Emisja z pyłów wtórnych może odpowiadać nawet za połowę stężeń pyłów PM10 i PM2,5 – wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej. – Reasumując, należy czyścić wszystkie ulice i to regularnie. Nie jest to jednak proste zadanie w aspekcie logistycznym i ekonomicznym – mówi dr Marek Bogacki z Katedry Kształtowania i Ochrony Środowiska AGH. Tymczasem MPO cały czas inwestuje w sprzęt do czyszczenia krakowskich dróg.
Jakiś czas temu gruchnęła wieść, że naukowcy z AGH podważają dotychczasową narrację związaną z zanieczyszczeniem powietrza, a konkretnie z tym, co w dużej mierze je powoduje. Mało kto chciał wtedy słuchać, jednak po przeprowadzonych badaniach inaczej trzeba spojrzeć na tę sprawę. – Mało kto zadawał sobie pytanie, jaki jest udział emisji wtórnej pyłu z dróg w kształtowaniu jakości powietrza na terenie Krakowa – mówi dr Bogacki.
Zbadane 4 różne ulice
Dlatego trzeba było to sprawdzić. – Przeprowadziliśmy badania na czterech ulicach różniących się dobowym natężeniem ruchu. Były to ulice: Lea, Armii Krajowej, Reymonta i al. Krasińskiego. Z każdej z nich pobrane zostały próbki pyłu, które następnie przenalizowano pod kątem ich właściwości fizykochemicznych – opowiada naukowiec.
Na podstawie analiz wyliczono emisję wtórną pyłu z każdej z tych dróg. Do tego zostało użyte modelowanie matematyczne, dzięki któremu można było ocenić wpływ emisji na jakość powietrza w najbliższym sąsiedztwie analizowanych dróg. – Ilość pyłu zdeponowanego na jednostkowej powierzchni każdej z badanych dróg była różna i zależała między innymi od tego, czy w pobliżu drogi znajdują się place budów lub jak często dana droga jest myta – zaznacza dr Marek Bogacki.
Współwinny
– Wpływ pyłów unoszonych z ulic na jakość powietrza był oceniony na dwóch drogach: alei Krasińskiego - w pobliżu stacji monitoringu jakości powietrza, która pozwalała na odniesienie się do rzeczywistych wartości stężeń pyłu PM10 i PM2,5 w powietrzu oraz na ul. Lea. Obie drogi mają charakter kanionu ulicznego i charakteryzują się specyficznymi warunkami propagacji zanieczyszczeń – kontynuuje opis badań w rozmowie z nami dr Bogacki.
– Wyniki obliczeń modelowych wykazały, że okresie letnim, w porze suchej, emisja pyłu z dróg może kształtować nawet w 50%, a w okresie zimowym 25% poziom stężeń pyłów PM10 i PM2,5 rejestrowanych w powietrzu – informuje doktor.
Gdy wieje wiatr
Wydawać się może, że gorzej niż na Alejach być nie może. Jednak prawdo może być inna. Jak wynika z symulacji komputerowych, na ulicy Lea ze względu na gorsze warunki rozprzestrzeniania się unoszonego z drogi pyłu, mogą występować jeszcze wyższe stężenia pyłu drobnego w powietrzu - tłumaczy Marek Bogacki.
Jest to spowodowane specyfiką przewietrzania takich ulic jak właśnie Lea. Wiatr wieje wzdłuż ulicy i powoduje, że kumulują się one w kierunku zawietrznym.– Stany ciszy natomiast będą skutkować długim czasem utrzymywania się w powietrzu pyłu unoszonego z drogi – dodaje Bogacki.
Trzeba myć, ale…
Co można z tym zrobić? – Rozwiązania same się nasuwają. Koniecznym jest utrzymywanie ulic w czystości. Ale trzeba zwrócić uwagę na pewne kwestie – stwierdza doktor.
W lecie nie ma problemu z myciem ulic na morko, co mocno niweluje emisję wtórną spowodowaną przejazdem samochodów myjących. Pogoda ogólnie ma duże znaczenie dla stężeń zanieczyszczenia powietrza.
Wracając do pyłów z dróg. – W okresach suchych zdolność pyłów drobnych do unoszenia się z dróg podczas przejazdu pojazdów samochodowych jest większa niż wtedy, gdy droga jest wilgotna czy mokra – mówi dr Bogacki.
– W zimie drogi są albo mokre, albo zmrożone, więc nie ma mowy o unoszeniu się pyłów. Generalnie w okresach mokrych emisja wtórna pyłu zdeponowanego na drodze będzie marginalna. Dodatkowo okresy związane z wszelkiego rodzaju opadami atmosferycznymi zawsze przyczyniają się do poprawy jakości powietrza, ze względu na naturalne procesy wymywania zanieczyszczeń znajdujących się w atmosferze – wyjaśnia.
Ważna jest technologia
– Służby oczyszczania miasta powinny dążyć do tego, aby technologia sprzątania ulic była optymalna. Najlepsze są urządzenia czyszczące wyposażone w systemy zasysania pyłów, posiadające odpowiednie filtry, uniemożliwiające powtórną emisję do powietrza najdrobniejszych frakcji zatrzymanego w urządzeniu pyłu – podpowiada Marek Bogacki. To jednak nie wszystko.
– Doświadczenia krajów wysokorozwiniętych np. Niemiec w zakresie czyszczenia ulic wskazują, że mycie głównych ulic, nawet częste, nie przyniesie żadnych efektów, jeśli procesem tym nie zostanie objęte całe miasto – podkreśla.
Okazało się bowiem, że mycie ulic dwa razy dziennie przez dwa tygodnie nic nie daje. A taki eksperyment przeprowadzony został w jednym z niemieckich miast. Dlaczego? – Przyczyną był pył przywiewany z innych obszarów miasta. Można się spodziewać, że podobny efekt zostałby osiągnięty, gdyby w Krakowie MPO czyściło jedynie al. Krasińskiego, a zaniedbałoby czyszczenie innych krakowskich ulic .
– Reasumując, należy czyścić wszystkie ulice i to regularnie – powtarza dr Marek Bogacki. – Nie jest to jednak proste zadanie w aspekcie logistycznym i ekonomicznym. O ile stosunkowo łatwo jest utrzymywać w czystości na Alejach Trzech Wieszczów, tak czyszczenie mniejszych ulic jak np. ulicy Lea, wzdłuż której parkują samochody stanowi duże wyzwanie organizacyjne. W takich sytuacjach potrzebne jest zrozumienie i współpraca mieszkańców, aby przeparkowywali chociaż raz w tygodniu samochody i umożliwiali służbom miejskim okresowe czyszczenie ulicy – podsumowuje naukowiec.
„Nikt na świecie tak nie robi”
Właśnie dzięki badaniom krakowskich naukowców Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania mogło liczyć na większe środki na czyszczenie ulic. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, budżet w przyszłym roku na ten cel ma być większy niż w 2016 roku.
Wracając do tematu. Niektóre media powątpiewają w sens wydania kilkudziesięciu tysięcy złotych na badania, skoro i tak w zimie nie można myć ulic na mokro. Piotr Odorczuk, rzecznik MPO odpiera te zarzuty. – To, że trzeba myć jest jakby oczywiste. Już mniej jest to, jak to robić i jak często, aby też spółka nie zbankrutowała w tydzień. Również ważna jest specyfikacja ulic, bo te w Krakowie różnią się – przekonuje.
Jeśli zaś chodzi o samo czyszczenie ulic zimą, to faktycznie jest to ryzykowne. – Zamiatając na sucho ryzykujemy, że pył będzie się unosił w powietrzu. Więc zimą po prostu nie możemy tego robić. Również nie chcemy używać maszyn, które mają system połączony: szczotki wraz z polewaczkami. Nie chcemy zepsuć samochodu za 1,5 mln złotych i spowodować gołoledzi w całym mieście – argumentuje Piotr Odorczuk. – Nikt na świecie tak nie robi – dodaje.
MPO inwestuje w sprzęt
Miejska spółka w ciągu ostatnich dwóch lat wydała około 20 mln złotych na zakup 68 różnej wielkości samochodów i zamiatarek: od tych ogromnych z systemami do zasysania pyłów zalegających między torami a jezdnią, używanych na lotniskach, po jednoosobowe zamiatarki przystosowane do czyszczenia chodników w centrum miasta.