Trzy miesiące w areszcie za dwa ciosy w szczękę

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Za dwukrotne uderzenie w twarz mężczyzny, który znęcał się nad jego córką, Józef S. spędził w areszcie trzy miesiące. Później musiał stawiać się na kolejnych rozprawach. Sąd ostatecznie skazał mężczyznę, ale odstąpił od wymierzenia kary. Taki obrót spraw jest nie do przyjęcia dla obrońcy 66-latka. Apelacja ma pomóc w wymierzeniu sprawiedliwości.

O sprawie Agaty S., która została skazana nieprawomocnym wyrokiem za zabójstwo swojego konkubenta, pisaliśmy w zeszłym tygodniu. W tym samym czasie i w tym samym miejscu przebywał jej ojciec, który nie brał udziału w dramacie. Jego rola zakończyła się na dwóch ciosach w szczękę Józefa S., gdy ten bił jego córkę. O tym, co zdarzyło się później, mężczyzna nie wiedział.

Areszt i wyjście

Niedługo po zbrodni policja zatrzymała Józefa S. i Agatę S. Mężczyzna trafił do aresztu na trzy miesiące, choć ostatecznie, jak twierdzi jego obrońca Kamila Czajkowska, za kraty trafił bezpodstawnie, co później pokaże uzasadnienie wyroku.

W trakcie pobytu w zakładzie karnym, 66-latek podupadł na zdrowiu. W pewnym momencie trafił do szpitala. Następnie doszło do dziwnej sytuacji. Z relacji jego drugiej córki wynika, że 5 grudnia po południu zadzwonił domofon. Ktoś przedstawił się jako „służba zdrowia”. Na początku rodzina uznała to za głupi żart, ale po drugim dzwonku wpuścili sanitariuszy do domu. Józef S. wrócił do domu prosto ze szpitala, na noszach. Było to równo trzy miesiące po jego zatrzymaniu.

Wyrok bez kary

Choć prokuratura domagała się kary dla mężczyzny, sąd uznał inaczej. Choć nie uniewinnił mężczyzny, bo to otwierałoby mu drogę do możliwości żądania odszkodowania. Ale po kolei.

W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że szkodliwość czynu popełnionego przez S. jest nieznaczna, zważając na okoliczności. Sędzia zauważyła, że dwa ciosy nie pozostawiły nawet śladu na twarzy pokrzywdzonego. – Intensywność ich zadania nie była duża i w zamierzeniu oskarżony nie chciał wyrządzić Józefowi J. większej krzywdy – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Sąd postanowił więc odstąpić od wymierzenia kary.

Sąd kierował się tym, iż pokrzywdzony odpowiedział na prowokacyjne zachowanie Józefa J. A kodeks przewiduje właśnie taką możliwość. Ciekawy jest również paragraf, w którym mowa o tym, że ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Po co apelacja?

Skoro więc Józef S. uniknął kary, o co chce walczyć przed sądem? Adwokat w apelacji podkreśla, że mężczyzna działał w obronie koniecznej, co oznacza, że nie mógł zostać skazany za swój czyn i wnioskuje o uniewinnienie swojego klienta.

– Józef S. jest tak naprawdę kolejną ofiarą tej sytuacji. Został dwukrotnie pokrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości: trzymiesięcznym tymczasowym aresztowaniem oraz niesprawiedliwym wyrokiem sądu. Sąd zamiast uznać jego działanie za obronę konieczną, uznał jego winę w tym, że (jak ustalił sam Sąd) Józef S. stanął w obronie, leżącej na podłodze, szarpanej za włosy i kopanej córki.  – twierdzi Kamila Czajkowska.

Adwokat dodaje, że obecna polityka karna jest niekorzystna dla zatrzymanych, a to wynika ze statystyk. – 92% wniosków o tymczasowy areszt jest uwzględnianych przez sądy. A w tym przypadku od samego początku była wiadoma rola Józefa S. w całym zdarzeniu. Stanął w obronie córki – to wynikało z wyjaśnień Agaty S., zeznań taksówkarza, który ich później wiózł, oraz z jego wyjaśnień – podkreśla mecenas. W zależności od tego, jaki wyrok wyda sąd apelacyjny, klient wraz ze swoim adwokatem będą zastanawiać się nad formą zadośćuczynienia za czas spędzony w areszcie oraz koszty zdrowotne poniesione przez Józefa S.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Wzgórza Krzesławickie