Kto wybierze prezydenta Krakowa? [Komentarz]

fot. krzysztof kalinowski/Lovekrakow.pl

Kto wybierze przyszłego prezydenta Krakowa? Mieszkańcy. Oczywiste! Ale spośród kogo? Tu odpowiedź jest bardziej skomplikowana, a może być kluczowa – pisze radny Krakowa dr Wojciech Krzysztonek.


Na krakowskim podwórku samorządowym można wskazać obecnie trzy siły polityczne, mające największe i porównywalne szanse na wygranie wyborów prezydenckich. Są to: radny Łukasz Gibała, kandydat PiS oraz szeroko rozumiane otoczenie prezydenta Majchrowskiego.

Łukasz Gibała?

Łukasz Gibała ma rozpoznawalność, jest zdeterminowany, nie szczędzi sił i środków, by zasiąść w Pałacu Wielopolskich. Swego czasu odgrodził się „kordonem sanitarnym” od wyborców PiS, czym raczej zamknął sobie drogę do ich serc. Musi więc liczyć na podzielenie środowiska Majchrowskiego i przejęcie tych, którzy chcieliby zdystansować się od jego polityki.

PiS. Kto objawi się jako kandydat tej partii? Nazwisk jest kilka, ale ostateczna decyzja zapadnie na Nowogrodzkiej. Niezależnie od niej, wygrana w Krakowie będzie dla PiS arcytrudna. Może być łatwiejsza, gdyby udało się pozyskać poparcie tej części otoczenia Majchrowskiego, której nie interesuje tzw. wielka polityka.

Choć wydaje się, że to kandydat PiS i Łukasz Gibała mają dzisiaj największe szanse na drugą turę, to jednak muszą liczyć na korzystne rozstrzygnięcia na boisku trzeciego z rywali tj. prezydenta Majchrowskiego. Słowem, wygrana nie jest w ich rękach.

W środowisku prezydenta liczy się kilku graczy

W szeroko rozumianym środowisku obecnego prezydenta Krakowa liczy się obecnie kilku graczy. Po pierwsze, sam prezydent Majchrowski. I choć faktycznie różne badania i analizy pokazują, że mieszkańcy Krakowa mogą być już zmęczeni jego rządami, to jest on wciąż kluczową postacią. Niezależnie od tego, czy wystartuje sam czy kogoś poprze, to on ma najmocniejsze karty. Do tej grupy zalicza się również kandydat PO. Może nim być mocno lewicujący poseł Aleksander Miszalski lub bardziej nobliwy senator Bogdan Klich. O prezydenturę może też powalczyć przewodniczący Rady Miasta Krakowa, Rafał Komarewicz, lider Ruchu Hołowni w Małopolsce. Swoje ambicje wydaje się zgłaszać także jeden z zastępców prezydenta Majchrowskiego, Andrzej Kulig, próbujący w ostatnim czasie „brać miasto w swoje ręce” czy rektor UEK, Stanisław Mazur. Wśród potencjalnych kandydatów tego środowiska wymieniany jest również doświadczony poseł Ireneusz Raś, mający ogromne poparcie w Nowej Hucie, do której mieszkańców – jak pokazuje historia – może należeć rozstrzygający głos.

Rozbić prezydenckie środowisko?

Oczywistym interesem politycznym zarówno PiS, jak i Łukasza Gibały, jest rozbicie prezydenckiego środowiska. A jak wygląda ono dzisiaj? Gdyby przy jego analizie zastosować teorię elit, to można je określić jako tzw. elitę sfragmentaryzowaną, tj. w grupie brakuje zaufania, często dochodzi do konfliktów, a proces polityczny jest zazwyczaj rozumiany jako gra „o sumie zerowej”. Wystarczy wspomnieć ostatnie głosowanie nad wotum zaufania. Liderzy PO w Krakowie, nomen omen współrządzący Krakowem od lat, uznali, że odcięcie się od Majchrowskiego może być opłacalne politycznie. Oświadczyli, że nie ufają prezydentowi, ale ich ludzie, zajmujący różne ważne funkcje w mieście, nawet nie drgnęli w swoich posadach. Było więc raczej śmiesznie niż poważnie, wzajemne zaufanie zostało znowu nadwyrężone, a kolejny powód do radości dostali krakowski PiS i Łukasz Gibała. Bo, choć oba te środowiska mogą natrafić na szklany sufit w wyborach prezydenckich w Krakowie, to jednak, jak już razem znajdą się w drugiej turze, ktoś z nich musi wygrać siłą samej logiki.

Upraszczając, można powiedzieć, że szeroko rozumiane środowisko prezydenta Majchrowskiego ma dzisiaj dwie drogi. Może się podzielić i wystawić kilku kandydatów, ku uciesze PiS i Łukasza Gibały. Albo może zasypać wewnętrznej podziały, wygenerować jednego kandydata na prezydenta i w ten sposób zmaksymalizować swoje szanse na wygraną.

Drugi scenariusz wymaga jednak ochłodzenia kilku gorących głów. Niektórzy zachowują się bowiem jakby chcieli przechytrzyć wszystkich. Liczą, że odetną się od Majchrowskiego, by przejść do jego krytyki i na tej strategii pokonać Łukasza Gibałę i PiS. Muszą jednak pamiętać, że prezydent ma w swojej talii jest jedną mocną kartę. A dlaczego Majchrowski, zawsze podkreślający, że jest prezydentem wszystkich Krakowian, nękany zażarcie przez Łukasza Gibałę i pozbawiony zaplecza, nie miałby poprzeć uzgodnionego kandydata PiS, który obieca kontynuację jego polityki? Czyż Kraków nie wart jest mszy?

Wojciech Krzysztonek, dr nauk o polityce i administracji, zajmujący się m.in. funkcjonowaniem samorządu terytorialnego i elit politycznych; niezależny radny Krakowa.