Słowak już przed starciem skazywany był na pożarcie i nikt nie wyobrażał sobie, by mógł krakowianinowi zaszkodzić. Jednak mało kto spodziewał się, że z ringu zejdzie tak szybko. Zwłaszcza że zaczął nieźle i odgryzał się Sararze efektownymi wysokimi kopnięciami. Aż do momentu, gdy sam poczuł high-kick na własnej twarzy. Po mocnym ciosie skulił się w narożniku, na jego policzku pojawiła się krew. Po wyliczeniu do ośmiu zrezygnował z dalszej walki.
– Powiem tak: ja na jego miejscu walczyłbym dalej – skomentował decyzję Balaza krakowski kickboxer. Trudno się dziwić, że tuż po ogłoszeniu werdyktu odczuwał wyraźny niedosyt. – Nie powiem, że jestem rozczarowany, bo wygrałem swoją walkę. Ale chciałem pokazać publiczności trochę więcej umiejętności i charakteru. Niestety, nie udało się nie z mojej winy – narzekał.
Polała się krew
W ogólnym rozrachunku kibice nie mogli narzekać, bo Battle of Warriors ponownie nie rozczarowała. Krótką walkę wieczoru w pełni zrekompensowało kilka innych pojedynków, zwłaszcza ten pomiędzy reprezentantem Wisły Kraków Norbertem Cabą a Mariuszem Domańskim z Octagon Team.
Panowie spotkali się między linami w ramach rewanżu za walkę z pierwszej edycji BoW. Wtedy ich niezwykle wyrównane starcie zakończyło się sporym zamieszaniem dotyczącym werdyktu. Sędziowie orzekli zwycięstwo Domańskiego, na co kibice zareagowali gwizdami. Tym razem również nie obyło się bez kontrowersji.
Walkę lepiej rozpoczął Caba. Już w pierwszej rundzie mocno trafił rywala, co zakończyło się liczeniem. Nie wykorzystał jednak okazji na knock-out i pozwolił Domańskiemu dojść do siebie. A ten wykorzystał szansę i przejął inicjatywę. W trzeciej rundzie mocno trafił zawodnika TSW w okolice ucha, rozcinając mu skórę. Caba zalał się krwią. Sędzia ringowy przerwał walkę, ale wydawało się, że służby medyczne bez trudu poradzą sobie z krwotokiem. Główny lekarz zawodów nie pozwolił jednak Cabie na kontynuowanie pojedynku. – To było bardzo głębokie rozcięcie, a zdrowie zawodników jest najważniejsze – mówił później.
Pochopna decyzja lekarza?
– Moim zdaniem decyzja była przedwczesna. To nie była aż tak groźna kontuzja – nie miał wątpliwości założyciel Fight Team Kraków i organizator gali Rafał Szopa. Co zrozumiałe, żadnych obiekcji co do medycznego orzeczenia nie miał zwycięzca. – Udowodniłem, że pierwsze zwycięstwo nie było przypadkiem. Wtedy wygrałem na punkty, dziś udało się przed czasem. Dziękuję Norbertowi, dziękuję kibicom. To była naprawdę fajna walka i świetna gala – nie krył radości Domański.
Spośród pozostałych walk godne odnotowania były także efektowne zwycięstwa Salima Touahri nad Węgrem Gaborem Szabo w formule MMA i Tomasza Gromadzkiego nad Andrzejem Gregorczykiem na zasadach K-1.