Napastnik, który pobił Pawła M. w areszcie. „Misiek” bez kolegów „okazał się łamagą”

Paweł M. fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Portal wp.pl poinformował, że policjanci zatrzymali mężczyznę, który pobił Pawła M. „Miśka”. Według śledczych to Robert B. kibol Cracovii. Sprawę skomentował również znany krakowski adwokat Maciej Burda.

„Mały świadek koronny” (w zamian za współpracę z wymiarem sprawiedliwości może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary) został pobity tydzień temu w środku dnia na ulicy, niedaleko komisariatu, do którego ma obowiązek się regularnie zgłaszać. Mimo że przez dłuższy czas dawał opór swojemu przeciwnikowi, ostatecznie przegrał walkę. W konsekwencji doznał urazów twarzy i kończyn.

Według gazety Krakowskiej „Misiek” miał sprowokować bójkę, wyzywając adwersarza na „solówkę”. Tego nie potwierdził adwokat Pawła M., twierdząc, że pobicie wiązało się z „postawą procesową” jego klienta.

28 września agresor został zatrzymany i usłyszał zarzuty spowodowania obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na czas powyżej siedmiu dni. Oprócz tego śledczy uznali, że Robert B. kierował groźby pozbawienia życia do świadka, by na niego wpłynąć. Doszło również do znieważenia.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i umieścił podejrzanego w tymczasowym areszcie.

„Okazał się łamagą”

Zdarzenia dla nas skomentował prawnik Maciej Burda, który uczestniczy w procesach z udziałem Pawła M. – Dla prawników sprawa może okazać się bardzo interesująca. Na krótkich nagraniach obrazujących zdarzenie pojedynek wygląda jak sparing. Przeciwnicy zdają się realizować założenia taktyczne, czyhać na błąd przeciwnika, racjonalnie dystrybuować ciosy – mówi mecenas i ocenia, że starciu brakuje dynamiki i dzikości, co do tej pory było wyznacznikiem ulicznych walk.

– Niewykluczone, że pan Paweł M. zdecydował się na potyczkę w nadziei na zwycięstwo, akceptując reguły chodnikowej bójki. Jeśli nadal nosi w sercu ideę wyrażającą się w słowach Trenuj Sporty Walki i w tym pojedynku wcielił ją w życie, to sprawca jego obrażeń jest niewinny, albowiem działał w ramach kontratypu dozwolonego ryzyka w sporcie. Sporcie specyficznym, którego po części twórcą jest Paweł M. – uważa Maciej Burda.

Adwokat odniósł się również do kwestii braku natychmiastowej reakcji policji. – W sprawie ważny jest też inny element. Mieszkańcy tego miasta brzydzą się przemocą, ale na pewno z ulgą przyjęli wiadomość, że lokalny chuligan pozbawiony dziesięciu kolegów i maczety okazał się łamagą, który krzycząc "auć, boli" skarży się, że nie pomogli mu policjanci – stwierdza prawnik.