Wraz z apelami o poprawę jakości utrzymania torowisk w mieście wracają pytania o to, czy Kraków doczeka się własnej szlifierki do torów. Obecnie miasto zleca szlifowanie torowisk zewnętrznej firmie.
Dyskusje na temat zakupu własnego tramwaju technicznego, którego zadaniem byłoby m.in. szlifowanie torowisk, powracały w Krakowie wielokrotnie. O potrzebie podjęcia takiego kroku przekonywali m.in. pasjonaci komunikacji miejskiej skupieni wokół Platformy Komunikacyjnej Krakowa. Argumentowali, że w Krakowie szlifuje się zdecydowanie za mało, co skutkuje zwiększeniem poziomu hałasu i przyspieszeniem zużycia torowisk, a więc ostatecznie prowadzi do większych wydatków. W ocenie PKK, posiadanie własnego sprzętu byłoby w ostatecznym rozrachunku bardziej opłacalne niż zlecanie tego zadania w przetargu. Dodatkowo, tego rodzaju tramwaj mógłby pełnić też inne funkcje, związane np. z odśnieżaniem czy czyszczeniem torowisk.
Do tej pory urzędnicy konsekwentnie odrzucali ten pomysł. Argumentowali, że sprawa nie jest taka prosta: koszt związany z zakupem specjalistycznego tramwaju będzie bardzo duży, a dodatkowo, będzie się również wiązał z wydatkami na bieżącą eksploatację. Pośrednio argumenty te były też przyznaniem faktu, że do tej pory przeznaczana na to kwota nie była duża.
– Ilość przeznaczonych na ten cel przez Gminę środków finansowych, a tym samym ilość zlecanych prac powoduje, iż posiadanie na wyposażeniu urządzenia-technicznego wagonu tramwajowego umożliwiającego szlifowanie falistego zużycia szyn, a także realizacji prac w zakresie utrzymania czystości torowisk wydzielonych oraz zastosowania go jako pługu odśnieżnego (…) aktualnie nie znajduje uzasadnienia – czytamy w negatywnej opinii prezydenta do złożonego w 2021 roku przez Kraków dla Mieszkańców projektu uchwały kierunkowej.
– Koszty eksploatacji, serwisu, napraw oraz prac konserwacyjno-utrzymaniowych zakupionego urządzenia powinny być zbilansowane ilością wydatkowanych środków w ramach zleconych prac wykonywanych przez takie urządzenie – stwierdzał ówczesny prezydent.
Dzielnice apelują
Jako przykład w tej dziedzinie niezmiennie podawana jest Warszawa, która od 2006 roku posiada własny tramwaj techniczny i w której szlifowanie torów jest standardem. Statystyki dla Krakowa i Warszawy są w tej dziedzinie zupełnie nieporównywalne. W kwietniu tego roku swoją szlifierkę, choć nie w formie specjalistycznego tramwaju, a stosunkowo niewielkiego urządzenia – pokazało MPK we Wrocławiu, które zresztą od 2019 roku zajmuje się infrastrukturą torową.
W ostatnim czasie o poprawę utrzymania torowisk apelują do władz miasta rady dzielnic. Wśród podnoszonych argumentów jest m.in. to, że mieszkańcy skarżą się na hałas i wibracje pochodzące od przejeżdżających tramwajów, a uciążliwości z tym związane będą skutkować sprzeciwem mieszkańców wobec kolejnych inwestycji tramwajowych. W niedawnej uchwale Rady Dzielnicy VI Bronowice czytamy m.in., że „obecna formuła, polegająca na doraźnych, wręcz awaryjnych naprawach nie pozwala na utrzymanie torowisk w mieście w odpowiednim stanie technicznym”. Zdaniem radnych, MPK powinno zostać wyposażone we własny tramwaj techniczny.
O sprawie pisaliśmy szerzej tutaj:
Prezydent: trzeba policzyć
O komentarz zapytaliśmy prezydenta Aleksandra Miszalskiego. Prezydent podkreśla, że komunikacja miejska, a więc również i stan torowisk, jest dla niego jednym z priorytetów. Zwraca przy tym uwagę, że w tej dziedzinie w mieście następuje poprawa. – Ostatnio bardzo uważnie przeczytałem cały raport o stanie gminy i akurat jeśli chodzi o wskaźnik torowisk, które są konieczne do remontu, jest on pozytywny, to znaczy coraz mniej torów w Krakowie potrzebuje pilnego remontu – mówi Aleksander Miszalski.
– Jest możliwe, że ta szlifierka jest dobrym pomysłem, ale trzeba to policzyć i zestawić z budżetem. Przekazałem to wiceprezydentowi Stanisławowi Kracikowi jako pomysł i mam nadzieję, że zostanie sprawdzone to, czy utrzymanie się opłaci.
– Wszystko jest kwestią finansów. Co do idei, można liczyć na to, że komunikacja miejska i transportu publiczny będzie dla mnie ważniejszy niż był w ostatniej kadencji. Ale nie chcę niczego obiecywać, dopóki nie zmierzymy się z tym budżetem i nie będziemy mogli odpowiedzialnie policzyć, na jaki budżet inwestycyjny będzie nas stać – podsumował Aleksander Miszalski.