10 tys. zł kary za wrzucania do jednej komory plastików z papierem

fot. Krzysztof Kalinowski

Prezydent miasta nałożył 10 tys. zł kary na jedną ze spółek odpowiedzialną za wywóz odpadów. Powodem było mieszanie worków przeznaczonych na papier z tymi, gdzie powinny trafiać tworzywa sztuczne. Firma jednak obroniła się przed sądem, ale to nie kończy sprawy.

Spór rozpoczął się we wrześniu 2019 roku od telefonu jednej z mieszkanek Krakowa, która zgłosiła urzędowi, że odbierający odpady mieszają ze sobą papier i plastik, wkładając je do śmieciarki z jedną komorą. Gdy zapytała, dlaczego tak robą, odpowiedzieli w niemiły sposób, że śmieci już zostały zmieszane i żeby pilnowała sąsiadów.

Tydzień później na miejsce przyjechali urzędnicy, by skontrolować, czy odpady są faktycznie segregowane. Na miejscu nie zauważyli uchybień. Zajęli się więc tym, w jaki sposób pracownicy odbierają śmieci.

Urzędnicy udokumentowali na nagraniu, jak trzykrotnie pracownicy wrzucają do jednej komory śmieciarki worki żółte i niebieskie z trzech różnych lokalizacji. Na tej podstawie nałożono karę.

W uzasadnieniu podkreślono, że mieszanie rodzajów odpadów nie dość, że przeszkadza w realizacji gminnych planów dotyczących recyklingu, to jeszcze negatywnie oddziałuje na społeczeństwo.

– W sytuacji, gdy mieszkańcy są świadkami mieszania różnych frakcji zebranych selektywnie odpadów komunalnych ze sobą przez podmiot odbierający odpady komunalne tego typu, zniechęcają się do selektywnego zbierania odpadów (segregowania) – efekt edukacyjny na mieszkańców ulega obniżeniu. Wobec powyższego edukacja ekologiczna przestaje mieć sens – zauważyli urzędnicy.

Na jednej linii?

Ukarana firma broniła się, że kontrolerzy nie sprawdzili, jakiego rodzaju odpady znajdywały się w workach. Według pracowników M. sp. z o.o. np. w niebieskich pojemnikach były wrzucone tworzywa sztuczne.

Jak przekonywała firma, miasto posiada sortownie odpadów, która pozwala na łatwe oddzielanie od siebie odpadów. I co więcej „do końca marca 2019 r. odpady w postaci: papieru i tektury, tworzyw sztucznych, metali i opakowań wielomateriałowych zbierane były przez właścicieli nieruchomości w zabudowie wielorodzinnej na terenie Gminy Miejskiej Kraków łącznie do jednego żółtego pojemnika i odbierane oraz dostarczane do RIPOK łącznie”.

Oprócz tego urzędnicy powinni „przesłuchać” pracowników, którzy śmieci odbierali na okoliczności tego, jakie faktycznie odpady znajdowały się w pojemnikach. Samorządowe Kolegium Odwoławcze jednak utrzymało decyzję prezydent w mocy. Zmienił ją dopiero sąd.

W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego pełnomocnik spółki argumentował, że na słowo uwierzono kobiecie, która anonimowo poinformowało o rzekomych nieprawidłowościach.

– Wątpliwości budzi bezrefleksyjne przyjęcie organów, że odpady znajdujące się w pojemnikach koloru niebieskiego i żółtego w altanach śmietnikowych na os. [...] faktycznie były posegregowane prawidłowo. Trudno bowiem uznać, że przeprowadzona w tej materii kontrola pracowników UMK mogła w wystarczający sposób udowodnić ten fakt – napisano w skardze.

Spółka podkreśliła, że nigdy nie była karana za tego typu przewinienia, a do tego przywiązuje ogromną wagę do prawidłowości wykonywania swojego zadania. – Stwierdzone przez organ uchybienia miały charakter incydentalny, a dotychczasowe postępowanie skarżącej daje gwarancję, iż nie powtórzą się one w przyszłości – widnieje w uzasadnieniu.

Co z tym mieszaniem odpadów?

Pełnomocnik spółki przekonuje również, że miasto posiada jedną z najnowocześniejszych instalacji, które pozwalają na bezstratne rozsortowanie odpadów.

– Wszystkie odpady pozyskiwane z pojemników żółtych i pojemników niebieskich dostarczane są do tej samej instalacji, gdzie poddawane są dodatkowej ostatecznej segregacji na taśmie sortowni. Tym samym fakt odbioru pojemników żółtych i niebieskich w praktyce nie ma wpływu na jakość segregacji, ponieważ wszystkie te odpady dostarczane są do tej samej instalacji, gdzie następuje faktyczny proces sortowania odpadów, a po wstępnym przesortowaniu są one na dalszych etapach technologicznych poddane procesom odzysku i unieszkodliwiania w odpowiedniej instalacji – napisano.

– Niejednokrotnie na terenie miasta Krakowa ma miejsce sytuacja, iż w pojemnikach żółtych i niebieskich umieszczane są odpady co prawda należące do grupy odpadów segregowanych, ale o zawartości, strukturze i morfologii takiej samej zarówno w pojemnikach żółtych i niebieskich – co jest faktem dobrze znanym organom prowadzącymi postępowanie – twierdzi skarżąca spółka.

Wyrok: do ponownego rozpatrzenia

20 września tego roku zapadł wyrok, w którym sąd przychylił się do argumentów spółki dotyczących nieprawidłowo przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego i dowodowego. Natomiast SKO w ogóle nie przeprowadził merytorycznego rozpoznania sprawy, de facto przepisując argumenty prezydenta miasta.

Zdaniem sądu urzędnicy powinni przesłuchać świadków, rzetelnie zbadać i udokumentować to, czy odpady faktycznie nie zostały wcześniej zmieszane oraz wyjaśnić wszystkie wątpliwości, jakie pojawiły się podczas tego postępowania.

WSA uznał, że jeśli dowody będą przemawiać za tym, że jednak to pracownicy spółki zmieszali odpady, a nie zostały one zmieszane przez mieszkańców, to kolejnym etapem będzie ustalenie tego, czy w ogóle ma to wpływ na cele segregacji, biorąc pod uwagę praktyki działania zakładu segregacji odpadów.

Sąd rzecz jasna podzielił troskę miasta o to, by nie zniechęcać mieszkańców do segregowania odpadów poprzez tego typu działania firm odbierających śmieci jak w tym przypadku.

My natomiast zapytaliśmy Urząd Miasta Krakowa i MPO o to, czy faktycznie segregacja odpadów odbywa się tak, jak opisała do przedstawicielka skarżącej spółki. Na odpowiedź czekamy.

Wyrok jest nieprawomocny.

 

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej