Wśród zatrzymanych byli m.in. Sulambek M., Alikhan B., Gagik S., Mateusz Sz., Sebastian G., Chemil E., Jakub W., Valid B., Magomed S., Hernikh G. W samochodach, które do nich należały, policjanci znaleźli niebezpieczne przedmioty: przede wszystkim broń ostrą, ale też palną, a do tego pałki teleskopowe czy maczety. Sprzęt ten miał pomóc w „ustaleniu” z inną grupą przestępczą – powiązaną z pseudokibicami Cracovii – do kogo będzie należeć czarny rynek tytoniowy w Krakowie.

Dwa dni później wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Tyle tylko że ten zarzut się nie utrzymał już przy pierwszym posiedzeniu aresztowym w sądzie okręgowym.

– Nie ma materiałów, które potwierdzałyby, że to grupa przestępcza. Faktycznie, są jakoś powiązani, ale nie udało się ustalić, kto miałby grupą kierować, wydawać polecenia. Wyszło, że wszyscy mieli jednakowe role i współdziałali ze sobą – mówił nam sędzia Tomasz Szymański, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Krakowie.  W konsekwencji zatrzymani wyszli z aresztów za poręczeniem majątkowym wiosną zeszłego roku.

Do Lublina

Od tego czasu w sprawie nastała cisza. Krakowska prokuratura nie informowała o dalszych krokach podjętych wobec zatrzymanych.

Jak udało nam się dowiedzieć od jednego z adwokatów zatrzymanych, sprawę przejął Lubelski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Lublinie. Wcześniej zajmował się tym jego małopolski odpowiednik, a na samym początku Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Z jakiego powodu sprawa jest traktowana jak gorący kartofel?

Tego nie wie rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Sprawę prowadził Małopolski Wydział Zamiejscowy Departament do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie – tylko tyle powiedział nam Janusz Hnatko.