„Wawel nie tylko dla turystów, ale i krakowian” [Rozmowa]

Andrzej Betlej: Chciałbym, aby Wawel był miejscem otwartym fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
„Chciałbym, aby Wawel zwiedzali nie tylko turyści zagraniczni, ale aby stał się naturalnym miejscem odwiedzin krakowian” – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Andrzej Betlej, obecny dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, który od stycznia pokieruje Zamkiem Królewskim na Wawelu.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Do końca kadencji pozostało niewiele czasu. Jakieś drobne podsumowania już się pojawiają?

Andrzej Betlej, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie: Wychodzę z założenia, że podsumowania i oceny są możliwe – ale z dłuższej perspektywy czasu, choć oczywiście taki drobny bilans ostatnich lat już gdzieś chodzi po głowie. Myślę, że pełny i aktualny będzie można przedstawić dopiero w grudniu. Muzeum Narodowe działa całkowicie normalnie i na wysokich obrotach. W tym miesiącu otwieramy kolejną wystawę poświęconą I Grupie Krakowskiej, w październiku czeka nas wielka gala jubileuszowa 140-lecia MNK, potem otwarcie wystawy monograficznej Jana Hrynkowskiego. A w grudniu otwiera swoje podwoje Muzeum Czartoryskich.

Można powiedzieć, że mocny akcent na koniec.

Myślę, że to będzie ten właściwy moment na dokonanie podsumowań, a samo wydarzenie – tak, można określić mianem zwieńczenia mojej kadencji. Z dniem 2 stycznia 2020 roku przestaję być dyrektorem MNK.

Trochę się w trakcie tej kadencji działo. Kolekcja Czartoryskich, Muzeum Czartoryskich, hotel Cracovia, ponad 1 mln zwiedzających…

Tu chyba zacznę od Muzeum Czartoryskich. Cieszę się, że prace dobiegają końca i 19 grudnia 2019 – jak wcześniej zapowiadałem – nastąpi oficjalne otwarcie. Jednak muszę podkreślić, że nie jest to wyłącznie moje osiągnięcie. Bo powtarzam zawsze, to nie osiągnięcia dyrektora, tylko muzeum i ludzi tu zatrudnionych. Muzeum Czartoryskich to „wielka rzecz” dla MNK w przeciągu ostatnich lat – począwszy od procesu zakupu kolekcji przez Ministerstwo Kultury, konkursu, przygotowywania projektu i oficjalnego przejęcia zbiorów.

Wszystko potoczyło się dość szybko. 

Mało kto zdaje sobie sprawę z intensywności tego projektu. Od momentu uzyskania funduszy na remont upłynęły wszak niecałe dwa lata! Realne prace obejmuje naprawdę szeroki front robót stricte budowlanych oraz aranżacyjnych, konserwatorskich – skalę zaangażowania dobrze ukazuje liczba robotników pracujących dziś „na placu budowy” – a jest ich 120, a nie należy zapominać o intensywnej i stałej pracy olbrzymiego zespołu konserwatorów, kustoszy, edukatorów, specjalistów od prewencji. Mamy już końcówkę prac, określaną mianem „białego montażu”.

A zakup budynku dawnego hotelu Cracovia?

Podobnie jak w przypadku Muzeum Czartoryskich, jest wielkie oczekiwanie społeczne, aby jak najszybciej udostępnić budynek, co bardzo dobrze rozumiem. Natomiast skala inwestycji jest tu o wiele, wiele większa. Bo to kwestia nie tylko przekształcenia budynku, ale również uzupełnienia go o funkcjonalności konieczne do działalności muzeum. Kończymy program funkcjonalno-użytkowy. Powtarzam to cały czas, może dla niektórych wydaje się to nudne, ale to nie jest inwestycja na zasadzie: „hurra, robimy!”. To rzecz, którą trzeba przygotować „z głową”, uwzględniając potrzeby wewnętrzne muzeum.

W końcu „Cracovia” to nie wszystko, bo w przyszłości ma tu powstać cały kwartał muzealny. Pojawiały i pojawiają się wątpliwości, czy zakup to dobry ruch ze strony muzeum.

Co do tego, że był to dobry ruch, jestem całkowicie przekonany. Potrzeby Muzeum nie ograniczają się przecież wyłącznie do stworzenia nowych ekspozycji, należy myśleć o przyszłości w perspektywie znacznie szerszej. I tak, ulokowanie w tym budynku części magazynowej i konserwatorskiej zapewni instytucji stabilną przyszłość nawet na wiele dekad.

Jak teraz wygląda sprawa z Muzeum Czynu Niepodległościowego, które w skład tzw. kwartału muzealnego ma wchodzić? A konkretnie – co ze zbiorami Związku Legionistów Polskich?

Prawie rok temu podpisaliśmy list intencyjny. Aby rozpocząć realne prace, przygotowaliśmy się bardzo intensywnie w zakresie logistyki przestrzeni magazynowych, inwentaryzacji i zabezpieczenia konserwatorskiego zbiorów, zakupiliśmy m.in. specjalistyczny sprzęt. Cały czas jednak czekamy na realny ruch Związku Legionistów Polskich, bo nie możemy przejąć odpowiedzialności za zbiory, na których nie tylko MNK zależy, ale powinno zależeć wszystkim. Mamy w końcu do czynienia z niepowtarzalną kolekcją, która – nie oszukujmy się – jest w stanie, który wymaga gwałtownych interwencji. Muzeum poczyniło więc pewne inwestycje, bowiem bez inwentaryzacji i „wyprowadzenia” obiektów nie można przystąpić do remontu budynku, aby w pełni go przystosować do funkcji muzealnych. Jesteśmy gotowi.

A jak muzeum widzi sprawę własności Domu im. Piłsudskiego? Obiekt należy do miasta, a Muzeum Czynu Niepodległościowego mieści się właśnie tam.

Cóż, to już kwestia rozmów i ustaleń na poziomie minister kultury – prezydent Krakowa. Żeby przystąpić do adaptacji tego budynku, trzeba gruntownego remontu. Aby tak się stało, powtarzam, trzeba jednak najpierw wyprowadzić zbiory i je zinwentaryzować. W momencie, kiedy będziemy mieli pusty budynek, można przystąpić do zasadniczych prac. Nie wystarczy wymienić okien, trzeba wprowadzić zabezpieczenia, dostosować gmach do potrzeb osób z niepełnoprawnościami…

Pamięta pan zapewne, jakie odczucia towarzyszyły panu, gdy miał zostać nowym dyrektorem Muzeum Narodowego. Teraz ma pan kierować Zamkiem Królewskim na Wawelu.

Obu instytucji nie można porównywać. Mają własną specyfikę, własne zbiory o odmiennym charakterze. Jest jedna podstawowa różnica – w ciągu ostatnich lat dużo się nauczyłem. Mam pewnego rodzaju doświadczenie, którego – nie ukrywając – wówczas nie miałem. Ale teraz myślę, że pewne możliwości są większe, mam ciut więcej kompetencji i wiedzy – co można i na jakich zasadach funkcjonują tego typu instytucje.

A jest obawa przed porównaniami z prof. Ostrowskim? Bo tych nie da się uniknąć.

Oczywiście, że jest! W moim przypadku jest ona większa ze względu na relację…

Mistrz-uczeń?

Tak, Pan Profesor Ostrowski jest moim nauczycielem i mistrzem. Zawsze będę powtarzać, to Jemu zawdzięczam „stanie się” historykiem sztuki. Czy obawiam się, że będę porównywany? Oczywiście, choć czy to na pewno obawa… Cóż, na pewno porównań nie uniknę….

O tym, że zostanie pan dyrektorem Zamku Królewskiego mówiono od dłuższego czasu.

Co więcej, kilka miesięcy temu podczas swojego wystąpienia w Polskiej Akademii Umiejętności Pan Profesor Ostrowski powiedział, że chciałby, abym go zastąpił. Nie ukrywam, to było dla mnie bardzo miłe. Ale wyzwanie jest ogromne.

„Pomysły na Wawel” już są?

Pewne pomysły na funkcjonowanie Zamku Królewskiego mam, ale muszę je ustalić razem z zespołem pracowników. Zależy mi na przygotowaniu na przykład wielkiej gali wszystkich arrasów, ale to wypadkowa wielu uwarunkowań, możliwości organizacyjnych, względów konserwatorskich. Chciałbym, aby Wawel był miejscem otwartym, aby zwiedzali go turyści zagraniczni i nie tylko, ale aby stał się naturalnym miejscem odwiedzin krakowian. Aby było to miejsce, do którego trzeba i chce się przyjść nie tylko z wycieczką szkolną.

Tylko pytanie, czy mieszkańcy będą chcieli tam spędzać czas, skoro będzie tu tłum turystów…

To kwestia odpowiedniego wyważenia możliwości organizacyjnych i dostępności. Wielką okazją na rozwój muzeum jest to, że w niedługim czasie Archiwum Narodowe w Krakowie przeprowadzi się do nowej siedziby i opuści część parterową w północnym skrzydle zamku. Tam winna znaleźć się ekspozycja z gatunku „must-see”, czyli rozbudowana kolekcja Skarbca Koronnego. Trzeba przypominać również o tych skarbach, które ze względów konserwatorskich w tym momencie nie są eksponowane. Marzę, aby pojawiła się ekspozycja namiotów tureckich. Ostatnim razem były prezentowane wiele, wiele lat temu. Nie zabraknie również festiwali muzycznych – chciałbym, aby do tych, które już funkcjonują, dołączyły kolejne wydarzenia.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here