Zepsuty automat to wciąż problem pasażera. Czy orzeczenie sądu coś zmieni?

fot. Julia Ślósarczyk

Niedawno głośnym echem odbiło się orzeczenie sądu dotyczące kary za brak biletu w przypadku, gdy automat biletowy jest zepsuty. Sąd stwierdził, że pasażerka z Warszawy nie odpowiada za brak biletu. W Krakowie urzędnicy widzą to jednak zupełnie inaczej.

Sprawę badał krakowski sąd, ale dotyczyła ona sytuacji, która miała miejsce w Warszawie. Pasażerce nie udało się kupić biletu z powodu awarii automatu, a do pojazdu wsiedli kontrolerzy. Nie przyjęli tłumaczenia, że urządzenie nie działa. Niesprzyjających okoliczności było więcej – były to już późne godziny wieczorne, pasażerka nie posługiwała się biegle językiem polskim, a kontrolerzy oczekiwali zapłaty gotówką, której nie miała. Ostatecznie na jej adres przyszedł nakaz zapłaty kary w wysokości 270 zł.

Krakowski sąd orzekł niedawno, że awaria automatu to problem przewoźnika, a nie pasażera. Uznał też, że pasażer nie ma obowiązku posiadania aplikacji, która umożliwia kupno biletu.

Jak to wygląda w Krakowie?

W Krakowie awaria automatu, przynajmniej do pewnego stopnia, wciąż pozostaje problemem pasażera. Urzędnicy argumentują, że automat w pojeździe jest tylko dodatkowym sposobem dystrybucji biletów, innych możliwości jest wiele, a pasażer ma obowiązek dokonać opłaty za przejazd. Jeśli automat nie działa, powinien albo kupić bilet przez telefon, albo wysiąść. Jeśli przytrafi się kontrola, może złożyć reklamację i jeśli informacja o awarii się potwierdzi, może liczyć na anulowanie kary.

– Od listopada mamy 17 reklamacji rozpatrzonych pozytywnie, w których przyjęliśmy argumentację pasażera i anulowaliśmy opłatę dodatkową, oraz 21 rozpatrzonych negatywnie. W części przypadków pasażerowie deklarowali, że automat był niesprawny, a po weryfikacji u przewoźnika okazywało się, że nie było to prawdą – mówi Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego.

Kontroler musi wystawić wezwanie

Statystyki pokazują, że dziennie dochodzi do około dziesięciu awarii automatów w pojeździe. Od piątku 27 stycznia do czwartku 2 lutego było ich 73. 37 z tych przypadków, a więc niemal dokładnie połowa, miała miejsce w tramwajach – niechlubnym rekordzistą jest linia 20 z siedmioma przypadkami. 17 razy automat zepsuł się na liniach miejskich, 17 razy na liniach aglomeracyjnych i dwa razy na liniach nocnych.

Z adnotacji przewoźników można się dowiedzieć np., że automat się zawiesił, nie wydał biletu albo miał zablokowany wrzut monet. Sama lista nie pozwala jednak ocenić, jak długo trwała awaria. – Zasada jest taka, że jeśli prowadzący zgłasza awarię, służby techniczne jadą na pętlę, by jak najszybciej usunąć problem – deklaruje Sebastian Kowal.

Wciąż jednak pasażer, który z powodu awarii automatu biletowego nie mógł kupić biletu, nie może czuć się zwolniony z opłaty. Nie uniknie uciążliwości związanych z okazywaniem dokumentu kontrolerowi i składaniem reklamacji. – Obowiązkiem kontrolera jest nałożenie opłaty dodatkowej, natomiast pasażer może złożyć reklamację i jeśli automat nie działał, może liczyć na anulowanie wezwania. Kontroler nie jest pracownikiem Zarządu Transportu Publicznego, tylko firmy zewnętrznej i nie ma uprawnień do tego, by stwierdzać uszkodzenie automatu – stwierdza przedstawiciel ZTP.