Łukasz Gibała kontra Aleksander Miszalski. Jest postanowienie sądu

Łukasz Gibała ze swoim prawnikiem fot. Bartosz Dybała
Krakowski sąd oddalił wniosek Łukasza Gibały, który domagał się m.in. przeprosin od Aleksandra Miszalskiego. Chodziło o słowa, wypowiedziane przez polityka Koalicji Obywatelskiej w wywiadzie dla Interii.
Od północy 6 kwietnia do zamknięcia lokali będzie obowiązywać cisza wyborcza. Ostatnie dni kampanii w Krakowie przyniosły wiele emocji. Kandydaci na prezydenta miasta regularnie udzielali wywiadów. Wypowiedź Aleksandra Miszalskiego (Koalicja Obywatelska) dla Interii nie spodobała się jemu kontrkandydatowi w wyborach samorządowych Łukaszowi Gibale (Kraków dla Mieszkańców), co miało swój finał na sali sądowej. Gibała pozwał Miszalskiego w trybie wyborczym. Drugi z panów nie pojawił się w sądzie.

W wywiadzie dla Interii Miszalski powiedział, że Łukasz Gibała „zapisywał się do Nowoczesnej, ale go nie przyjęli, do Polski 2050, go odrzucili”. Lider Krakowa dla Mieszkańców nie zgodził się z takim stwierdzeniem. Stoi na stanowisku, że z zapisania się do Nowoczesnej sam zrezygnował, a wstąpieniem do Polski 2050 nie był zainteresowany. Sprawę rozpatrywał Wydział Cywilny Sądu Okręgowego.

Zeznawał m.in. adwokat, który jest pracownikiem firmy Gibały. Stwierdził, że wolą Ryszarda Petru, założyciela Nowoczesnej, było to, aby Łukasz Gibała został jej członkiem. Skąd ma wiedzę na ten temat? Przygotowywał bowiem dokumenty, które miały posłużyć do zarejestrowania stowarzyszenia, które później przerodziło się w partię polityczną. Brał również udział w spotkaniach, w których uczestniczyli m.in. Petru i Gibała. Ten ostatni w pewnym momencie miał uznać, że chce pozostać niezależny. – Stwierdził, że nie chce być członkiem stowarzyszenia – mówił świadek.

Zeznania złożył też Jerzy Meysztowicz, w przeszłości wiceprzewodniczący Nowoczesnej. Stwierdził, że Ryszard Petru i Łukasz Gibała nie doszli do porozumienia w kwestii liderowania w Krakowie. – Pan Łukasz Gibała poprosił, żeby wycofać jego nazwisko z listy osób, które miały być członkami założycielskimi Nowoczesnej. Wycofał swoje nazwisko, nie został członkiem – mówił Meysztowicz. – Nie zabiegałem o to, by Ryszard Petru odmówił Łukaszowi Gibale dobrego miejsca na liście Nowoczesnej – uzupełniał świadek.

Głos zabrał również sam Gibała. Stwierdził, że pierwotnie faktycznie był zainteresowany wstąpieniem do stowarzyszenia i był na spotkaniu założycielskim Nowoczesnej. Podkreślił, że nie zabiegał o dobre miejsce na liście.

– Nie było to szczególnie istotne – mówił Gibała. Miał powiedzieć Ryszardowi Petru, że mógł określić się wcześniej w sprawie swojej rezygnacji. Przed krakowskim sądem zapewniał też, że nigdy nie chciał wstąpić do Polski 2050.

– Pan poseł Miszalski przedstawił mnie jako osobę, która aspirowała do różnych inicjatyw politycznych, ale była odrzucana. To podważyło zaufanie wyborców do mnie – stwierdził Gibała. Przed sądem domagał się przeprosin, sprostowania oraz wpłaty 20 tys. zł na rzecz Fundacji Pan i Pani Pies.

Zdaniem mecenasa Marcina Żaka, który reprezentował przed sądem Aleksandra Miszalskiego, nie doszło do naruszenia dóbr osobistych Łukasza Gibały, dlatego wniosek o przeprosiny i zapłatę nie jest zasadny. –Postępowanie sądowe wywołała wypowiedź, dotycząca tego, czy pan Gibała rzeczywiście jest człowiekiem apolitycznym. Czy powiedzenie komuś: przynależałeś do partii politycznej albo chciałeś przynależeć, narusza dobra osobiste? Nie narusza. Przynależenie do partii politycznej jest prawem każdego obywatela – mówił mecenas Żak.

Co do stwierdzenia, że Miszalski upublicznił nieprawdziwe informacje, dotyczące przeszłości Gibały, to prawnik stwierdził z kolei, że nie da się zweryfikować prawdziwości takiej tezy. – Jest ogólnikowa, wymyka się weryfikacji – punktował treść wniosku, który w trybie wyborczym złożył do sądu adwokat Gibały.

Krakowski sąd stwierdził, że wypowiedź Aleksandra Miszalskiego nie była zgodna z prawdą. – Szczególnie kategoryczne użycie określeń typu: ale go nie przyjęli, go odrzucili, nie znajduje pokrycia w ustalonych faktach – powiedziała sędzia Bożena Cincio-Podbiera. Postanowiła jednak odrzucić wniosek Łukasza Gibały, który domagał się m.in. przeprosin od Aleksandra Miszalskiego. – Nie może zostać uwzględniony ze względu na zawartą w nim treść, sposób sformułowania żądania. Wnioskodawca nie domaga się bowiem złożenia oświadczenia, iż wypowiedź jest nieprawdziwa, lecz domaga się złożenia oświadczenia [przez A. Miszalskiego, przyp. red.], kreującego inną, pozytywną wypowiedź – podkreśliła w uzasadnieniu sędzia Bożena Cincio-Podbiera.

Prawnik Łukasza Gibały nie wykluczył złożenia odwołania.