News LoveKraków.pl

Zasiedzenie. Czyli o tym, jak miasto walczy o warte miliony złotych kamienice

Kamienica przy ulicy Dąbrówki fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
W ostatnich latach gminie udało się odzyskać np. kamienicę przy ulicy Dąbrówki. Nie zakończyła się jeszcze ostatecznie sprawa budynku przy ul. Czarnowiejskiej.
Faktem jest, że przez lata gmina i Skarb Państwa traciły działki, które przechodziły w prywatne ręce. Sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. W październiku 2021 roku funkcjonariusze przyszli do ówczesnego prezydenta Krakowa z upoważnieniem do przeprowadzenia kontroli. Jacek Majchrowski podpisał dokument. CBA chciało sprawdzić, czy krakowscy urzędnicy „należycie i na bieżąco” kontrolują gminne nieruchomości, żeby uniknąć ich zasiedzenia przez „inne podmioty”.

Czym jest zasiedzenie wyjaśnia na swojej stronie internetowej krakowski adwokat Wojciech Rudzki. „Osoba, która nie jest właścicielem danej rzeczy [np. działki, przyp. red.], nabywa prawo własności z mocy prawa, jeżeli zachowuje się tak, jakby była właścicielem przez z góry określony czas”. Aby zasiedzieć np. działkę, potrzeba 20 lub 30 lat.

Kontrola CBA trwała prawie dziewięć miesięcy i zakończyła się 27 lipca 2022 roku. Z protokołu sporządzonego przez agentów wynika, że przez lata nie było w mieście „precyzyjnych i bezpośrednich regulacji”, które zobowiązywałyby urzędników do „systemowego” kontrolowania, czy ktoś bezumownie zajmuje gminne tereny. Urzędnicy zgłosili zastrzeżenia do ustaleń funkcjonariuszy. – Jednak ze względu na ich nieuwzględnienie przez szefa CBA, prezydent Krakowa odmówił podpisania protokołu kontroli – twierdzi Joanna Dubiel z biura prasowego krakowskiego magistratu. I dodaje: – Następnie CBA poinformowało prezydenta, że nie będzie sporządzało wystąpienia pokontrolnego. Reasumując, sprawa jest zakończona.

Zasiedzenia działają również w drugą stronę. Co więcej okazuje się, że nie dotyczą jedynie działek, ale też wartych miliony złotych kamienic. Dziś pokażemy przykłady, kiedy to miastu, właśnie w efekcie zasiedzenia, udało się przejąć budynki na własność.

Zawirowania wokół kamienicy

W ostatnich 5 latach gmina odzyskała w ten sposób np. kamienicę przy ulicy Dąbrówki, której wartość na dzień złożenia w sądzie wniosku o zasiedzenie, czyli w 2018 r., wynosiła ok. 1,8 mln złotych. Wokół budynku nie brakowało zawirowań. Opowiedziała nam o nich urzędniczka, która prowadziła sprawę w Biurze Przejmowania Mienia i Rewindykacji krakowskiego magistratu. Nadal pracuje w urzędzie, ale teraz w Wydziale Skarbu Miasta.

Przed wojną kamienica była w rękach prywatnych. W trakcie działań wojennych właściciel opuścił Kraków, a po ich zakończeniu nie powrócił do miasta. Co prawda dopełnił formalności, by odzyskać własność nieruchomości, jednak nie podjął działań, żeby na nowo objąć budynek w posiadanie – przekonuje nasza rozmówczyni. I dodaje: – Przeprowadzono postępowanie spadkowe, w efekcie którego kamienica przy ul. Dąbrówki przeszła na własność Skarbu Państwa. Później na skutek decyzji komunalizacyjnej nabyła ją gmina.

Kamienica przy ul. Dąbrówki, fot. Krzysztof Kalinowski
Kamienica przy ul. Dąbrówki, fot. Krzysztof Kalinowski


Jednak z czasem okazało się, że istnieje postanowienie sądu z lat 60-tych o stwierdzeniu nabycia spadku na rzecz prywatnej osoby. Wówczas do sprawy włączyli się spadkobiercy przedwojennego właściciela kamienicy. – Na drodze postępowań sądowych zaczęli starać się o przejęcie budynku. Ich działania były skuteczne. Decyzje, na mocy których nieruchomość nabyły Skarb Państwa i gmina, zostały uchylone przez sąd – tłumaczy urzędniczka.

Co było dalej? Urzędnicy krakowskiego magistratu wystąpili do sądu o zasiedzenie nieruchomości. – Ostatecznie udało się wykazać, że jednostki państwowe (a następnie gmina), przez lata zachowywały się jak właściciele: prowadziły remonty, zawierały umowy najmu z lokatorami, pobierały z ich tytułu opłaty. Ostatecznie sąd stwierdził, że Skarb Państwa nabył budynek w drodze zasiedzenia z dniem 1 stycznia 1985 roku. Obecnie znów jest w rękach miasta  – informuje urzędniczka krakowskiego magistratu.

I dodaje, że wyrok w tej sprawie jest prawomocny. – Nieruchomością włada Zarząd Budynków Komunalnych – twierdzi nasza rozmówczyni. Podkreśla, że taka sytuacja jest komfortowa dla lokatorów. – Często spotykamy się z obawami mieszkańców, że gdy jakiś budynek przejmie prywatny właściciel, to zostaną im podwyższone czynsze bądź w ogóle będą musieli się z niego wyprowadzić, bo nabywca będzie chciał przekształcić mieszkania np. na lokale na wynajem – mówi.

Połowa kamienicy

W drodze tzw. zasiedzenia gmina odzyskała też połowę kamienicy przy ulicy Czarnowiejskiej. – Właścicielka tej połówki zmarła w 1976 r. W tym samym roku przeprowadzono po niej spadek. Sąd stwierdził, że wszyscy spadkobiercy ustawowi go odrzucili. W efekcie własność nabył Skarb Państwa. Następnie doszło do komunalizacji nieruchomości, a gmina wpisała się do księgi wieczystej jako właściciel – mówi druga rozmówczyni, też urzędniczka z wydziału skarbu.

Na tym jednak historia się nie kończy. – Okazało się, że sąd popełnił szereg błędów i że nie wszyscy spadkobiercy ustawowi odrzucili spadek. Zbadali oni akta sprawy i wystarali się o zmianę postanowienia spadkowego, w efekcie którego połowę kamienicy nabył Skarb Państwa – mówi nam pracownica urzędu miasta. I dodaje, że również w tym przypadku gmina zachowywała się przez lata jak właściciel nieruchomości. O błędach sądu miasto nie mogło mieć wiedzy. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Krakowie 22 października 2024 roku stwierdził, że gmina nabyła połowę kamienicy w drodze zasiedzenia: z dniem 17 lutego 2014 roku. Wartość tej połówki to ok. 3,9 mln zł. Znów jest ona w rękach gminy.

Przynajmniej na razie, bo jak się okazuje, to jeszcze nie koniec sprawy. – Spadkobiercy złożyli skargę kasacyjną, na którą już odpowiedzieliśmy. Czekamy na postanowienie Sądu Najwyższego – kwituje krakowska urzędniczka.

W ostatnich pięciu latach miasto przejęło również w drodze zasiedzenia m.in. budynki mieszkalne przy Tynieckiej i Krzemionki. Łącznie są warte ok. 3,4 mln.