Dilerzy i ich klienci przed sądem. To będzie błyskawiczny proces

fot. Dawid Kuciński

Paweł W. i Anna G. znaleźli sposób na łatwy zarobek. Stworzyli piramidę sprzedażową i czerpali z niej korzyści. Problem w tym, że handlowali marihuaną. Oprócz nich na sali wśród oskarżonych zasiadły 23 osoby. Wszyscy, niezależnie od tego czy handlowali, czy tylko palili, przyznają się do zarzucanych im czynów i chcą poddać się karze.

Paweł W. i Anna G. znaleźli sposób na łatwy zarobek. Stworzyli piramidę sprzedażową i czerpali z niej korzyści. Problem w tym, że handlowali marihuaną. Oprócz nich na sali wśród oskarżonych zasiadły 23 osoby. Wszyscy, niezależnie od tego, czy handlowali, czy tylko palili, przyznają się do zarzucanych im czynów i chcą poddać się karze.

Oskarżeni odpowiadają za różne przestępstwa. Wielu z nich po prostu kupowało susz, inni handlowali, większymi lub mniejszymi ilościami.

Prokuratura uzbierała na tyle dowodów, iż postawiła poważne zarzuty, m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, 10 osobom. Przestępstwo to karane jest pozbawieniem wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Okazało się, że najkorzystniejsze dla wszystkich będzie przyznanie się do winy i dobrowolne poddanie się karze bez procesu.

„Zła droga”

22 osoby odpowiadają z wolnej stopy. Wśród nich jest Adrian R. Przyznał, że wiedział, od kogo na dzielnicy można kupić marihuanę, był to Mateusz S. Zastrzegł jednak, że robił to na własny użytek. – Miałem nerwicę, wyczytałem gdzieś, że palenie pomaga. Nikomu raczej nie odsprzedałem – wyjaśniał.

Zapewnił też, że zerwał z tym środowiskiem. Uznał, że to „zła droga, prowadząca do niczego”. Wraz ze swoim obrońcą w uzgodnieniu z prokuratorem zawnioskował o 6 miesięcy pozbawienia wolności i prace społeczne w wymiarze 150 godzin rozłożone na pięć miesięcy.

Okazjonalnie palił też Tomasz K. On również kupował u „Matiego”. – Teraz już w ogóle nie palę – stwierdził w swoich wyjaśnieniach. Proponowana kara: rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

„Dużo o tym myślałem”

Jeden z oskarżonych musiał się mierzyć z poważniejszymi zarzutami. Okazało się bowiem, że nie tylko kupował, ale również sprzedawał dalej. Jak przyznał, nabywał gram suszu za 30 zł. Jeśli ktoś chciał od niego kupić, musiał zapłacić 10 zł więcej za gram.

Jak mówił oskarżony, przed zatrzymaniem palił codziennie, nawet kilka gramów. Mówił, że jeździł na taksówce, ale pracował też w dwóch innych pracach. Stwierdził, że wiele myślał przez ostatnie pół roku. Wie, że jest uzależniony i chce się leczyć.

– Już do tego nie wrócę. Rzuciłem nawet papierosy – wyjaśniał.

Również Adrian W. zapewnił, że chce być odpowiedzialnym człowiekiem. Do handlu zmusiła go, jak twierdzi, sytuacja rodzinna. Jego dziewczyna zaszła w ciążę. – Potrzebowaliśmy pieniędzy – powiedział.

Na marihuanie chyba jednak kokosów nie zbił. Na sprzedaży grama zarabiał 3–4 złote. – Nie trwało to długo. Chcę być odpowiedzialnym ojcem – zapewnił. Najpierw jednak będzie musiał odpokutować swoje winy. Sąd najprawdopodobniej skarze go na poł roku pozbawienia wolności, 150 godzin prac społecznych i grzywnę.

Bali się policji

Hubert S. był jednym z większych nabywców. Jak mówił, kupował towar raz na jakiś czas za około 900 złotych. Na takich ilościach zarabiał około 400 złotych. Usłyszał też zarzut udziału w grupie przestępczej.

Przyznał, że dużo palił, głównie ze stresu. – Czuliśmy z Mateuszem, że zostaniemy zatrzymani – powiedział.

Oskarżony złożył wniosek o półroczne pozbawienie wolności, 240 godzin prac społecznych, grzywnę w wysokości tysiąca złotych, zapłatę nawiązki na przeciwdziałanie skutkom narkomanii w wysokości 2 tys. złotych oraz przepadek zarobku z przestępstwa – 3,6 tys. zł.

Anna G. po zatrzymaniu swojego partnera była główną dystrybutorką marihuany. Została też oskarżona o kierowanie grupą przestępczą. W uzgodnieniu z prokuratorem jej obrońca zawnioskował o karę w wysokości 2,5 roku pozbawienia wolności, 5 tys. zł grzywny i przepadek zarobku z przestępstw w wysokości 5,2 tys. złotych.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta