Kolejna uchwała, która ma za zadanie w jakimkolwiek stopniu powalczyć o czystsze powietrze, może okazać się niezgodna z prawem. Tak przynajmniej twierdzi Witold Liguziński – człowiek, który przyczynił się do unieważnienia uchwały antysmogowej z 2013 roku. Już wezwał władze miejskie do usunięcia wadliwego prawa, czyli darmowych przejazdów komunikacją miejską w czasie smogu.

Liguziński w rozmowie z nami stwierdził, że w tej uchwale nie ma żadnej sprawiedliwości społecznej. –  Jak to jest, że człowiek, który chodzi pieszo do pracy lub jeździ rowerem w dzień, gdy są przekroczone dane normy, musi zapłacić za bilet, a kierowca, który przyczynia się do zanieczyszczenia powietrza, jeździ za darmo? – pyta prawnik. – Dlaczego kierowca w ten sposób jest nagradzany?

Według prawnika to nie jest jedyna wada. – Każdy z dowodem rejestracyjnym może jeździć za darmo. Nieważne czy ma wraka, którym nie porusza się od pięciu lat, czy zarejestrowanego w Gdyni i zatrzymał się gdzieś nim w mieście. A przecież to krakowianie płacą podatki i z ich pieniędzy jest finansowana komunikacja – przekonuje Liguziński.

Za miesiąc do sądu?

Wątpliwe jest również to, czy jeśli ktoś stwierdzi, że zgubił dowód rejestracyjny i zostanie mu wydany duplikat, to czy będzie mógł komuś oddać ten pierwszy? Liguziński ma również zastrzeżenia do trybu uchwalania. – Na komisji infrastruktury radni dostali projekt pół godziny przed posiedzeniem. Obiecali, że znajdą się tam poprawki, bo sam im zwróciłem uwagę na błędy – podkreśla.

Teraz na biurku przewodniczącego rady miasta Bogusława Kośmidera czeka wezwanie do usunięcia wadliwego prawa. Jeśli w ciągu 30 dni do tego nie dojdzie, Witold Liguziński zaskarży uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.