Jak wyglądają kontrole spalin na stacjach diagnostycznych? NIK ma zastrzeżenia

fot. Krzysztof Kalinowski

Pod koniec sierpnia zeszłego roku NIK stworzył raport na temat działań miasta w kwestii wyeliminowania z ruchu samochodów, które nie spełniają norm emisyjnych. Ocena jest daleka od wzorowej, ale urząd ma kilka argumentów na swoją obronę.

Na miejskich urzędnikach ciąży obowiązek sprawowania kontroli nad stacjami diagnostycznymi, które badają m.in. to, czy stężenia substancji szkodliwych w spalinach danego samochodu nie przekraczają dopuszczalnych norm. Jeśli tak jest, auto nie powinno móc zostać dopuszczone do ruchu.

W ocenie NIK, który wziął pod lupę 241 kontroli kompleksowych, zadanie to nie było odpowiednio realizowane i przez to w ruchu drogowym znalazły się auta, które nie powinny w nim uczestniczyć.

Inspektorzy zwrócili uwagę na to, że kontrole były prowadzone z opóźnieniami – stacje powinny być sprawdzane raz na rok, a w 48 przypadkach termin ten był przekroczony o dwa miesiące. UMK bronił się, że interpretowali przepis, mówiący o tym, że kontrola ma być przeprowadzana przynajmniej raz w roku i uznali, że chodzi o rok kalendarzowy, a nie okres 12 miesięcy.

Podczas niektórych kontroli urzędnicy nie dokonali oceny prawidłowości wykonania diagnozy – i to trzy lata z rzędu. Brakowało również zawartych w protokole informacji o tym, czy diagności wypełnili swoje obowiązki zgodnie z prawem.

Krakowski urząd również nie karał diagnostów cofnięciem im uprawnień. Od 2016 do połowy 2019 roku takie przypadki były dwa (na 330 diagnostów). NIK uważa, że to wynik bieżącej informacji o błędach zauważonych przez kontrolujących podczas badania. Urzędnicy tłumaczyli to w ten sposób, że lepiej reagować na bieżąco i przeciwdziałać nieprawidłowościom niż później karać.

NIK miał również zastrzeżenie do tego, że w 20% przypadków podczas kontroli nie było ani jednego samochodu, a mimo to, czynności nie zostały powtórzone. Urzędnik odpowiedzialny za to zadanie tłumaczył jednak, że dotyczyło to stacji, które nie przyjmowały wiele samochodów. Wtedy też kontrola trwała dłużej bądź była powtarzana.

Zatrzymany dowód i co dalej?

Najwyższa Izba Kontroli zauważyła również, że urząd nie prowadził statystyk z działań podjętych przez m.in. policję, która badała spaliny. W przypadku przekroczenia norm dowód rejestracyjny był zatrzymywany. Urzędnicy powinni wiedzieć, gdzie było przeprowadzane badanie.

Jednak pracownik wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców UMK odpowiedział na ten zarzut, że nie ma takich przepisów, a dodatkowo, jeśli dowód został zatrzymany kilka lub kilkanaście dni po badaniu, to nie można udowodnić, że diagnosta złamał prawo.

Urzędnicy z policją jednak prowadzili inne akcje. Między innymi kontrolowali samochody wyjeżdżające ze stacji diagnostycznych. Były prowadzone również działania „miękkie”, jak konferencje czy wydawanie certyfikatów dla rzetelnych stacji.

Wnioski

NIK sformułował dwa zalecenia dla krakowskich urzędników. Mają przeprowadzać kontrole nie rzadziej niż raz na 12 miesięcy i w przypadku wykrycia nieprawidłowości na danej stacji, przeprowadzić czynności sprawdzające w zakresie niezrealizowanych czynności.