Poznaliśmy kulisy udzielenia miastu 10 mln złotych darowizny. Początkowo darczyńca rozważał, by pieniądze przeznaczyć na krakowskie zoo. Z kolei ówczesny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski wyszedł z propozycją, by przekazać je na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki, które powstaje przy ulicy Piastowskiej.
W 2021 roku darczyńca, którego media okrzyknęły tajemniczym informatykiem z Londynu, wpłacił na konto gminy 10 mln zł. Chciał, żeby pieniądze zostały przeznaczone na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki. Pojawiły się podejrzenia, że pieniądze mogą pochodzić z przestępstwa. Śledztwo wszczęła krakowska prokuratura. Badany był też wątek ewentualnego przywłaszczenia pieniędzy przez miejskich urzędników. Sprawą zajmował się prokurator Maciej Knurowski, który umorzył postępowanie w marcu tego roku. Nie dopatrzył się, by w jakimkolwiek aspekcie doszło do przestępstwa.
Zapoznaliśmy się z postanowieniem o umorzeniu śledztwa. Niektóre dane, w tym imię i nazwisko darczyńcy, zostały poddane anonimizacji. Prokurator wyjaśnił, że „potrzeba ich ujawnienia nie jest uzasadniona ważnym interesem publicznym”. Co więcej darczyńca nie zgodził się na wykorzystanie swoich danych do celów innych niż prowadzone przez prokuraturę śledztwo. Choć imię i nazwisko mężczyzny wciąż pozostaje tajemnicą, to lektura dokumentów z postępowania przynosi wiele nowych informacji na jego temat. Dzięki nim poznaliśmy też kulisy udzielenia ogromnej darowizny na budowę centrum muzyki.
Brytyjska spółka
Śledczym udało się ustalić, w jaki sposób pieniądze trafiły do miasta. Kwota 10 mln zł wpłynęła na rachunek bankowy gminy 24 lutego 2021 roku tytułem darowizny na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki, które powstaje przy ulicy Piastowskiej. Realizacja inwestycji ma kosztować ponad 301 mln zł, a pierwsze koncerty są przewidziane na przełom 2025 i 2026 roku. Prokurator ustalił, że nadawcą przelewu była brytyjska spółka, która zarządza platformą internetową. Darowiznę przekazał pracownik firmy. Pieniądze pochodziły z premii, jaką przyznano mu za 2020 rok.
W zasadzie od samego początku, gdy informacja o darowiźnie trafiła do mediów, wiele osób głowiło się nad tym, kim jest darczyńca. W sierpniu 2021 roku rąbka tajemnicy uchylił ówczesny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. W rozmowie z Radiem Kraków wyznał, że „to człowiek z branży IT z Londynu”. Miasto konsekwentnie odmawiało podania imienia i nazwiska mężczyzny. Urzędnicy tłumaczyli, że na razie chce pozostać anonimowy. „Wyraził zgodę, że jak będzie oddane Centrum Muzyki i będą tabliczki z nazwiskami darczyńców, to można go tam umieścić” – mówił prof. Majchrowski.
Z udostępnionych nam przez prokuraturę dokumentów dowiadujemy się dużo więcej na temat darczyńcy. Jak sam zeznał, od 2023 roku ma polskie obywatelstwo. W 2012 roku po raz pierwszy przyjechał do Krakowa i pracował tu jako manager projektów i freelancer. Czuje się związany z miastem, gdyż mieszka tu jego matka. W 2020 roku firma, w której obecnie pracuje (od 2016 roku), odniosła ogromny sukces finansowy. Efekt? Szefostwo spółki przekazało pracownikom bonusy pieniężne. Darczyńca poinformował śledczych, że wspiera m.in. ogród zoologiczny na Malcie. Finansuje też pomoc medyczną, która jest wysyłana do Ukrainy, gdzie wciąż toczy się wojna. Pytany o darowiznę na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki stwierdził, że początkowo chciał przeznaczyć pieniądze na ogród zoologiczny w Krakowie, jednak odwiedził go i uznał, że jest dobrze utrzymany. Skąd pomysł, by przekazać pieniądze na KCM?
Znajomy prezydenta
Odpowiedź na to pytanie przynoszą zeznania jednego ze świadków, który został przesłuchany w trakcie śledztwa. Stwierdził on, że przez wiele lat brał udział w organizowanych w Krakowie spotkaniach przedsiębiorców, które odbywały się w ramach założonej w USA organizacji BNI. Ich celem było zawieranie znajomości z osobami działającymi w różnych branżach. Na jedno z takich spotkań przyszedł przyszły darczyńca. Poinformował świadka, że chciałby dokonać darowizny na rzecz Krakowa i bliżej związać się z tym miastem. Poprosił, żeby pokierować go do kogoś, kto wskaże mu, na jaki cel najlepiej przekazać środki. Wtedy świadek zdecydował się na rozmowę z prezydentem Jackiem Majchrowskim. Ten zaproponował, by darowiznę przekazać na KCM.
Sam ówczesny prezydent też zeznawał. Stwierdził że osoba, która przekazała mu informację o mężczyźnie, chcącym wesprzeć miasto darowizną, to jego znajomy i były radny. Jacek Majchrowski zeznał, że podjęto wspólną decyzję, że pieniądze zostaną przeznaczone na budowę KCM.
Prezydent stwierdził, że odbył z darczyńcą dwa lub trzy spotkania. Mężczyzna nie chciał, by ujawniać jego dane. Ustalono, że nastąpi to po zakończeniu budowy centrum, podczas honorowego upamiętnienia wszystkich osób, które przekazały darowizny na realizację inwestycji. Jacek Majchrowski powiedział śledczym, że połowa z kwoty 10 mln zł została rozdysponowana na realizację Krakowskiego Centrum Muzyki, a pozostała część pieniędzy na budowę związanego z tym obiektem parkingu (auta będą mogli tam zostawić m.in. przyjeżdżający na koncerty).
Dwa spotkania
Wróćmy jeszcze na moment do zeznań samego darczyńcy. Po dokonaniu darowizny został poproszony o pisemne potwierdzenie, skąd pochodzą pieniądze. Taki dokument został przesłany do urzędu miasta. Darczyńca stanowczo zaprzeczył, by spółka, w której pracuje, uzyskiwała dochody z działalności sprzecznej z prawem. Zeznał, że sam bierze udział w działaniach, mających na celu „należyty audyt działalności”. Stwierdził, że z prezydentem Krakowa spotkał się dwa razy: przed dokonaniem darowizny oraz już po jej przekazaniu.
W trakcie postępowania krakowscy śledczy przeanalizowali dane z brytyjskiego rejestru spółek. Dowiedzieli się, że firma, w której jest zatrudniony darczyńca, prowadzi legalną działalność, a pomiędzy 2018 a 2020 rokiem odnotowała bardzo duży wzrost obrotów, przychodów oraz zysków.
Prokurator stwierdził, że w sprawie nie doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa. Jeśli chodzi o miejskich urzędników to uznał, że wykonywali zadania w granicach swoich kompetencji i zgodnie z prawem. Nie działali na szkodę interesu publicznego, nie przywłaszczyli pieniędzy (te z kolei nie pochodziły z przestępstwa). Śledczy uznali, że przyjęcie darowizny było wręcz działaniem na rzecz interesu publicznego, bo zwiększyła ona pulę pieniędzy, które miasto mogło przeznaczyć na cele publiczne.
„Nawet jeśli kwota darowizny została spożytkowana głównie na prace przygotowawcze i budowę parkingu, a nie na wzniesienie budynku głównego KCM, nie oznacza to, że została spożytkowana niezgodnie z wolą darczyńcy. Przeznaczono ją bowiem na budowę KCM jako pewnego zespołu budynków i towarzyszącej infrastruktury. Sam darczyńca w toku przesłuchania nie wskazał, by doszło w tym zakresie do nieprawidłowości” – stwierdził prokurator. Ustalił też, że w całej sprawie nie doszło do prania brudnych pieniędzy. Do tematu będziemy jeszcze wracać.