Aktywiści z „Akcji Ratunkowej dla Krakowa” uważają, że plany rewitalizacji Zakrzówka są społecznie krzywdzące. Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej odpiera te zarzuty i dodaje, że to szukanie poparcia dla swoich racji tam, gdzie nie powinno się tego robić.
Na wtorkowej Komisji Dialogu Obywatelskiego pojawili się aktywiści z grupy, która głośno wyraża sprzeciw wobec zamontowaniu siatek na skałach wokół akwenu i realizowaniu projektu, który zakłada powstanie kąpieliska na tzw. małym zbiorniku Zakrzówka.
Zdaniem Pauliny Poniewskiej i Marii Gołębiowskiej ten projekt jest nierówny społecznie. Aktywistki podkreślają, że urzędnicy nie otrzymali opinii na ten temat od środowisk osób z niepełnosprawnościami.
A te powinny zostać uwzględnione, ponieważ projekt co prawda zakłada zamontowanie udogodnień, ale w praktyce nie zmieni to sytuacji osób na wózkach. – Aby dostać się z poziomu basenów do sanitariatów, trzeba pokonać 365 metrów. To 60 schodów, równa się z wyjściem na piąte piętro – powiedziała Maria Gołębiowska.
Plany a praktyka
Projekt zakłada podnośnik terenowy, ale według aktywistów jest on niepraktyczny. Po pierwsze, może z niego korzystać tylko jedna osoba. Po drugie, czas przejazdu to 8 minut.
Co do basenów, to przeciwniczki projektu twierdzą, że brakuje ramp i zejść, a także podnośników. Ich zdaniem nie ma możliwości, by wjechać wózkiem do wody. Takie informacje wzburzyły niektórych zebranych członków komisji.
ARdK zaproponowała zmianę projektu i skorzystanie z naturalnego ułożenia plaży na tzw. dużym zbiorniku – tam, gdzie teraz swoją bazę mają nurkowie. Z tym zbiornikiem wiąże się jeszcze jeden problem. Będzie tam zakaz pływania, korzystać z niego będą mogli wyłącznie ludzie z butlami na plecach.
Zaadaptowanie dużego zbiornika pozwoliłoby na uniknięcie dalszych kosztów związanych z realizacją projektu i niszczeniem krajobrazu przez siatki zabezpieczające. Zdaniem ARdK tam nie trzeba by było montować dodatkowych elementów na skałach.
Należy tylko zmienić punktowo plan miejscowy. – I przed ogłoszeniem przetargu na prace zmienić projekt – twierdzi Paulina Poniewska.
– Nasze postulaty to utrzymanie dzikiego Zakrzówka, a nie zabetonowanego. Do tego zdjęcie siatek i możliwość korzystania z dużego zbiornika. W tym przypadku mniej znaczy więcej. W tym również mniej wydanych pieniędzy – podsumowała Poniewska.
Plan od 2012 roku
Piotr Kempf dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, przypomniał, że to, co jest realizowane, wynika z zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego z 2012 roku. Trzy lata później mieszkańcy w ramach budżetu obywatelskiego zgłosili projekt kąpieliska na małym zbiorniku. Cały teren w rękach miasta jest dopiero od 2016 roku.
Kempf uważa, że to nie jest decyzja ZZM, gdzie ludzie będą się kąpać. Zostało to usankcjonowane szeregiem dokumentów, w tym budżetami miasta czy pozwoleniami budowlanymi.
Kwestia siatek jest sprawą bezpieczeństwa. Urzędnicy nie chcą, aby komuś w czasie kąpieli spadły na głowę odłamki skalne.
– Aktywistom nie podobają się siatki. Wcale mnie to nie dziwi. Ale jak ich nie będzie, to zakazane będzie też korzystanie z zalewu. Natomiast cały projekt jest przygotowywany w taki sposób, aby nikogo nie wykluczał – zaznacza Kempf.
Podkreślony został fakt, że Zakrzówek to teren poprzemysłowy, który został porzucony 27 lat temu. Inwestycja, która tam jest przygotowywana, jest rzeczą pionierską, nawet w skali europejskiej. – To nie Bagry czy Kryspinów, tylko trudny teren – mówi Piotr Kempf. Dyrektor sugerował, że już jest za późno na tego typu dyskusje.
Architekt Barbara Kaźmirowicz dodała, że w projekcie jest szereg udogodnień dla niepełnosprawnych: zaczynając od miejsc postojowych, bezkolizyjne trakty piesze i ławeczki z zatokami na wózki dziecięce czy dla niepełnosprawnych, na windzie terenowej skończywszy.
Warto też dodać, że projekt jest analizowany przez Zespół Konsultacyjny do spraw Dostępności Infrastruktury Miejskiej do Potrzeb Osób Niepełnosprawnych.