Bracia Z. czekają na wyrok

fot. DK

Przynajmniej do końca maja potrwają mowy końcowe obrońców oskarżonych o porwania Patryka P.

Joanna Specjał z biura prasowego krakowskiego sądu okręgowego informuje nas, że wciąż trwają mowy końcowe w tej sprawie. Na ostatniej rozprawie prokuratur złożył pismo z wnioskami o kary (od 10 do 14 lat pozbawienia wolności).

19 kwietnia mowy miały być kontynuowane, ale zostały odwołane. Następna szansa 6 maja, ale już wiadomo, że wyrok wtedy nie zapadnie. Można się więc spodziewać ogłoszenia wyroku dla Mariusza Z., jego brata Jakuba oraz Dawida W., Mariusza G., Tigrana P., Michała B. i Damiana H. w czerwcu.

O co poszło?

Proces w sprawie porwania Patryka P. (ps. Cygan) rozpoczął się w styczniu 2019 roku. Mężczyźni zostali oskarżeni o porwanie dla okupu i pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem.

Lider gangu, Mariusz Z., wyjaśniał przed sądem, dlaczego do porwania doszło. Chodziło nie tylko o rozliczenia pieniężne, ale też kwestie chęci coraz większego uniezależnienia się Patryka P. od grupy braci „Zielonych”.

Kulminacją konfliktu było spotkanie dwóch grup pod kantorem przy ul. Grota-Roweckiego. Patryk P. i Jakub Z. (najmłodszy z braci Z.) mieli stoczyć tam pojedynek, jednak nie doszło do niego. Jak to w Krakowie bywa obaj przyjechali z obstawą.

Jak wyjaśnił Mariusz Z., w pewnym momencie brat Patryka P., który był na miejscu, wyjął broń i zaczął strzelać. Jakim cudem nikogo nie postrzelił? – Nie wiem, jak to zrobił, ale nie trafił. Później broń się zacięła. Ruszyłem na niego, obaliłem go na ziemię. Następnie uciekł – opowiadał oskarżony.

Jakiś czas później Patryk P. został zwabiony pod jedną z siłowni i porwany. Oskarżeni przewieźli go do opuszczonej chaty przy ul. Tynieckiej. Później wypuścili, ale według śledczych dopuścili się wobec niego przemocy – nacięli nożem ucho i poranili dłonie, a także uszkodzili nogę