Minimum tysiąc złotych w ramach czeku turystycznego [Rozmowa]

Biuro podróży fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Poseł Platformy Obywatelskiej Ireneusz Raś proponuje bon turystyczny. Jego zdaniem czek zaktywizuje turystykę poza sezonem.

Podczas zeszłotygodniowego Forum Ekonomicznego w Krynicy zaproponował pan wprowadzenie czeku turystycznego. Na czym miałby polegać ten bon?

Ireneusz Raś, przewodniczący sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki: Po Euro 2012, kiedy osiągnęliśmy bardzo duży sukces w organizacji imprezy o charakterze światowym uzyskaliśmy dobre efekty rozwoju rynku turystycznego, z którego cieszymy się do dziś. Udział turystyki w Produkcie Krajowym Brutto wynosi teraz ponad 6 procent. Mało kto o tym wie, ale to tyle, ile przynosi budżetowi polskie rolnictwo. W sezonie nie możemy narzekać na brak gości krajowych i zagranicznych. Szukałem recepty, co zrobić, aby zaktywizować turystykę poza sezonem.

Ten bon ma być lekarstwem?

Zadaniem czeku jest popularyzowanie turystyki krajowej, w szczególności w okresie poza sezonem wakacyjnym. Taki czek mógłby być wykorzystywany m.in. na prowadzenie turystki historycznej. Chcę doprowadzić do tego, aby poznać kulturę regionu lub miast ważnych ze względu na dziedzictwo narodowe. Jestem przekonany, że najwięcej skorzystałby na tym Kraków.

W przypadku bonu można już mówić o jakieś konkretnej kwocie?

W skali roku musiałaby być to kwota, która przekracza tysiąc złotych. Chciałbym, aby każdy, kto otrzyma taki czek, zechciał dołożyć trochę swoich pieniędzy i skorzystał nie z jednodniowego pobytu, tylko wizyty połączonej z noclegiem. Ten pomysł mam omówiony z branżą turystyczną. Polska nie byłaby pierwszym krajem, w którym zacząłby działać bon turystyczny. Podobne rozwiązanie ma na przykład Hiszpania. Tam rząd dopłaca jednak seniorom z innym krajów, aby zechcieli poza sezonem turystycznym odwiedzać ich kraj. W naszym polskim rozwiązaniu proponuje skierowanie projektu tylko do obywateli Polski.