Linia tramwajowa na Górkę Narodową: „Bubel za 600 mln zł”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wiele wskazuje, że jest to bubel za 600 mln złotych – mówił dziś o budowie linii tramwajowej oraz rozbudowie układu drogowego na Górkę Narodową radny Łukasz Gibała.

Łukasz Gibała, przewodniczący klubu radnych Kraków dla Mieszkańców przypomniał, że budowa pięciokilometrowej linii tramwajowej z Krowodrzy Górki na Górkę Narodową była wyczekiwana przez krakowian. Stwierdził, że dzięki niej dziesiątki tysięcy osób mieszkających na północy miasta nie będzie musiało podróżować zatłoczonymi, stojącymi w korkach autobusami.

Inwestycja z opóźnieniem

– Ta inwestycja jest oddawana z gigantycznym opóźnieniem. Początkowo, zgodnie z obietnicami prezydenta Jacka Majchrowskiego, miała być zrealizowana w kadencji 2014-2018. Pierwsza planowana data to był 2017 rok. Mamy sześć lat opóźnienia – wyliczał Łukasz Gibała.

– Wiele wskazuje, że jest to bubel za 600 mln złotych. Już wczoraj, czyli w pierwszym dniu, kiedy zaczęły kursować tramwaje, trzykrotnie dochodziło do przerw związanych z problemami z infrastrukturą techniczną. Ponadto okazało się, że trzeba wymienić tabor. Składy zużywające więcej prądu, czyli „Krakowiaki” zablokowały tę linię, ponieważ został uruchomiony bezpiecznik. Zużywały zbyt dużo prądu w stosunku do tego, ile ta trakcja jest w stanie produkować – mówił.

Wskazanie winnych

Łukasz Gibała od Jacka Majchrowskiego chce się dowiedzieć, czy na etapie projektowania inwestycji uwzględniono wymagania posiadanego oraz planowanego taboru tramwajowego. Prezydent będzie musiał również odpowiedzieć, jak wyglądał nadzór nad realizacją inwestycji oraz kto personalnie za to był odpowiedzialny.

– Wygląda na to, że schyłkowy okres rządów Jacka Majchrowskiego charakteryzuje brak profesjonalizmu, jeśli chodzi o wykonywanie dużych inwestycji transportowych. Mamy do czynienia z fatalnym nadzorem, nieudolnością oraz brakiem profesjonalizmu – mówił w trakcie konferencji prasowej.

Dwie awarie

Jacek Mosakowski, ekspert ds. transportu stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców twierdzi, że dwukrotne zatrzymanie tramwajów na nowej linii wynikało ze skierowania tramwajów „Krakowiak” do obsługi lini nr 18. – To najdłuższe tramwaje w Polsce, ale też pobierają bardzo dużo prądu – podkreślił.

Pierwsza awaria miała miejsce w poniedziałek podczas porannego szczytu komunikacyjnego. Tramwaje, które docelowo miały docierać do przystanku „Papierni Prądnickich” musiały kończyć kurs siedem przystanków wcześniej. Druga zdarzyła się ok. godziny 11. Przerwa wówczas nie trwała 40, a ok. 15 minut. – Wskutek tego, na szybko w ciągu dnia podjęto decyzję, że „Krakowiaki” będą ściągnięte i zastąpione krótszymi tramwajami „Lajkonik”. Wydaje się, że nie dostosowano nowoczesnej infrastruktury do nowoczesnego taboru – zaznaczył Mosakowski.

Problem z drzewami

W spotkaniu z dziennikarzami wzięła udział także posłanka partii Razem Daria Gosek-Popiołek. Mówiła o aspekcie nadzoru przyrodniczego podczas realizacji inwestycji. Przypomniała, że zaplecze budowy było zlokalizowane w dolinie potoku Sudół, mimo że tak nie miało być.

– Teren budowy miał zostać poddany rekultywacji, ale tak się nie stało. Mieszkańcy informują, że zakopane zostały resztki gruzy, betonu ze zbrojeniami. Wśród drzew, które miały być szczególnie chronione, pięć z nich uległo zniszczeniu. Widać dokładnie, jak działał nadzór. Przez 16 miesięcy, 16 razy w kolejnych raportach nadzór przyrodniczy mówił o incydentalnym składowaniu materiałów budowalnych pod drzewami. Albo jest coś incydentalne, może zdarzyć się raz czy dwa razy, albo trwa ponad rok – podkreśliła parlamentarzystka.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Prądnik Biały