Dwa elektryczne autobusy czy pozbawianie pracy Jacka Majchrowskiego?

Jacek Majchrowski i Łukasz Gibała fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Przeciwnicy organizacji referendum w sprawie odwołania Jacka Majchrowskiego w Krakowie twierdzą, że wydatki na akcję wyborczą mogły być przeznaczone na inne zadania komunalne. Łukasz Gibała odpowiada, że to i tak znacznie mniej niż miasto utraciło przez błędne decyzje prezydenta.

Stowarzyszenie Liberalni Demokraci przekonuje, że wydatki poniesione na krakowskie referendum są rzeczą niepotrzebną. Lider ugrupowania podczas czwartkowej konferencji prasowej zaznaczył, że z budżetu miasta na organizację plebiscytu oraz ponownych wyborów prezydenckich potrzeba będzie około trzech milionów złotych.

Przeciwnicy akcji Łukasza Gibały są zdania, że tę sumę można spożytkować w inny sposób. I wyliczają, że za trzy miliony można np. kupić dwa elektryczne autobusy albo postawić prawie 15 tysięcy stojaków rowerowych lub wybudować sześć smoczych skwerów. – To nie są populistyczne wyliczenia. Dane, które prezentujemy, podparte są dokumentami urzędowymi – podkreśla lider stowarzyszenia Dariusz Szczotkowski.

Szczotkowski zaznacza, że za zaoszczędzone pieniądze można również dobrze spłacić zadłużenie miasta albo zainwestować w inną infrastrukturę. – Nie wiem, czy akurat te inwestycje zostałyby zrealizowane. Są to jednak przykłady zadań, które lepiej byłoby sfinansować, niż pompować w akcję referendalną tylko i wyłącznie jednej osoby – dodaje.

Wyliczenia Liberalnych Demokratów krytykuje Łukasz Gibała. Były poseł poinformował dziś, że ma wymaganą prawem liczbę 60 tysięcy podpisów, aby móc zgłosić wniosek do komisarza wyborczego o przeprowadzenie referendum. – Referendum to opłacalna inwestycja. Koszt referendum i wyborów prezydenckich to maksymalnie trzy miliony złotych, a to znacznie mniej niż koszty błędnych decyzji Jacka Majchrowskiego – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Łukasz Gibała.

Polityk przypomina, że np. na starania o Zimowe Igrzyska Olimpijskie przeznaczono 10 milionów złotych. – Przypominam, że dwa lata temu Jacek Majchrowski powołał spółkę Miejska Infrastruktura, która miała budować parkingi Park&Ride. Ale nie wybudowała i nie wybuduje żadnego. Koszty funkcjonowania tej spółki to 13 milionów w dwa lata i te 13 milionów zostało wyrzucone w błoto. Tylko wskutek tych dwóch błędnych decyzji krakowianie stracili więc 23 miliony złotych, czyli ponad siedem razy więcej niż będzie kosztowało referendum i wcześniejsze wybory – dodaje Gibała.

Prośba o debatę

Dariusz Szczotkowi zaapelował, aby Gibała stanął do debaty na argumenty. – Jeżeli Łukasz Gibała jest gotowy do merytorycznej dyskusji, to chętnie taką debatę podejmiemy. Zwracamy się do mediów, żeby zorganizowały ją na neutralnym gruncie i na uzgodnionych zasadach – mówił.

Z podobnym apelem na początku czerwca do prezydenta Krakowa zwrócił się Łukasz Gibała. Chciał dyskutować z Jackiem Majchrowskim na temat problemów mieszkańców stolicy Małopolski. Wtedy prezydent odrzucił zaproszenie do dyskusji, o czym poinformowała jego rzeczniczka.

– Jesteśmy za tym, żeby jak najszybciej, w ramach akcji referendalnej, doszło do merytorycznej debaty o realnych problemach Krakowa. W debacie tej powinien wziąć udział z jednej strony Jacek Majchrowski, bo to jego dotyczy referendum, a z drugiej przedstawiciel inicjatora, czyli Stowarzyszenia Logiczna Alternatywa. Natomiast debata z Panem Szczotkowskim nie ma żadnego sensu. Nie reprezentuje on nikogo, ani nie jest odwoływany, ani nie jest inicjatorem referendum. Nie jest nawet z Krakowa – podsumowuje szef Logicznej Alternatywy Łukasz Gibała.

– Działalność Pana Szczotkowskiego w ostatnim czasie to nic innego, jak błazenada. Przed tygodniem zbierał „podpisy” mieszkańców pod własnym wnioskiem, które nam przekazał. Otrzymaliśmy karty z adresami takimi, jak „ul. Głębokie Gardło”, „ul. Martwych Płodów” czy podpisem „Karola Wojtyły”. Dowodzi to, że działania Pana Szczotkowskiego służą wyłącznie ośmieszeniu idei referendum, do tego na niskim poziomie. Można się spodziewać, że ewentualna debata służyłaby również wyłącznie temu celowi. Mamy nadzieję, że jeśli panu Szczotkowskiemu rzeczywiście tak bardzo zależy na merytorycznej debacie o Krakowie, to przekona do udziału w niej Jacka Majchrowskiego – dodaje Gibała.