Portugalczyk opowiada jak trafił na testy do Młodej Wisły

Edi Sampaio ma dwadzieścia lat, studiuje filologię angielską i hiszpańską. Urodził się w Portugalii, a do Krakowa trafił w ramach programu Erasmus, podobnie jak tysiące młodych ludzi z całego świata. Na moment stał się jednak bohaterem wielu internetowych komentarzy. Wszystko za sprawą jednego treningu z zespołem Młodej Ekstraklasy Wisły Kraków.

Portugalczyk na zajęciach pojawił się w zeszłym tygodniu. Do zespołu się nie dostał, ale testami pochwalił się na swoim facebookowym profilu. Informację podchwycił blog lutuj.net i wywołał wśród kibiców małą burzę. "Nie mówimy o facecie, który kopał w piłkę w niższych ligach – mowa o studencie, który biega za futbolówką między jednym wykładem a drugim." - czytamy na blogu.

- To nieprawda - odpowiada Edi. - Gram w piłkę od 12 roku życia. Występowałem w juniorskich drużynach CRCD Varziela i FC Felgueiras. W poprzednim roku rozpocząłem swój pierwszy sezon w seniorach. Łączyłem grę ze studiami, ale musiałem ją przerwać ze względu na wyjazd do Krakowa. Pod Wawelem jego kontakt z futbolem przybrał zupełnie nieformalny charakter, ale paradoksalnie pozwoliło mu to pojawić się w profesjonalnym klubie.

- Co tydzień grywam w piłkę ze znajomymi. Wyróżniałem się techniką i szybkością, więc jeden z nich zasugerował mi testy w Młodej Wiśle. Porozmawiał z trenerami, a ci zgodzili się na mój udział w treningu. To wszystko - opowiada Portugalczyk. Zaznacza, że nie liczył na stały angaż. Chciał jedynie znaleźć klub, w którym mógłby trenować zanim w lipcu wróci do Portugalii.

Nie spodziewał się, że sprawa odbije się tak szerokim echem. Nie mówi po polsku, więc o komentarzach dowiedział się od znajomego. - Nie rozumiem skąd całe zamieszanie. Wokół zupełnie normalnej sytuacji zrobiła się wielka sprawa. Może to dlatego, że jestem obcokrajowcem, a może po prostu ludzie, którzy piszą takie opinie żałują, że sami nie stanęli przed taką okazją? - zastanawia się.