Bracia Z. skazani. Wysokie wyroki za porwanie dla okupu

Archiwum, w czerwonych spodniach Mariusz Z. fot. DK

Wyjaśnienia oskarżonych okazały się dla sądu niewiarygodne, w przeciwieństwie do zeznań poszkodowanego Patryka P. Sędzia Barbara Pankiewicz wymierzyła szóstce porywaczy kary sięgające od ponad pięciu do blisko siedmiu lat pozbawienia wolności.

4 grudnia 2017 roku Patryk P. został porwany przez swoich kolegów spod siłowni w Swoszowicach. Mężczyźni przewieźli go do jednego z domów przy ul. Tynieckiej, gdzie przez kilka godzin znęcali się nad nim – bili po całym ciele, nacinali palce i uszy nożem, a także uszkodzili kolano. Patryk P. został uwolniony po tym, jak grupa dostała 150 tys. złotych i ograbiła mieszkanie porwanego.

Między innymi za te czyny Mariusz Z. został skazany na sześć lat i osiem miesięcy więzienia, jego młodszy brat Jakub ma do odsiadki pięć i pół roku. Dawid W. usłyszał wyrok sześciu i pół roku więzienia, o trzy miesiące krócej w więzieniu będzie przebywał Michał B. Tigran P. został skazany na pięć lat i 10 miesięcy, a Mariusz G. na pięć lat i dwa miesiące pozbawienia wolności.

Oprócz tego troje oskarżonych musi naprawić szkodę w wysokości 270 tys. złotych i zapłacić zadośćuczynienie w wysokości 60 tys. złotych.

Hermetyczne środowisko

Sędzia Barbara Pankiewicz uzasadniając wyrok podkreśliła, że w związku z hermetycznością środowiska, z jakiego wywodzi się Patryk P. i oskarżeni, ustalenie wiarygodnej wersji zdarzeń było trudne, ale nie niemożliwe.

Okazało się, że zeznania pokrzywdzonego są dla sądu wiarygodne, w przeciwieństwie do wyjaśnień oskarżonych. Według sędzi oskarżeni przedstawili swoją wersję dopiero na etapie postępowania sądowego, po zapoznaniu się z aktami sprawy.

Oskarżeni i świadkowie, którzy zostali przez nich powołani, skupili się na dyskredytowaniu Patryka P. – Była to jedyna możliwość, bo doprowadzić do ekskulpacji oskarżonych. On był bowiem jedynym świadkiem zdarzenia – stwierdziła sędzia.

Sąd ustalił, że już pierwsza konfrontacja, która poprzedziła porwanie, między oskarżonymi a poszkodowanym w październiku 2017 roku, miała przebieg inny niż przedstawiali do m.in. bracia Z. Według sądu to Patryk P. czuł się zagrożony widząc grupę biegnących do niego mężczyzn i dlatego oddał strzały z broni. Nie było więc tak, jak mówią oskarżeni, że miało dojść do tzw. solówki, a ostatecznie doszło do strzelaniny i to z udziałem brata P. – Eryka. Barbara Pankiewicz stwierdziła również, że skoro oskarżeni czuli się zagrożeni, to mogli zgłosić fakt użycia broni odpowiednim organom. Tego oczywiście nie zrobili.

Co do samego porwania, sąd nie miał wątpliwości, że wszyscy oskarżeni wiedzieli w czym uczestniczą i jak się to skończy. Twierdzenia niektórych z nich, że nie było ich w miejscu porwania, nie miały pokrycia w dowodach.

Wyrok jest nieprawomocny. Niektórzy obrońcy zapowiedzieli złożenie apelacji. Możliwa jest też apelacja prokuratura, który domagał się surowszych wyroków.