Słona Woda. Jak ochronić przyrodę i nie powtórzyć błędów?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Użytek ekologiczny czy plan miejscowy? A jeśli plan, to jaki? Urzędnicy i radni mają różne pomysły, w jaki sposób uchronić rejon planowanego parku Słona Woda przed degradacją tamtejszej przyrody i niekontrolowaną zabudową.

Na ostatnim posiedzeniu zespołu zadaniowego ds. utworzenia użytku ekologicznego „Słona Woda” radni i urzędnicy rozmawiali przede wszystkim o powstającym dla tego samego obszaru miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego „Piaski Wielkie”.

Chodzi o duży, ponad 82-hektarowy teren pomiędzy ulicą Rżącką, nowym szpitalem w Prokocimiu i okolicą akademików Collegium Medicum. Na tym terenie dominuje do tej pory zabudowa jednorodzinna oraz tereny zielone, które przynajmniej w części zasługują na ochronę przed zabudową i ingerencją człowieka. To tam też znajduje się słynna już działka, którą deweloper pomimo braku zgody urzędu ogrodził betonowym płotem, co wywołało oburzenie i obawy mieszkańców. Przy granicy planu ma z kolei przebiegać przygotowywana przez Zarząd Inwestycji Miejskich nowa droga łącząca ulice Jakubowskiego i Kosocicką, jako część nowego układu drogowego obsługującego szpitale.

Pojedzie tamtędy autobus?

Kwestia rozbudowy układu drogowego budzi kontrowersje zwłaszcza wśród mieszkańców ul. Obronnej. Proponowany plan miejscowy zakłada zabezpieczenie miejsca pod jej przyszłą rozbudowę, mieszkańcy natomiast obawiają się dużego ruchu i utraty części ogródków. Miasto argumentuje, że chce stworzyć możliwość skierowania tam w przyszłości linii autobusowej.

Radni dopytywali, czy na pewno rozbudowa drogi jest konieczna, skoro wcześniej w pobliżu powstanie nowa droga do szpitala.

Dyrektor Zarządu Transportu Publicznego przekonywał jednak, że zachowanie rezerwy na przyszłość jest potrzebne, ponieważ nawet jeśli dziś linia autobusowa nie jest tam potrzebna i oczekiwana, po latach pojawią się pretensje do miasta, że nie zadbało o taką możliwość. Jak mówił, takie sytuacje mają miejsce na innych osiedlach w Krakowie. – Przy tym założeniu żadnej drogi nie moglibyśmy wybudować w niższych parametrach – kontrargumentował radny Michał Starobrat.

Użytek czy plan? A może razem?

Rozbieżne opinie dotyczyły również kwestii utworzenia użytku ekologicznego. – Słowo „użytek ekologiczny” zostało strasznie zniekształcone. Kojarzy się głównie z odszkodowaniami – mówił radny Starobrat. – Jeśli da się zabezpieczyć teren planem miejscowym, to zróbmy to. Ale jeśli są tereny, których nie da się ochronić planem, to zastanówmy się nad użytkiem ekologicznym.

Miasto podchodzi do sprawy z dystansem, argumentując to właśnie możliwymi odszkodowaniami na rzecz prywatnych właścicieli gruntu. Stąd dążenie do tego, by w pierwszej kolejności, możliwie szybko, uchwalić plan.

Za taką wersją opowiadał się dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf. Z punktu widzenia ZZM bardzo istotne jest zarezerwowanie w planie miejscowym terenu pod zieleń, który łączyłby okolice parku rzecznego Drwinka z wykupionymi niedawno terenami zielonymi przy Szpitalu Uniwersyteckim. To część projektu tzw. Plant Podgórskich. Bez pasa zieleni wzdłuż ul. Mokrej i Kostaneckiego plan się nie powiedzie – a pas ten zahaczałby m.in. o wspomnianą ogrodzoną działkę. Przedstawiony radnym projekt planu zawiera tu zmianę: właściciel mógłby przeznaczyć część terenu bliżej ulicy na zabudowę usługową, ale przy pozostawieniu pasa zieleni za budynkami.

Nie chcą bloków

Radni proponują, by obszar planu podzielić i przyjąć na razie tylko dla zielonej części, która nie budzi większych kontrowersji. – Przyjmując plan w obecnej wersji na jedną trzecią terenu wprowadzimy zabudowę wielorodzinną. A jeśli jakakolwiek zabudowa musi tam być, to jednorodzinna jest bardziej korzystna – przekonywał radny Łukasz Maślona. – Podzielmy ten plan na dwie części, żeby zostawić to, co nie jest kontrowersyjne i nie dawać argumentu, że ten plan będzie podważony w przyszłości – argumentował.

– Nie do końca podzielam entuzjazm, że ten podział jest bezpieczny – komentował dyr. Kempf, przekonując, że wówczas na obszarze, który w obecnym planie jest przeznaczony pod budowę bloków, mogłaby nastąpić niekontrolowana zabudowa na „wuzetkach”. – Tu nie chodzi o entuzjazm. Chodzi o spokojne wypracowanie rozwiązania – odpowiadał radny Maślona. – Przykład Klinów nas uczy, że źle przyjęte plany stanowią utrudnienie – stwierdził.

Strachy na lachy?

Zdaniem Mariusza Waszkiewicza z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, urząd powinien przestać straszyć mieszkańców odszkodowaniami. – Wczoraj minęło trzy lata od uchwalenia użytku na Zakrzówku i nie widzę decyzji sądu, ani nie widzę tych odszkodowań. A gdybyśmy mieli się zgodzić na te kompromisy, to mielibyśmy Zakrzówek zabudowany do połowy – stwierdził. W jego ocenie plan Piaski Wielkie nie powinien przewidywać zabudowy wielorodzinnej. – Cały czas mówiliśmy o tym, że chcielibyśmy tam duży park, a teraz chcemy go okroić o jedną trzecią – skomentował.

– Tak, Zakrzówek długo trwa, ale na głowie stoimy, żeby gmina nie zapłaciła złotówki. Są pozwy na 120 milionów złotych. Wygląda na to tak, że nie wiem, czy damy radę. Będziemy musieli negocjować. I nie wierzę, że nie zapłacimy – odpowiedziała mu Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze Duchackie