Co jakiś czas w różnych miejscach Krakowa dochodzi do starć między grupami pseudokibiców. Niedawno taka awantura zdarzyła się w jednym z klubów w centrum miasta, choć cała sytuacja przypomina sławną „libację na skwerku”.
W nocy z 4 na 5 czerwca w jednym z krakowskich lokali na Rynku Głównym doszło do starcia między dwiema grupami mężczyzn. Jak twierdzi nasz informator, byli to pseudokibice, przeciwko którym obecnie toczą się różnego rodzaju postępowania karne. Mowa tu zarówno o pseudokibicach Wisły Kraków, jak i Cracovii.
Strzał z broni czarnoprochowej?
W czasie awantury mężczyźni z jednej grupy mieli przy sobie tzw. sprzęt i nie zawahali się go użyć. W ruch poszły maczety i gaz łzawiący. Osób, które nieco więcej wiedzą o tych środowiskach, taki bieg zdarzeń nie szokuje. Jednak informacja o tym, że jeden z agresorów miał przy sobie broń czarnoprochową (nie wymaga zezwolenia) i postrzelił drugiego w nogę, już może niepokoić.
Zapytaliśmy policję, czy interweniowała o tej porze i w tym miejscu. Jak powiedział nam Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, takie zgłoszenie mundurowi dostali około godziny 1 w nocy. – Bardzo zbieżne z pana opisem – stwierdził policjant.
Patrol udał się pod wskazany adres, według rzecznik KMP, przybył na miejsce po kilku minutach, jednak policjanci nikogo tam nie spotkali. – Rozmawiali z obsługą, ale ochrona nie potwierdziła takiego zdarzanie – mówi Szpiech.
To jednak nie dziwi. Obraz, jaki wyłania się z opowieści osób znających nocne życie Krakowa, pokazuje, że bramkarze, ochrona klubów wolą żyć w zgodzie z rozmaitymi grupami. Jedni mają się gdzie bawić, drudzy – względny spokój.