W gorącej atmosferze przebiegało czwartkowe spotkanie z mieszkańcami Starego Podgórza w sprawie zmian w rejonie ulicy Kalwaryjskiej. Wicedyrektor ZIKiT Łukasz Franek proponował przywrócenie części zlikwidowanych miejsc parkingowych. Zgromadzeni oczekują jednak całkowitego przywrócenia stanu sprzed ŚDM, w tym likwidacji separatorów.
Emocji nie brakowało od samego początku spotkania – zwłaszcza wówczas, gdy ZIKiT zapowiedział, że o powrocie do stanu pierwotnego nie może być mowy. Łukasz Franek, zastępca dyrektora ZIKiT ds. transportu, podał dwa główne powody.
„Separatory się sprawdziły”
Pierwszy to znaczące ułatwienie przejazdu tramwajów po wydzieleniu torowiska. – Porównywaliśmy odczyty z poprzednich miesięcy do tych po wprowadzeniu zmian. Wcześniej opóźnienia względem rozkładu sięgały nawet ponad dwudziestu minut, teraz tramwaje przejeżdżają bez problemu – argumentował Franek.
Z punktu widzenia ZIKiT to na tyle duża poprawa, że nie pozostawia pola do negocjacji – przynajmniej dopóki trwa budowa łącznicy kolejowej, która powoduje zwiększony ruch na ul. Kalwaryjskiej.
Dla większości zgromadzonych ten argument był nie do przyjęcia, co objawiło się buczeniem i krzykami. Zwracali uwagę na korki, jakie tworzą się na jezdni, zwłaszcza wówczas, gdy przez ulicę przejeżdża śmieciarka, pojazd wolnobieżny czy rower. Ich zdaniem separatory stwarzają wręcz zagrożenie. – Separatory nie spełniają swojej roli. Spowodowały drastyczne spowolnienie ruchu – przekonywał mec. Ryszard Kryj-Radziszewski, pełnomocnik przedsiębiorców z ulicy Kalwaryjskiej. Proponował przy tym wydzielenie torowiska jedynie poprzez malowanie na jezdni.
Uczestnicy spotkania przekonywali, że przed zmianami tramwaje nie miały problemów z przejazdem, a co za tym idzie – że teraz sytuacja wcale się nie poprawiła. Podkreślali też, że Kalwaryjska to ich ulica, a nie tych mieszkańców innych dzielnic, którzy tylko przez nią przejeżdżają. – Nas tramwaje nie interesują! – reagowali na argumenty ZIKiT.
1,5 metra musi pozostać
Drugi powód, dla którego sytuacja nie wróci do stanu z czerwca, to niedawne decyzje wojewody w sprawie miejsc parkingowych. Po rozpatrzeniu skarg na działanie ZIKiT, wojewoda odrzucił interpretację prawną krakowskich urzędników, którzy w niektórych sytuacjach dopuszczali wyznaczanie miejsc parkingowych tam, gdzie nie pozostaje 1,5 m szerokości chodnika dla pieszych. Teraz nie będzie to już możliwe. Nieprawidłowo wymalowane miejsca znikną więc pod koniec roku nie tylko z Podgórza, ale z całej strefy płatnego parkowania.
Sprawa dotyczy też miejsc, które zostały zlikwidowane w rejonie Kalwaryjskiej (mieszkańcy naliczyli ich 215, ZIKiT przekonuje, że to o wiele mniejsze liczby). Te z nich, które nie zachowują przepisowej odległości, po prostu nie mogą zostać przywrócone.
Co do pozostałych, dyrektor Franek pozostawia pole do negocjacji. I to była w praktyce jedyna oferta, jaką zaoferował uczestnikom spotkania. – Tam, gdzie jest zachowane przepisowe miejsce dla pieszych, możemy rozmawiać o przywróceniu parkowania – mówił.
„Klient chce podjechać pod drzwi”
Kwestia miejsc parkingowych elektryzowała uczestników jeszcze bardziej, niż separatory. – Mam trzy lokale na Kalwaryjskiej, z czego dwa już mi składają wypowiedzenia – skarżył się jeden z mieszkańców. Przedsiębiorcy twierdzą, że z powodu ograniczeń w parkowaniu znacząco spadły im obroty. – Klient chce podjechać pod drzwi i tego nie zmienimy. Już kilka osób sygnalizowało mi wypowiedzenie wynajmu – mówił mec. Kryj-Radziszewski.
Przeciwko zmianom opowiadali się nie tylko przedsiębiorcy, ale i mieszkańcy. – Mam remont mieszkania. ZIKiT mi proponuje wożenie wszystkiego wózkiem. Ja sobie tego nie wyobrażam – mówiła jedna z uczestniczek spotkania.
Pojawił się również wątek nowego parkingu przy Koronie, który oferuje 185 miejsc. Cena za godzinę parkowania jest nawet niższa niż na chodniku, ale dla mieszkańców nie jest to żadnym rozwiązaniem, ponieważ abonament miesięczny kosztuje już 250 zł. Za parkowanie na chodniku płacą miesięcznie tylko 10 zł. Zdaniem zgromadzonych, likwidacja miejsc na chodnikach to jedynie próba zapełnienia na siłę nowego obiektu.
„Pan z Kurdwanowa”
Jak można się było spodziewać, na spotkanie przyszli głównie mieszkańcy Starego Podgórza, niezadowoleni z wprowadzonych zmian. Wszystkie osoby, które próbowały bronić działań miasta, były natychmiast zagłuszane jako „podstawione”. Padały też stwierdzenia, że są młode i niedoświadczone, albo że nie są mieszkańcami Starego Podgórza. Argumenty, że mają również prawo wyrazić swoje zdanie, skoro codziennie jeżdżą tramwajem przez Kalwaryjską, wywoływały tylko agresję. Wywołany z nazwiska został nasz Czytelnik, który w niedawnym liście do redakcji bronił wprowadzanych zmian. Zakrzyczana została nawet radna miejska Katarzyna Pabian, choć sprzeciwia się działaniom ZIKiT w tej sprawie.
Ostatecznie ustalono, że w przyszłym tygodniu dojdzie do spotkania w mniejszym gronie, które zdecyduje i oceni wprowadzone dotychczas rozwiązania. Znajdzie się w nim m.in. reprezentujący przedsiębiorców mec. Kryj-Radziszewski oraz przedstawiciel mieszkańców. Zgromadzeni nie wykluczali jednak, że w przypadku braku porozumienia zorganizują protest i zablokują ulicę Kalwaryjską.