Dokumentacja na wagę 50 złotych

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Sprawy administracyjne toczą się swoim, wolnym zazwyczaj, tempem. Tym razem pewien mieszkaniec Małopolski musiał czekać trzy lata na pozytywny, choć nieprawomocny wyrok w sprawie nałożenia kary za parkowanie w Krakowie.


Pod koniec lipca 2018 roku mieszkaniec jednego z małopolskich miast przejeżdżał przez Kraków. Aby uniknąć płacenia za parkowanie w strefie, przestudiował mapki i zostawił samochód według niego tam, gdzie SPP nie obowiązywała.

Skończyło się 50 złotymi kary, a rok później w wyniku postępowania egzekucyjnego, zablokowaniem konta bankowego. Mężczyzna składał zażalenia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, ale w odpowiedzi przeczytał, że jednak samochód zostawił w strefie, o czym informowały go znaki. Potwierdzać to miała dokumentacja fotograficzna.

WSA inaczej na to spojrzał. Rozpatrując skargę kierowcy, uznał, że miasto nie wskazało żadnego dowodu, który w sposób bezsporny wskazałby, gdzie stało auto skarżącego. Nie było dokumentacji fotograficznej ani kopii zawiadomienia w dokumentach przesłanych do sądu.

– W tych okolicznościach, skoro nie udokumentowano dostatecznie faktów istotnych dla rozstrzygnięcia, brak było podstaw do uznania za niezasadny zarzutu skarżącego, co do nieistnienia obowiązku, zwłaszcza, iż skarżący wyraźnie zaakcentował w toku sprawy konieczność dowiedzenia przez organ, że parkował on pojazd w strefie płatnego parkowania – uznał sąd.

News will be here