Krakowski strażnik miejski uratował turystę w Tatrach

Tatry fot. pixabay.com

Turysta spadał 200 metrów do Doliny Pięciu Stawów. Dzięki pomocy krakowskiego strażnika miejskiego nie doszło do tragedii.

Do zdarzenia doszło 12 stycznia w rejonie Koziego Wierchu. Z relacji świadków wynika, że turysta przeżył tylko dlatego, że chwycił go idący szlakiem inny turysta.

Okazał się nim krakowski strażnik miejski, który w czasie wolnym postanowił wybrać się w góry wraz z kolegami z pracy.

–  Warunki tego dnia były bardzo ciężkie. Gruba pokrywa śniegu była zmrożona, odczuwalna temperatura wynosiła około minus 15 stopni. Było nas siedmiu. W pewnym momencie usłyszeliśmy krzyk, a następnie zobaczyliśmy spadającego bez jakiejkolwiek koordynacji mężczyznę. Zsuwał się z coraz większą prędkością, wypadały mu po drodze: czekan, kijki, termos, czapka. Wszystko działo się tak szybko. Mój kolega – Karol, bez wahania skoczył kilka metrów w tamtą stronę, wbił swój czekan w śnieg i jedną ręką chwycił mężczyznę. Ten był w takim szoku, że nie potrafił wydusić z siebie ani słowa – opowiada jeden ze strażników.

Strażnicy pozostali z turystą do czasu, aż doszedł do siebie. Podziękował za pomoc i stwierdził, że czuje się na tyle dobrze, że zejdzie na dół o własnych siłach.

–  Na dole spotkaliśmy go ponownie. Okazało się, że potrzebuje fachowej pomocy. Wezwany TOPR zabrał go helikopterem do szpitala. Myślę, że mojemu przyjacielowi należą się słowa uznania, bo gdyby nie on, to ten pan spadłby na taflę jeziora i podejrzewam, że nie miałby szans na przeżycie takiego upadku – relacjonuje strażnik miejski.