Pracę zawodową zaczynał jako nauczyciel historii w V LO, w jednej z najbardziej prestiżowych szkół średnich w Krakowie, następnie zajmował się handlem starociami w internecie, zaś w 2019 zajął miejsce za ladą w antykwariacie. Prowadzony przez Grzegorza Małachowskiego antykwariat obchodził w ubiegłym roku 90. rocznicę powstania i jest najstarszym nieprzerwanie działającym antykwariatem w Polsce.
Niepozorny lokal przy ul. św. Jana 3, w którym mieści się „Antykwariat Kamiński” to jedno z najstarszych miejsc tego typu w Krakowie. Jego obecny właściciel, Grzegorz Małachowski, opowiada o burzliwych losach miejsca, które stało się jego drugim domem, sentymentalnych skarbach na półkach i wyzwaniach, jakie niesie prowadzenie antykwariatu w XXI wieku.
Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Jakie były początki „Antykwariatu Kamiński”?
Grzegorz Małachowski, właściciel antykwariatu: Początki sięgają roku 1934. Wtedy to Stefan Kamiński, współwłaściciel księgarni „Nauka i Sztuka” przy ul. Podwale 6, postanowił wprowadzić firmę na nowe tory. Poszerzył oferowany asortyment o szeroko rozumiane artykuły piśmienne, rozbudował ofertę księgarni, zapoczątkował działalność wydawniczą i założył dział tzw. książki używanej. To dało początek istniejącemu do dziś antykwariatowi.
Dziś jesteśmy w jego siedzibie przy ul. św. Jana 3. Jak i kiedy doszło do zmiany lokalizacji?
Antykwariat działał na Podwalu do lat II wojny światowej. W 1942 Niemcy wyrzucili Kamińskiego z lokalu, więc przenosił się kilkukrotnie – miał punkty m.in. przy Karmelickiej, Floriańskiej i Krakowskiej. Po zakończeniu wojny powrócił na Podwale, gdzie prowadził działalność do 1950 roku. Wtedy ludowa władza najpierw cofnęła mu uprawnienia wydawnicze, a następnie z dnia na dzień nakazała opuszczenie lokalu, który właśnie ukończył na własny koszt ulepszać.
W 1951 roku, w sobie tylko znany sposób, Kamiński uzyskał przydział na lokal przy ul. św. Jana 3. Wcześniej mieściła się tu księgarnia, wydawnictwo i skład Teodora Gieszczykiewicza. W ten sposób pan Stefan trafił do ciasnego, niespełna 60-metrowego lokalu – znacznie mniejszego niż wcześniejszy na Podwalu, który liczył blisko 250 m. kw. oraz posiadał ponad 6 kilometrów półek.
Jak to się stało, że dziś to pan prowadzi ten antykwariat?
Po śmierci Stefana Kamińskiego w 1974 roku firmę przejęła jego bratanica, pani Krystyna Kamińska. Prowadziła ją do 2019 roku, po czym przeszła na emeryturę. Byłem klientem antykwariatu od 15. roku życia, często w nim bywałem, w czasach tzw. Polski ludowej zaopatrywałem się tam w książki „spod lady”, z czasem zostałem przyjacielem firmy. Gdy p. Krystyna zdecydowała się zakończyć działalność, zapytała mnie, czy nie chciałbym kontynuować tradycji. Nie musiałem się długo namyślać. Wszedłem w posiadanie antykwariatu i obecnie prowadzę go już szósty rok.
Co było największym wyzwaniem po przejęciu antykwariatu?
Przystosowanie jego zasobów do mojej koncepcji prowadzenia firmy. To był antykwariat z największymi zasobami w Polsce. Miał renomę już przed wojną i w czasach PRL-u. Zbiory ogólnie były uporządkowane, ale musiałem wszystko ułożyć „po swojemu”, więc przez pierwsze trzy miesiące przeglądałem zasoby. Kiedy wszystko było gotowe do ruszenia pełną parą - wybuchła pandemia. Tym sposobem zyskałem dodatkowy czas na zapoznanie się z ogromem archiwaliów. W ciągu roku udało mi się wziąć do ręki i obejrzeć niemal każdą książkę.
Czy wśród zasobów jest coś, z czego jest pan szczególnie dumny?
To trudne pytanie, bo z wieloma pozycjami jestem emocjonalnie związany. Są tu książki, których nie chciałbym sprzedawać. Jedną z ciekawszych jest praca Romana Grodeckiego „Kongres krakowski w 1364 roku”, wydana w 1939 roku. Na egzemplarzu znajduje się dopisek ręką autora, że to jeden z 20 egzemplarzy autorskich. Poza tym cały nakład uległ zniszczeniu we wrześniu 1939 podczas obrony Warszawy. Książka należała do prof. Jerzego Wyrozumskiego i trafiła tu po jego śmierci. Pokazuję ją jako ciekawostkę, przed laty na jej podstawie Wydawnictwo Universitas wykonało reedycję zawierającą faksymile autorskiej adnotacji.
Kim są dzisiejsi klienci antykwariatu?
Można wyróżnić trzy główne grupy. Po pierwsze – turyści, bo antykwariat znajduje się w dobrej lokalizacji – na szlaku między Rynkiem Głównym a Muzeum Czartoryskich. Druga grupa to stali klienci i przyjaciele firmy od lat – pamiętający czasy p. Krystyny, a część nawet założyciela firmy. Trzecią grupę stanowią młodzi ludzie, często poniżej 30. roku życia. Szukają nie tylko książek, ale też pocztówek, miniaturek czy innych ciekawych artefaktów przeszłości.
Czy dzisiaj da się zarobić na sprzedaży archiwaliów?
Da się. Najlepiej radzą sobie antykwariaty prowadzące aukcje internetowe – ja ich jednak nie organizuję. Taka tradycja (śmiech) - Stefan Kamiński ich nie prowadził, jego następczyni również, więc ja też nie. Antykwariaty działające online rosną jak grzyby po deszczu i dobrze sobie radzą. Ja staram się prowadzić antykwariat stacjonarnie, w niewielkim stopniu posiłkując się sprzedażą w sieci. Dopóki nie dokładam do interesu, mogę robić to, co lubię. Przychodzę tu z przyjemnością i często zostaję po godzinach.
Czuje pan, że to pana miejsce na ziemi?
Tak jest! Po wielu latach pracy w szkole, w handlu internetowym, pisaniu książek, działalności związanej z edukacją i pracą nad słowem drukowanym, mogę powiedzieć, że właśnie tutaj odnalazłem swoje miejsce na ziemi.
W jaki sposób pozyskuje pan książki do swojego antykwariatu?
Najczęściej pochodzą z likwidowanych księgozbiorów po zmarłych właścicielach. Wiele osób „wietrzy” zasoby przy okazji przeprowadzek, poza tym mam swoich dawnych i stałych „dostawców”.
Klienci, którzy dokonują zakupu, każdą książkę trzeba podkreślić, mają zapakowaną w dość oryginalny sposób.
Zakupione przez klientów książki od lat pakuje się tutaj w papier będący zadrukowanymi arkuszami książki, której Stefan Kamiński z powodu cofnięcia mu uprawnień wydawniczych, nie zdążył już wydać. Książka Marii Kahn „Jutro będzie słońce” miała się ukazać w 1950, a drukarnia która miała opłacony druk i zrealizowała zadanie, odesłała gotowy skład do wydawcy. Papier wprawdzie jest na wyczerpaniu, ale na kilka lat powinno go jeszcze wystarczyć.
Grzegorz Małachowski „Antykwariatowi Kamińskiemu” poświęcił książkę, która ukazała się w listopadzie 2024.