Budżet ZZM na 2019 rok. Piotr Kempf: pora odetchnąć

Piotr Kempf fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Zieleń to wciąż jedno z najważniejszych wyzwań, przed jakimi stoi dynamicznie rozbudowujący się Kraków. Po latach zaniedbań, niedoinwestowania i traktowania zieleni jako zbędnego i kłopotliwego dodatku, w mieście nastała „zielona rewolucja”, której najważniejszym graczem jest Zarząd Zieleni Miejskiej. ZZM rozbudził nadzieje krakowian, pokazał, że można inaczej, ale apetyt mieszkańców rośnie w miarę jedzenia, a niestety budżet nie jest z gumy. I właśnie o przyszłorocznym budżecie ZZM rozmawiamy z dyrektortem jednostki, Piotrem Kempfem.

W momencie, w którym tekst był autoryzowany, gruchnęła wiadomość, że Zarząd Zieleni Miejskiej unieważnił przetargi na kilka kluczowych inwestycji, m.in. rewitalizację parków Jordana i Duchackiego, budowę parku przy Hangarze Czyżyny i odbudowę tężni solankowej przy Zalewie Nowohuckim. ZZM zapewnia jednak, że te inwestycje, o których rozmawiamy z Piotrm Kempfem poniżej, choć z poślizgiem będą realizowane.

Kuba Kusy: 180 mln zł na zieleń w roku 2019. 50 mln na wykupy, a 130 mln na zadania dla Zarządu Zieleni Miejskiej. Prezydent był szczodrzejszy niż przed rokiem. To dużo?

Piotr Kempf: To jest kwota na górnej granicy naszych możliwości organizacyjnych, jaką jesteśmy w stanie „przerobić" w sposób rozsądny, co jest bardzo ważne. Musimy pamiętać, że każdy projekt to ludzie – z zespołu inwestycji, przetargów, które wymagają odpowiedniego czasu i zaplanowania, to także zaplecze w postaci pracy naszego działu księgowego, oraz nadzoru naszych inspektorów nad inwestycjami.

Ten budżet jest bardzo rozsądny, bo realizuje to, co zostało przygotowane przez ostatnie trzy lata. Ta, praca, która została przez nas i mieszkańców włożona w dokumentację musi być w zrealizowana w Krakowie. Nie możemy zaczynać kolejnych inwestycji bez końca, nie kończąc poprzednich. Chcielibyśmy dojść do takiego momentu, w którym zrealizowane będzie to, co zaplanowaliśmy z mieszkańcami.

Prezydent zapowiedział, że realizowane będą tylko te inwestycje, które przeszły etap pozwolenia na budowę. Nie otwieramy nowych frontów. Pojawią się niezadowoleni np. aktywiści, którzy wywalczyli park w kwartale Karmelicka-Rajska-Dolnych Młynów.

Naszym zdaniem byłoby niesprawiedliwe, gdybyśmy omijali pewne inwestycje, kosztem innych. Mamy mieszkańców, którzy apelują, by zrobiony był w końcu Park Duchacki na który czekają od lat, żeby był zrobiony park przy Motelu Krak czy inne parki. Wprowadzanie nowych, kilkumilionowych inwestycji spowoduje to, że niektórzy mieszkańcy musieliby znów czekać na swoje wymarzone parki. Dlatego w przeciągu następnych dwóch lat będziemy się koncentrować na tym, co uzyskało pozwolenie na budowę. Jesteśmy na takim etapie, że trzeba zachować odpowiednią kolejność. Tak jest w przypadku parku przy Motelu Krak, Ogrodów Płaszów czy Stawu Płaszowskiego. Te inwestycje również mają pozwolenia, ale są w kolejce do realizacji w kolejnych latach, a pamiętajmy, że mamy wciąż w tyle głowy Zakrzówek, który będzie chyba największym wyzwaniem w Polsce, jeśli chodzi o inwestycje w zieleń.

Przychodzi taki moment i takim momentem jest budżet na 2019 rok, kiedy trzeba sobie powiedzieć, że trzeba odetchnąć, odpocząć od nowych inwestycji. Musimy zrealizować to, co zaczęliśmy. To ważne nie tylko dla mieszkańców, ale też dla pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej. Inspektorzy przygotowujący inwestycje poświęcają mnóstwo pracy i chcą pokazać, że pracują nie tylko na papierze, ale doprowadzają swoje projekty do końca. Jeżeli zaczniemy pracować nad nowymi rzeczami, będą musieli się nimi zająć, nie mając czasu aby realizować wypracowane projekty. Oczywiście można byłoby założyć zwiększenie zatrudnienia ale zaraz pojawiły by się zarzuty, że wydajemy pieniądze na biurokrację. Pamiętajmy, że jeżeli obciążymy się za dużą liczbą inwestycji, to „zatkamy się”, a tego chcielibyśmy uniknąć.

ZZM ma dodatkowe zadanie. Po likwidacji ZIKiT-u prezydent powierzył ZZM utrzymanie chodników.

To jest temat, który od 3 lat był na styku ZZM i ZIKiT-u. W pewnym momencie zaczęliśmy już realizować takie inwestycje, bo to głównie tereny wspomagające zieleń osiedlową. Te chodniki nie są związane z pasem drogowym, więc jest to zadanie, które potrafimy w miarę płynnie przejąć. Jesteśmy spokojni, mamy w naszym zespole budowlańców, którzy bez problemu poradzą sobie z remontami. Oczywiście dużą rolę odegrają rady dzielnic, dlatego zorganizujemy z nimi spotkanie informacyjne, by te wiedziały, kto za co odpowiada, żeby nie dochodziło do sytuacji, w której odpowiedzialność za remont przerzucana jest z jednej jednostki na inną.

Skoro jesteśmy przy ilości obowiązków. Pojawiają się głosy, że być może inwestycje, które ZZM wziął na swoje barki, były przestrzelone. Weźmy na przykład Park Jerzmanowskich. Są zupełnie nowe ławki, leżaki i na tym koniec szumnie zapowiadanej rewitalizacji. Fontanna, na której tak zależało mieszkańcom, w dalszym ciągu straszy swoim wyglądem.

Często inwestycje, co jest trudne do wytłumaczenia przez nas, mieszkańcom, odbywają się w bardzo skomplikowany sposób. To wynika z tego, że każda połączona jest z poszczególnymi radnymi miejskimi, którzy nie wyobrażają sobie, że ich sztandarowy projekt nie zostanie zrealizowany, przykładem jest Park Jerzmanowskich, gdzie zanim rozpoczęliśmy remont parku, mieliśmy pieniądze przeznaczone w budżecie. Gdybyśmy nie kupili tych ławek, we wcześniejszym okresie to pieniądze by przepadły, albo zostały przesunięte na inną inwestycję, na co zwykle nie ma przyzwolenia radnych miejskich. Mogłyby zostać również przesunięte na bieżące utrzymanie i rozstawione w całym mieście, na co zwykle nie ma zgody biura skarbnika, który nie zawsze zgadza się na takie przesunięcia. Wybraliśmy więc trzecie rozwiązanie, w którym kupujemy małą architekturę, która nie zużyje się przecież do czasu zakończenia remontu, który całościowo będzie wykonywany w przyszłym roku. Nigdy nie ma pewności, że na remont uda się „włożyć” do budżetu tyle pieniędzy ile jest potrzebnych.

Takim koronnym przykładem jest Park Jordana…

No właśnie. Bardzo chcielibyśmy go zrobić w całości, jak najszybciej, ale trudno jest wpisać do budżetu kwot większych około 10 mln. zł. Wynika to też z sytuacji na rynku firm. Rok 2018 jest tego idealnym przykładem. Wiele przetargów było odwoływanych ze względu na brak chętnych do pracy. Z drugiej strony, przeznaczenie tych dwudziestu czy trzydziestu milionów na jeden cel, w jednym roku, spowodowałoby, że musielibyśmy zrezygnować z innych inwestycji albo remontów parków, bo wszystkie pieniądze skumulowalibyśmy w jednym miejscu. Wszystkiego na raz czasem nie da się zrobić, szczególnie w takich dużych zadaniach.

Prezydent w kampanii obietnic nie szczędził…

To, co obiecywał jest realizowane. Kwoty na zieleń – inwestycje, utrzymanie i wykupy – to się dzieje na naszych oczach, pieniądze są zapisane w budżecie. Jeżeli chodzi o inne deklaracje prezydenta m.in. dotyczące Wesołej, to jesteśmy spokojni i czekamy.

Nie wiadomo, czy miasto kupi wesołą, bo w grze wciąż jest PHN.

Ale deklaracja jest realizowana. Są pieniądze zaplanowane, a jeżeli Szpital Uniwersytecki sprzedać nam nie zechce, to będzie to dla nas duża strata. W przypadku kupna terenów pod zieleń to musimy pamiętać, że „do tanga trzeba dwojga”, nieraz to już w ostatnich latach widzieliśmy. W przypadku Plant Podgórskich czy lasu w Witkowicach, złożyliśmy wnioski do zmiany w studium. To są plany na najbliższe lata, nie tylko na najbliższy rok, ale już się dzieje. Mało tego, działania, które rozpoczynają się w tym roku lub zaczną w przyszłym są tego elementem. Park Jerzmanowskich czy coraz większy Park Aleksandry, który powiększył się ostatnio o 4 hektary pokazują że ten ring zaczyna nam się powoli zamykać. To ogrom praca, jaką wykonuje wydział Skarbu UMK, doprowadzając do szczęśliwego, dla nas mieszkańców, finału negocjacji. Oczywiście Planty Podgórskie to pieśń przyszłości, ale tak, to już się dzieje.

A ZZM podoła, jeśli przyjdzie mu zajmować się dodatkowo Wesołą? Mój niepokój budzą budynki.

To rzecz, o którą obawiam się najbardziej. Dyskusja na ten temat powinna należeć do prezydenta i rady miasta. To oni muszą zadecydować, na co chcieliby przeznaczyć te budynki i kto powinien je objąć w zarząd. Natomiast pomijając gmachy, zieleń jest tam na bieżąco utrzymywana, więc zamiana terenu zielonego w ogólnodostępny teren parkowy jest do zrealizowania w przeciągu kilku lat. Trzeba tylko pomyśleć, jaką funkcję miałby pełnić ten park, powinniśmy się równocześnie zastanowić jak przekroczyć barierę, jaką jest al. Powstania Warszawskiego, bo mieszkańcy Grzegórzek zasługują na kładkę, która doprowadzałaby ich do parku na Wesołej. To będzie najpoważniejszy projekt miastotwórczy na najbliższe lata, przed którym będzie stało miasto.

Jeżeli zaś chodzi o Las Borkowski, to  jesteśmy spokojni, bo są dokumenty z Nadleśnictwa Myślenice, które mówią, że była prowadzona gospodarka leśna, więc dla naszych leśników nie będzie to duże wyzwanie. To fachowcy, którzy na pewno będą potrafili utrzymać ciągłość tego lasu. Może pojawić się także pomysł zamiany lasu w park leśny, należy o tym rozmawiać, ale oczywiście bez znaczącej ingerencji w ten teren. Wiemy jak on wygląda, jest nieźle prowadzony.

No to czas na inwestycje. 65 milionów do wydania w przyszłym roku.

Park Jordana, w pierwszym etapie robimy wodny plac zabaw i górkę saneczkową.

Natalia Nazim się ucieszy…

Jesteśmy pełni nadziei, ale wolałbym nie obiecywać, że na wakacje będzie gotowy, bo tyle razy te nasze plany się wywracały i tyle razy powodowaliśmy niepotrzebny smutek u mieszkańców, którzy na niego czekają że jest mi po prostu wstyd, bo albo nie zgłaszał się wykonawca, albo nie mieliśmy pozwolenia na budowę, albo było za późno na realizację. Ale koniec, końców, mamy wszystko. Zaczynamy od tej części. W następnych etapach, zanim zaczniemy remontować środek i alejki czy małą architekturę, zajmiemy się placem zabaw. Będzie także remont ogrodzenia, bo planujemy nowe wejście od strony ul. Reymana.

Tam jest przecież furtka.

Ale jest problem obsługi technicznej park, a dochodzi jeszcze obsługa wodnego placu zabaw, co wymusza na nas stworzenie nowego wjazdu, od strony ul. Reymana.  W przyszłym roku mamy zarezerwowane 7 milionów, ale prawdopodobnie będziemy podpisywać umowę wieloetapową na kolejne lata, tak, żeby te 30 mln. zostało w najbliższych latach wydatkowane.

Nie chcę nawet przypominać, ile początkowo miała kosztować ta rewitalizacja…

Zakładaliśmy, że jeżeli zmieścimy się w 10 milionach to będzie wszystko. Ale są rzeczy, które nas zaskakują. Park Jerzmanowskich, który nie jest duży też kosztuje kilkanaście milionów, kosztorys Parku Duchackiego razem z dworem to około 20 milionów. Chcielibyśmy, żeby zieleń była tańsza, ale niestety nie jest.

Co jeszcze?

Park Duchacki. W końcu ruszamy z inwestycją. Będzie odnawiany fragment przy stawach. To duża inwestycja, też bardzo wyczekiwana, zwłaszcza, że nie tak dawno oddaliśmy kieszonkę przy Estońskiej i oba miejsca aż proszą się o połączenie.

Uda się rozstrzygnąć kwestię przyszłości dworu?

Musi, bo mamy zarezerwowane środki na przyszłe lata. Nie wydaje mi się, że remont, który miał by pochłonąć 10 mln. zł był rozsądnym posunięciem. Rozumiem podejście sentymentalne, natomiast na przykładzie Pawilonu Okocimskiego można powiedzieć, że nikt bez bardzo dużych pieniędzy nie będzie w stanie się tym zająć, chyba że gmina ale ten budynek niekoniecznie powinien być priorytetem.

Czyli park będzie wyremontowany, a rudera pozostanie?

Uważam, że powinna pozostać wozownia, która jest zabytkowa i mogłaby służyć jako kawiarnia. Natomiast pozostała część budynku powinna zostać rozebrana. Trzeba się z tym pogodzić. Oczywiście, jeśli radni zadecydują inaczej będziemy remontować – dokumentacja jest. Czasu na decyzję niewiele. W przyszłym roku jednak na pewno robimy tę część ze stawami.

Dalej.

Park Jerzmanowskich. Kompleksowy remont jest w całości w budżecie na 2019 rok. Założenie bardzo optymistyczne. To będzie świetne miejsce.

Ławki już stoją.

Ławki już stoją, więc jedna rzecz mniej do kupienia. Ale to oczywiście wielkie wyzwanie, bo mówimy o remoncie podobnym do parku Krakowskiego, czyli usunięciem wszystkiego, co jest stare i wstawieniem zupełnie nowego. Cała tamtejsza infrastruktura nie była remontowana przez lat kilkadziesiąt. Będzie montaż osławionej fontanny profesora Zina i nowy, bezpieczny plac zabaw. Park jest dość duży, pieniędzy też dużo. 12 milionów, to jest kwota, która zabezpiecza nam wykonanie całego remontu, a mówimy o parku, który jest dwukrotnie większy od Parku Krakowskiego. Zresztą po rewitalizacji będzie do niego trochę podobny – z odważnym założeniem bylinowym, bardziej stonowany, spokojny, wypoczynkowy, tak by pasował do pierwotnego założenia. Więc kolejna wyremontowana zabytkowa perełka, która pojawia się nam na horyzoncie. Część prac może będzie jeszcze kontynuowana w zimie 2019.

Coś zaskakującego? Coś „wow”?

Trudno powiedzieć, który z naszych pomysłów będzie „wow”. Dwa lata temu to były łąki kwietne, w tym kieszonki. Warto, więc podkreślić, że jeden i drugi projekt będzie kontynuowany.

Kolejnych 18?

Na pewno nie. Trzeba zachować umiar i dołożyć pieniędzy do dużych inwestycji. Myślę, że 4 – 5, w tym Ogród Krakowianek dedykowany paniom z okazji stulecia uzyskania praw wyborczych. Chcielibyśmy, żeby był naprawdę „wow”. Niedługo pokażemy koncepcję. Nowa jakość, miejsce wyjątkowe, bo i rocznica wyjątkowa.

Gdzie konkretnie powstanie?

W okolicach Nowego Kleparza, niedaleko fortu. Poza nim, mamy jeszcze kilka projektów parków kieszonkowych, ale też pojawiają się nowe zadania. Mówiąc o „wow” zobaczymy, jak mieszkańcy zareagują na nasz pomysł Plac św. Ducha. To miejsce zupełnie inne, niż wszystko, co robiliśmy do tej pory.

Na wypoczynek „w biegu”, bo plac będzie taki dworcowo-przystankowy, w sam raz na kawę z papierowego kubka.

Liczę, że tak nie będzie. Może ta bliskość teatru Słowackiego spowoduje, że będzie to jednak miejsce wypoczynku i spotkań dla Krakowian, trochę dalej od dość głośnego Rynku.

Zakrzówek. Ruszymy w końcu?

Przypominam, że jeszcze trzy lata temu Zakrzówek nie był miejski. Procedury wykupu, projektowania, międzynarodowego konkursu, który był w międzyczasie – to wszystko trwa. W 2019 roku będziemy mieli pozwolenie na budowę, więc rozpoczynamy tę inwestycję, która – raz pochłonie bardzo dużo pieniędzy, a dwa – zaangażowania naszych pracowników. Warto to podkreślić, bo właśnie bez tego nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy mówić o dobrych inwestycjach. To jest jak inwestycja w nasz własny dom, jeżeli nie będziemy patrzeć wykonawcy na ręce to nie osiągniemy zamierzonego celu.

Na pewno prace rozpoczną się w przyszłym roku. Umowa z wykonawcą jest taka, że dokumentację powinniśmy mieć w pierwszym kwartale 2019 roku. Ona jest na ukończeniu – na etapie składania do Wydziału Architektury. Mówimy o obszarze kilkudziesięciu hektarów, o kąpielisku, są kwestie dojazdu, dróg ewakuacyjnych, na dodatek dwa budynki, które pojawiają się nam w strefie zagrożenia i też, koniec końców to, co jest najważniejsze czyli przyroda, w którą nie za bardzo możemy ingerować. Wszystko to razem powoduje, że projekt jest wyjątkowo skomplikowany, ale prace na pewno ruszą w przyszłym roku i będą trwały około dwóch lat.

Kraken się już wyniósł?

Kraken ma czas do rozpoczęcia przetargu, opiekuje się tylko baza nurkową, pozostała część terenu jest otwarta, dostępna, zastanawialiśmy się nad likwidacją ogrodzenia już teraz, ale chcemy to zrobić razem z remontem. Być może pojawi się perspektywa dodatkowych środków np. Z Unii Europejskiej.

Skoro przy wodzie jesteśmy, to będzie się coś działo z Wisłą?

Projekt Wisła Łączy. Nie tylko Wisła, ale i dopływy. Rozpoczynamy konsultacje, z mieszkańcami, z rowerzystami i rolkarzami. W przyszłorocznym budżecie, na dokumentację zarezerwowaliśmy pół miliona złotych. To jest projekt, który nie będzie trwał krócej niż pięć lat i mieszkańcy muszą być na to gotowi. Chcielibyśmy za pięć lat mieć nowe bulwary wiślane na całej długości i może ze dwa dopływy takimi, jakimi chcielibyśmy żeby były. Miejscem przyjaznym dla wszystkich, w którym możemy spokojnie usiąść i odpocząć, ale i pojeździć na rowerze czy na rolkach. Miejscem, w którym nikt nikomu nie przeszkadza.

Park Bednarskiego. Zaniedbany, nieprzyjazny, brudny. Jest szansa na zmianę w przyszłym roku?

Tu też mamy pieniądze na dokumentację i pozwolenia. Jesteśmy po koncepcji, uzgodnieniach z wojewódzkim konserwatorem zabytków, jestem pewien, że zmiana na tym stanowisku nie wpłynie na tempo prac, które przebiegają bardzo dobrze. Realnie koniec rewitalizacji to lata 2020 – 21.

ZZM szuka dodatkowych pieniędzy?

Jesteśmy na etapie bardzo dużego projektu – Kamieniołomu Libana, który ma dużą szansę na dofinansowanie ponad 30 mln. zł, co może nam trochę wywrócić sytuację.

Czyli może wskoczyć zamiast którejś z inwestycji?

Może się tak zdarzyć, bo wówczas będziemy musieli zapewnić finansowanie z naszej strony. To pieniądze rzędu kilkunastu milionów. Ale być może uda się to rozłożyć na lata. Być może, będziemy szukać środków z czegoś innego, a być może nie dojdzie do skutku któryś z wykupów i wtedy będziemy mieli wolne środki. Czekamy na decyzję urzędu marszałkowskiego, to, że coś jest dobrze oceniane teraz, nie znaczy, że za pół roku nadal będzie tak samo.

Będzie trochę prywaty. Park Lotników w przyszłym roku doczeka się końca rewitalizacji?

W przyszłym jeszcze nie. Zadanie na przyszły rok to rozpoczęcie robót związanych z budową pawilonu i stawu, a także przetargi na dalszą modernizację alejek i małej architektury. Realnie, będziemy mogli powiedzieć, że ten projekt, który w sumie pochłonie 12 milionów złotych zakończymy w 2021 roku, ale efekty będą naprawdę oszałamiające. Zresztą już są, wystarczy popatrzeć na to, jakie tłumy pojawiają się nawet w nienajlepszą pogodę na nowym placu zabaw i przy fontannie.

Słowo nie padło o inwestycjach w Nowej Hucie. Uprzedźmy fakty i nie narażajmy się na oskarżenia o „krakocentryczność”. Co dla nowohucian?

Startujemy na poważnie z projektem „Spotkajmy się na podwórku”. W tym roku zamykamy etap konsultacji społecznych i opracowania dokumentacji koncepcyjnej. W 2019 roku roku przygotowujemy dokumentację projektową i staramy się o pozwolenia, a gdy to pójdzie sprawnie, ruszamy z pierwszymi budowami. To naprawdę fajny, bardzo potrzebny projekt. Mieszkańcy tej najstarszej części Nowej Huty są bardzo zżyci ze swoimi podwórkami, a my dostrzegamy ich potencjał. To zaangażowanie we wspólne projektowanie tych ośmiu podwórek było w czasie konsultacji naprawdę wielkie. Myślę, że tak jak katowiczanie mogą być dumni ze swoich „placów na glanc” tak nowohucianie będą mogli poczuć dumę ze swoich podwórek. Oczywiście te przestrzenie będą wyglądały nieco inaczej i będą pełniły nieco inną funkcję niż na Śląsku, ale też ich charakter i powierzchnia są trochę inne.

Zalew Nowohucki? Idea rewitalizacji umarła.

To przykra sprawa, przede wszystkim dla mieszkańców, ale też i dla nas. Mamy gotową dokumentację potrzebną do rozpoczęcia prac. W przyszłym roku chcemy w pierwszej kolejności skoncentrować się na dokończeniu tężni.

No właśnie udało się wam dogadać z wykonawcą i ubezpieczycielem?

Obawiam się, że ta sprawa znajdzie swój finał w sądzie.

Co jeszcze w Nowej Hucie?

Powstanie druga tężnia solankowa, tym razem na Łąkach Nowohuckich, w przyszłym roku mamy również pieniądze na zakończenie prac związanych z połączeniem Parku Złotego Wieku z Parkiem Reduta. Rozpoczniemy budowę ogrodu sensorycznego pomiędzy osiedlami Tysiąclecia i Oświecenia. Ten park powinien być gotowy w 2020 roku.

Jak można podsumować przyszłoroczny budżet? Poproszę o takie ładne zdanie na sam koniec.

Może się wydawać, że te 20 milionów więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem to niewiele. Ale ten budżet to duże wyzwanie dla nas, ale też gwarancja, że inwestycje, które zaplanowaliśmy będą zrealizowane. Ważna jest w nim równowaga pomiędzy inwestycjami, a bieżącym utrzymaniem. Pamiętajmy, że to, że Kraków rozkwitł dwa lata temu, że sadzimy tysiące nowych drzew i krzewów, to nie tylko inwestycje, ale także bieżące utrzymanie. To ciężka, codzienna praca inspektorów od utrzymania i ich nadzoru nad firmami utrzymaniowymi. Podsumowując, jeśli zrealizujemy wszystkie założone cele w 2019 roku, to z czystym sumieniem mogę zapewnić, że my, mieszkańcy obudzimy się za rok w innej rzeczywistości. Bardziej zielonej. Jesteśmy gotowi na wyzwanie, jakim jest ten budżet – zaangażowania, serca i chęci do pracy nam nie braknie.

News will be here