O projekcie budżetu, cenach biletów i parkowania oraz o szansach na porozumienie w sprawie strefy czystego transportu rozmawiamy z radnym Tomaszem Darosem, przewodniczącym Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa.
Lada moment rada miasta będzie głosować nad budżetem na przyszły rok. Z punktu widzenia Komisji Infrastruktury kluczowe będą inwestycje tramwajowe, drogowe czy te dotyczące chodników i dróg dla rowerów. Jak Pan ocenia przedstawiony projekt?
Tomasz Daros, Przewodniczący Komisji Infrastruktury Rady Miasta Krakowa: Budżet miasta trzeba oceniać w szerszym kontekście szukania oszczędności i zapewnienia środków na najważniejsze sprawy, takie jak choćby komunikacja miejska. Nie jest to budżet naszych marzeń. Na pewno chciałbym, żeby było więcej inwestycji w infrastrukturę czy tereny zielone, ale obecnie takie są możliwości i trzeba to po prostu zaakceptować. To jest wszystko, co byliśmy w stanie z tego budżetu wyciągnąć, są też jeszcze autopoprawki, które zapewniają dodatkowe środki na infrastrukturę. Myślę, że to jeden z trudniejszych budżetów, jakie były przyjmowane przez radę miasta. Przypomnę, że w poprzednim, przygotowywanym już w kampanijnym okresie, deficyt był znacznie większy niż powinien. Teraz trzeba to uporządkować w taki sposób, by na te podstawowe rzeczy, na których najbardziej zależy mieszkańcom, środki się znalazły. Większe inwestycje trzeba na razie przesunąć, ale nie rezygnować z nich.
Wspomniał Pan o komunikacji miejskiej. Wątek środków na transport publiczny ciągle powraca w dyskusjach – prezydent deklaruje, że na razie nie ma decyzji o podwyżkach, ale równocześnie stwierdza, że jest to prawdopodobne. Jak by Pan skomentował tę sytuację?
Obiecywaliśmy, że komunikacja miejska w Krakowie będzie na najwyższym poziomie. Mieszkańcy proszą nas o to, żeby uruchamiać dodatkowe linie lub wydłużać te już istniejące. Dlatego też w budżecie miasta są zabezpieczone środki w znacznie wyższej kwocie niż dotychczas. Przypomnę tylko, że to jest ponad miliard złotych, nigdy do tej pory aż tak duża kwota na komunikację miejską nie była zarezerwowana. Ale mamy świadomość tego, że mimo tej dużej kwoty może to nie wystarczyć, by zrealizować wszystkie wnioski mieszkańców i zachować transport publiczny na dotychczasowym poziomie. Więc myślę, że to wyjdzie w trakcie roku, kiedy będziemy widzieć, ile środków potrzeba na komunikację miejską w poszczególnych miesiącach i z czym to się będzie wiązało. Zastępca Prezydenta Stanisław Kracik mówił o sprawdzaniu, które linie są bardziej wykorzystywane, a które mniej i będzie tutaj duże zadanie dla Zarządu Transportu Publicznego, by szukać oszczędności, ale tak, żeby nie było utrudnień dla mieszkańców.
Z drugiej strony padają argumenty, że ceny biletów na komunikację miejską rosną, a z kolei opłaty w strefie parkowania zostały zamrożone do 2026 roku, choć ta cena w zestawieniu z zarobkami jest już zbyt niska, by wymuszać rotację pojazdów.
Powiem tak: komunikacja miejska, jeśli patrzymy na bilet miesięczny dla mieszkańców, jest najtańsza, albo jedną z najtańszych w Polsce i patrząc na jakość komunikacji jesteśmy naprawdę w czołówce. Więc oczywiście, że przy szukaniu oszczędności czy pozyskiwaniu dodatkowych środków chcielibyśmy, żeby jednak mieszkańcy przede wszystkim korzystali z komunikacji miejskiej. Im jest ona lepsza, tym łatwiej przekonać ich do tego, żeby zostawili samochody w domu i przesiedli się do autobusów i tramwajów. Z kolei kiedy przyjmowaliśmy wysokość opłat za parkowanie, była ona wówczas takim progiem, poniżej którego opłaty nie byłyby już na tyle znaczące, żeby zmienić preferencje osób parkujących, czyli żeby przyjechali innym środkiem komunikacji niż samochodem. Od tego czasu wzrosła płaca minimalna, wzrosła średnia krajowa i te kwoty są już niewystarczające, żeby zrealizować postulat wymuszenia rotacji samochodów. Myślę, że czeka nas dyskusja z radnymi miasta o urealnieniu tych opłat, tak żeby wymuszać rotację parkowania. Kolejnym punktem do dyskusji jest kwestia niedziel.
Pana zdaniem parkowanie w niedzielę powinno być płatne?
Uważam, że w strefie A niedziele powinny być płatne, ze względu na to, że mieszkańcy tego rejonu nie są w stanie zaparkować w najbliższej okolicy. Wiele osób przyjeżdża z zewnątrz i pozostawia samochody od soboty do niedzieli, do godzin popołudniowych. Te płatne godziny nie musiałyby by takie same jak w dzień powszedni, mogą być krótsze, ale na pewno jakieś powinny być wyznaczone, by takie pozostawianie samochodu nie było opłacalne. Jeśli popatrzymy na to, co obecnie dzieje się pomiędzy pierwszą a drugą obwodnicą w niedziele, to mieszkańcy po prostu nie mają jak ruszyć samochodu, bo wiedzą, że jeśli to zrobią, będą w stanie zaparkować dopiero w niedzielę wieczorem. A komunikacja miejska, jeżeli chodzi o dojazd do centrum naszego miasta jest bardzo dobra, z praktycznie każdego miejsca w Krakowie, więc spokojnie można wybrać tę alternatywę.
Od grudnia kolejne rejony miasta zyskają dostęp do pociągów aglomeracyjnych, uruchomione zostaną trzy nowe przystanki. Co Pana zdaniem należałoby zrobić, żeby jeszcze zachęcić mieszkańców do przesiadki z samochodu do pociągu?
Mieszkańcy wybierają te środki komunikacji, które ułatwiają im sprawny dojazd do celu. Będąc w dużych metropoliach europejskich widzimy, że te środki komunikacji się uzupełniają: możemy przejść z autobusu do metra, kolejki nadziemnej, potem jeszcze przechodzimy do tramwaju. Kluczowe jest więc to, żeby te środki transportu były zintegrowane, żeby powstawały centra przesiadkowe, które pozwolą szybko zmienić jeden środek komunikacji na drugi. Ja w tych przystankach upatruję przede wszystkim dużej korzyści dla osób, które przyjeżdżają spoza Krakowa, bo najlepiej, żeby jak najwięcej osób pozostawiało samochody poza miastem i kontynuowało podróż transportem zbiorowym. Jeśli będą mieć możliwość szybkiego dojazdu do centrum, to na pewno to wybiorą, ale tutaj istotna jest kwestia tworzenia parkingów poza granicami Krakowa, żeby stworzyć możliwość przesiadki.
Skoro mowa o sposobie dojeżdżania do Krakowa, to wrócił w ostatnim czasie temat strefy czystego transportu. Rozpoczęły się konsultacje, na ich podstawie ma być przygotowana nowa uchwała. Zakłada Pan, że się uda wypracować takie rozwiązanie, które zostanie realnie wdrożone w Krakowie?
Myślę, że tak. W kampanii wyborczej obiecywaliśmy postulat, że ograniczenia nie będą dotyczyły mieszkańców. To znaczy, że mieszkańcy będą mogli dalej użytkować te samochody, które mają w tym momencie, ale nie będą mogli kupować samochodów, które nie spełniają tych norm. Myślę, że to jest rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw oczekiwań wszystkich mieszkańców, więc nie spodziewam się tutaj oporu względem tych rozwiązań. Zobaczymy, co okaże się w konsultacjach społecznych, ale był główny postulat, który się przewijał przy procedowaniu uchwały w poprzedniej kadencji. Każdy się bał o to, że będzie musiał sprzedać samochód, którego obecnie używa. Jeżeli tej obawy nie będzie, to zakładam, że będzie też akceptacja dla tych zmian. To z kolei umożliwi ograniczenie wjazdu do Krakowa samochodów, które nie spełniają tych norm, więc na pewno poprawi się jakość powietrza w mieście i myślę, że dla mieszkańców to będzie korzystne. Pamiętajmy, że była też część mieszkańców, która postulowała wprowadzenie tej uchwały, była jak najbardziej za i widziała korzyści, które z niej płyną.