Prezes Nowej Huty Przyszłości: Nie jesteśmy drwalem, który na oślep chce wyciąć las [Rozmowa]

To nie jest tak, że ustawiliśmy się na wykarczowanie w całości tego terenu. Raczej staramy się podchodzić do tego w sposób logiczny. Nawet na terenie 33 hektarów Strefy zrobimy cztery hektary terenów zielonych - mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Artur Paszko, prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Nowa Huta Przyszłości miała być jednym z największych wyzwań inwestycyjnych Krakowa. Czy tak jest?

Artur Paszko, prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości: Obiektywnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z dużym projektem rewitalizacyjnym, o skali nie często spotykanej w Polsce czy nawet Europie.

Przygotowania do powstania Nowej Huty Przyszłości trwają już kilka lat. Odnoszę wrażenie, że ugrzęźli państwo w papierach?

Sześć lat temu startowaliśmy z niewielkim kapitałem, bo mieliśmy do dyspozycji 1,42 miliona złotych i nie posiadaliśmy ani ara ziemi. Dziś mamy ok. 150 hektarów, a nasza kapitalizacja sięga prawie 80 milionów złotych. Samych funduszy europejskich pozyskaliśmy ponad 70 milionów złotych. To wszystko nie dzieje się z dnia na dzień, tylko wymaga papieru, czasu i wielu innych zabiegów. Aktualnie mamy rozpoczęty program inwestycyjny o wartości powyżej 100 milionów złotych.

Mówi Pan o rozpoczęciu budowy kąpieliska w Przylasku Rusieckim?

Nie. Przylasek Rusiecki, to jest inwestycja, którą już kończymy. Tam trwają ostatnie prace i przed sezonem kąpielowym zdążymy oddać obiekt.

Wizualizacje przygotowane przez spółkę Kraków Nowa Huta Przyszłości
Wizualizacje przygotowane przez spółkę Kraków Nowa Huta Przyszłości


Z rozpoczęciem tej inwestycji były dość duże problemy. Przeprowadzili państwo cztery przetargi na znalezienie wykonawcy.

To prawda i jest to zadanie, które wykonujemy za wyższą cenę, niż pierwotnie planowaliśmy. Koszt naszych przedsięwzięć w Przylasku Rusieckim to ponad 18 milionów złotych, z czego pięć pochodzi z funduszy europejskich. Znacznie większym rozpoczętym przedsięwzięciem jest budowa dwóch podstref Strefy Aktywności Gospodarczej.

Mijają cztery lata, kiedy na stronie internetowej spółki znalazł się taki komunikat "całość prac zmierzających do utworzenia strefy aktywności gospodarczej zakończy się w 2019 roku", a mamy 2021 roku i nie widać efektów.

Kiedy pojawiła się ta informacja nie wiedzieliśmy, że ujawni się problem pomocy publicznej. Musieliśmy skierować projekt do notyfikacji przez Komisję Europejską, co wiązało się z koniecznością wstrzymania procesu do zakończenia prac w Brukseli. Dopiero po tym fakcie mogliśmy przystąpić do realizacji. To jest „kuchnia”, o której się głośno nie mówi.

Kiedy pierwsze firmy powstaną w strefie aktywności gospodarczej?

Wszystko wskazuje, że projekt uda nam się zakończyć na początku przyszłego roku. Zakładam, że w drugiej połowie przyszłego roku będziemy rozpoczynali procesy komercjalizacji. Mamy podpisanych 30 listów intencyjnych z inwestorami, ciągle przychodzą inne podmioty, które chciałyby tam się osiedlić. Pomimo tego, że mamy podpisane listy intencyjne, komercjalizować musimy w otwartej, konkurencyjnej procedurze, dlatego nie podpisujemy nowych porozumień.

Skoro wywołał pan temat 30 listów intencyjnych, to czas powiedzieć o konkretach. Możemy poznać nazwy tych firm?

Niestety nie, bo te listy intencyjne wiążą się z umowami o poufności.

Z jakich branż są to podmioty, bo chyba o tym może pan powiedzieć?

Poszukujemy podmiotów, które reprezentują tzw. Inteligentne Specjalizacje Województwa Małopolskiego, czyli m.in. life science, chemię, IT, zrównoważoną energię, technologie komunikacyjne, czy związane z obróbką stali. Podkreślam, że szukamy podmiotów, które są skoncentrowane na produkcji, bo strefę aktywności gospodarczej chcemy nakierować na rozwój przemysłu.

Strefa gospodarcza w Nowej Hucie nie przegra ze strefą w pobliskich Brzegach?

Ten obszar pod Wieliczką, z tego co widzę, jest już wypełniony. Poza tym, my celujemy w trochę innego klienta.

Ten klient ma pochodzić z wyższej półki?

Stawiamy głównie na małych i średnich przedsiębiorców. Parcele inwestycyjne przygotowujemy pod nich. Próbujemy iść w kierunku inteligentnych specjalizacji. Jako spółka nie realizujemy zabudowy kubaturowej.

W uproszczeniu mówiąc: spółka daje teren a nie buduje na nim np. hali?

Dokładnie tak to wygląda. My musimy przygotować ten teren, jak przychodzi inwestor to nie ma wszystkich problemów, z którym my musimy się mierzyć. Otrzymuje drogę, przyłącze do sieci kanalizacyjnej, energetycznej itp. Stara się o pozwolenie i buduje.

Wrócę jeszcze do tematu Przylasku Rusieckiego. Kilka lat temu ówczesna pani prezydent Elżbieta Koterba poinformowała, że na terenie Nowej Huty znajdują się źródła geotermalne. Czy coś z tych planów pozostało?

Cały czas nad tym pracujemy. W latach 60. ubiegłego wieku prowadzone były odwierty, z których mamy wyniki badań. Możemy się z nich dowiedzieć, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo występowania wód geotermalnych o odpowiedniej charakterystyce na niższych pokładach, czyli tam, gdzie blisko 50 lat temu się nie dowiercono. Szukaliśmy źródła sfinansowania odwiertu geotermalnego, bo koszt takich badań może wynieść nawet 12 milionów złotych i porozumieliśmy się z miejską jednostką Klimat-Energia-Gospodarka Wodna, MPEC-em oraz Akademią Górniczo-Hutniczą. Wspólnie przygotowaliśmy wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który przeszedł pozytywnie pierwszy etap oceny. Jeśli badania potwierdzą występowanie wód o odpowiedniej charakterystyce, to chcemy je wykorzystać na dwa sposoby: do celów energetycznych i rekreacyjnych. Mówiąc wprost: chcemy stworzyć centrum geotermalne. Mamy już zabezpieczone 90 procent terenów niezbędnych do tego, aby powstała tzw. bania.

Kiedy uda się utworzyć takie centrum?

Proszę pamiętać, że my przygotujemy źródło oraz teren, a później prywatny inwestor będzie mógł budować. Przez lata rozmawialiśmy już z różnymi podmiotami, które byłyby zainteresowane tego typu przedsięwzięciem. Mamy jeden problem - przedsiębiorcy chcą to realizować, ale w połączeniu z handlem, co my absolutnie wykluczamy.

"Bez drzew nie ma przyszłości" to hasło pojawiło się w weekend i było nawiązaniem do działań spółki. Planujecie wycięcie ponad 2,3 tys. drzew?

Czy aż tyle tych drzew zostanie wyciętych, tego jeszcze nie wiemy.

Na wycięcie ilu drzew wypełniliście wnioski?

Na 2,3 tys. drzew. Tam, gdzie tworzymy Strefę Aktywności Gospodarczej jest w sumie 33 ha terenu. Lata temu funkcjonowały tu różne wydziały huty, m.in. zakład żużla kawałkowego, więc tego typu instalacje huty pyliły zawsze - sadzono wtedy zieleń izolacyjną w postaci topoli. Sadzone były z zamiarem wycięcia ich po 20 latach.

Dlatego muszą być wycięte?

Teren nie był użytkowany przez długie lata nastąpiła tam nieregulowana sukcesja biologiczna, czyli pojawiły się samosiejki, które dziś są dużymi drzewami. Aby przygotować tereny inwestycyjne, budować drogi, schować linie wysokiego napięcia pod ziemię - trzeba je wyciąć. Nie mamy do czynienia z gatunkami, które są specjalnie cenne. Za każde wycięte drzewo sadzimy nowe, a oprócz tego posadzimy jeszcze kilkaset.

Nie jest pan w stanie powiedzieć, ile drzew będzie wyciętych? Czy wykorzystacie pulę 2,3 tys. drzew?

Z urzędem miasta jesteśmy cały czas w dialogu i często sprowadza się to do pojedynczych egzemplarzy. Pochylamy się nad tym, czy to drzewo zostawić. To jest trudny proces. To nie jest tak, że ustawiliśmy się na wykarczowanie w całości tego terenu. Raczej staramy się podchodzić do tego w sposób logiczny. Nawet na terenie 33 hektarów Strefy zrobimy cztery hektary terenów zielonych. W ramach naszych transakcji postaraliśmy się o pozyskanie czterech hektarów lasu przez miasto. Nie jesteśmy szalonym drwalem, który na oślep chce wyciąć las.

W projekcie Krajowego Programu Odbudowy pojawił się punkt dotyczący rewitalizacji poprzemysłowych terenów dawnej huty im. Sendzimira. To oznacza, że dostaniecie większe dofinasowanie?

Analizujemy projekt KPO, bo zamierzamy wziąć udział w konsultacjach. Nie ukrywam, że zgłosiliśmy do planu fiszkę z pięcioma projektami opiewającymi na sumę ok. 800 milionów złotych.

Jakie to są projekty?

Trzy mają charakter horyzontalny, czyli dotyczą w całego obszaru. Pierwszy związany jest z kablowaniem linii wysokiego napięcia, bo cały nasz teren pocięty jest instalacjami.

Mówiąc prościej: chodzi o to, aby zlikwidować słupy wysokiego napięcia, a kable zakopać w ziemi?

Tak. To zadanie jest strasznie kosztochłonne, trudne do wykonania, uzgodnienia. Jedynie dwa razy w roku można liczyć na wyłączenie tych linii, bo pełnią zasadniczą rolę w gospodarce energetycznej państwa, więc wszystko jest bardzo skomplikowane, ale trzeba to prędzej czy później wykonać.

Kolejne projekty?

Drugi dotyczy budowy układu drogowego. My budujemy prawie 10 km dróg, miasto przygotowuje się do nowej drogi zbiorczej, ale to wszystko kropla w morzu potrzeb. Trzecie zadanie to program remediacyjny, bo nie ma co ukrywać, że część terenów będzie wymagała oczyszczenia. Spodziewamy się bardzo trudnej sytuacji związanej z jakością gruntów. Kolejne zadania są szczegółowe, to m.in. budowa Parku Edukacyjnego „Branice”, którego sercem będzie skansen. Zadanie realizujemy już ze środków własnych, ale potrzebujemy ok. 40 mln złotych, aby szybko przeprowadzić tę inwestycję. Drugie zadanie dotyczy stworzenia Centrum Wielkoskalowych Plenerowych Wydarzeń Kulturalnych „Błonia 2.0”.

Artur Paszko - prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości
Artur Paszko - prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta