Festiwal Sacrum Profanum. W tej edycji nie było miejsca na kompromis [Rozmowa]

Krzysztof Pietraszewski fot. Monika Stolarska

1 listopada rozpoczyna się 18. edycja Sacrum Profanum. Festiwal w całości odbędzie się w sieci. Koncerty zostały zarejestrowane m.in. na bokserskim ringu czy w zabytkowej Lokomotywowni Płaszów. – Koncerty nagrywaliśmy w miejscach,  w których normalnie nie mogłyby się odbyć. Niektóre z nich są zbyt małe albo nie są dostosowane do tego, żeby przyjąć publiczność – mówi Krzysztof Pietraszewski, kurator Festiwalu Sacrum Profanum.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: 18. edycja Sacrum Profanum po raz pierwszy w historii odbędzie się w cyfrowej formie. Czy ta wirtualna przestrzeń to zupełnie nowy obszar czy już raczej codzienność?

Krzysztof Pietraszewski, kurator Festiwalu Sacrum Profanum: Rzeczywiście, o ile twórcy, dziennikarze czy inni odbiorcy czują się swobodnie w internecie, to nasz festiwal w tym świecie stawia swoje pierwsze poważne kroki. Do tej pory były one nieznaczne, a w sieci byliśmy obecni na takich standardowych zasadach, m.in. na stronie internetowej czy w mediach społecznościowych. Wyjątkiem były kompozycje audiowizualne zamawiane u kompozytorek i kompozytorów na podsumowanie ostatnich trzech edycji. Teraz wchodzimy do tej sieci na zupełnie nowych warunkach. Decyzję podjęliśmy już w kwietniu, a wtedy jeszcze wydawało się, że to decyzja ryzykowna. Teraz okazuje się, że była słuszna ze względów bezpieczeństwa. Podjęliśmy ją również po to, aby nie iść na kompromis.

W grę nie wchodziła forma hybrydowa?

Wersja online jest pewniejsza, ponieważ istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo jej realizacji w pełni. Gdybyśmy zdecydowali się zrobić festiwal hybrydowy albo taki, który będziemy przenosić do sieci,  albo z sieci do rzeczywistości, to nie byłby to ten sam festiwal. W tej chwili będziemy doświadczać wydarzenia, które zaczęło powstawać ze świadomością tego, że będzie prezentowane w medium internetowym: rejestrowane, nie transmitowane na żywo. To daje możliwości post-produkcji, dodania różnych efektów, zaplanowania części utworów wymagających poważnych zmian instrumentalnych czy planu zdjęciowego. Taka przerwa techniczna między nimi musiałaby trwać nawet trzy godziny.

A to w obecnej sytuacji raczej organizacji nie ułatwia?

To nie jest co prawda do zrealizowania w formie koncertu na żywo, ale otwiera zupełnie nowe możliwości. Weszliśmy do internetu głęboko, by móc skorzystać z wachlarza możliwości, jakie nam daje.

W wirtualnym świecie nie ma żadnych ograniczeń, tutaj obostrzenia związane z objęciem czerwoną strefą nie działają. Każdy, kto kupi bilet, może wziąć udział w koncercie, więc ta wirtualna widownia się powiększa. Tu nie ma limitu 25 procentowej zajętości miejsc. Patrząc na to w tych kategoriach, to duży plus.

Nieograniczona liczba osób i bezpieczeństwo przede wszystkim. To jest właśnie jedna z możliwości organizacji festiwalu w internecie – nieważne jak liczna jest widownia, bo i tak każdy widz będzie bezpieczny. To na pewno duży plus tej całej sytuacji. Odbiorca internetowy, czyli każdy z nas, ma zupełnie inną percepcję, gdy siada z książką czy ogląda film. Jeśli chodzi o mnie, moja podatność na rozkojarzenie jest wtedy zupełnie inna niż gdy siadam przed ekranem komputera. W tym kontekście to bardzo wymagające medium i odbiorca znajduje się w konkretnym stanie skupienia. Od początku musieliśmy sobie to uświadamiać na każdym kroku. Pisząc, tworząc utwory czy montując, mieliśmy z tyłu głowy to, żeby ten materiał odpowiadał na ten specyficzny stan skupienia i potrzeby internetowego odbiorcy. Internet daje nam wszystko szybko, na zasadzie „tu i teraz”. Nawet jeżeli mówimy o rejestracji muzyki, tym bardziej współczesnej, pierwsze skojarzenia mamy zazwyczaj z koncertem klasycznym, dostojnym, powolnym. Sacrum Profanum przełamuje od lat te stereotypy, organizując koncerty w przestrzeniach postindustrialnych, zapraszając muzyków poważnych do gry w różnych, czasami niekomfortowych warunkach, przełamując też schemat publiczność – scena. Dla nas punktem odniesienia, jeśli chodzi o styl montażu, są bardziej filmy publikowane w serwisie YouTube niż koncerty na kanale Mezzo.

Jednak ta wirtualna forma sprawdzi się chyba na jakiś czas. Bo jednak tego przełamywania schematów na żywo, w postindustrialnych przestrzeniach chyba jednak będzie festiwalowej publiczności trochę brakować.

Oczywiście, że tak. Chcielibyśmy móc się spotkać z publicznością na żywo, pójść na koncert, wyjść z domu. To dla wielu osób jest święto, zwłaszcza dla tych prowadzących intensywne życie zawodowe czy rodzinne. Możliwość wyjścia na koncert jest wypoczynkiem, nagrodą, jakimś działaniem eskapistycznym – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Natomiast nie zawsze da się to odtworzyć w warunkach domowych. Dlatego postawiliśmy na wysoką jakość, innowacyjność, eksperyment z formą. To przestrzeń, w którą możemy wejść głęboko i bez kompromisów. Lubię patrzeć na tę całą sytuację mimo wszystko jak na szansę. Nie ma co utyskiwać na okoliczności, na które nie mamy wpływu, bo pandemia wydarzyła się, a różne obostrzenia są dyktowane odgórnie, więc nie ma co z tym walczyć. Jeśli przyjmiemy ograniczenia jako dobry katalizator do kreatywności, a jednocześnie spojrzymy na to jak na szansę, to nagle zyskujemy zupełnie nową optykę na takie działania. Nie mówmy, że „to festiwal zrealizowany w sieci, bo musimy”, tylko: „zróbmy go w sieci, bo mamy taką możliwość”. Spójrzmy też na to tak, że to być może pierwsza i ostatnia taka, online’owa edycja Sacrum Profanum. I to już robi się ekscytujące. Przy możliwości organizacji festiwalu w tradycyjnej formie pewnie nie byłoby łatwo wyprodukować festiwal w sieci.

Jak już rozmawialiśmy, to otwiera wiele nowych możliwości.

Po półrocznym doświadczeniu wiem, że są one o wiele bardziej niezbadane, a to dopiero temat, w który wydawało się nam, że wchodzimy głęboko, a już teraz wiem, że ledwie poskrobaliśmy powierzchnię i zobaczyliśmy co jest niżej. Możliwości jest o wiele więcej, a to wszystko napawa nie tyle optymizmem, co też ciekawością, jaka będzie reakcja odbiorców. Zakładam, że w czasach postpandemii część tych nowych doświadczeń i form z nami zostanie, bo uznamy je za wartościowe, jeśli chodzi o prezentowanie kultury. Oswoimy je na tyle, że staną się już naturalnym elementem różnych wydarzeń. Wyobrażam sobie możliwość wprowadzenia dodatkowego pasma festiwalu, niejako bocznym torem właśnie w sieci.

To może pomóc w dotarciu do widzów z różnych miejsc Polski, ale i zagranicy.

Demokratyzacja też jest wielką zaletą organizacji festiwalu w sieci. To pełne wyrównanie szans i możliwości. Ten zasięg to świetna sprawa, bo może być dużo większy niż podczas tradycyjnego festiwalu. Dzięki temu możemy wejść do domów tych osób, które festiwal Sacrum Profanum mieli w obrębie swoich zainteresowań, ale z jakichś powodów nie mogli uczestniczyć w koncertach na żywo. To względy czasowe, logistyczne, finansowe. To też mieszkańcy innych miejscowości czy krajów, dla których organizacja takiej wycieczki na festiwal mogłaby być wyzwaniem. Teraz za jednym kliknięciem mogą się znaleźć w Krakowie.

Dzięki festiwalowi mogą też poznać różne, często niezbyt znane miejsca w Krakowie.

Koncerty nagrywaliśmy w miejscach, w których w normalnych warunkach nie bylibyśmy w stanie zorganizować koncertów. Niektóre z nich są zbyt małe albo nie są dostosowane do tego, żeby przyjąć publiczność. Będziemy w stanie pokazać kilka takich miejsc w trakcie festiwalu i odkryć je dla samych mieszkańców. Wiem, że można mieszkać tu przez lata i wciąż nie znać tego miasta. Ono skrywa przed nami tak wiele, że odkrycie niektórych lokalizacji wymaga od nas naprawdę dużego zaangażowania.

To jakie miejsca odkrywa dla nas Sacrum Profanum w tym roku?

To na pewno Lokomotywownia Płaszów, historyczny, zabytkowy budynek z 1929 roku. Jego funkcja i lokalizacja są już w nazwie. To obiekt i zabytek techniki, który wciąż spełnia swoją rolę. Nadal naprawiane są tam lokomotywy, przed budynkiem znajduje się obrotnica, jedna z ostatnich takich działających w Polsce. Na liście jest również Seminarium Zmartwychwstańców - Droga czterech Bram, budynek bardzo przesycony symboliką i perła modernizmu, która nie pozostawia nikogo obojętnym – ze względu na wyrazistość albo się ją pokocha, albo znienawidzi. Kolejna ciekawa lokalizacja to wnętrza Nowego Centrum Administracyjnego w Nowej Hucie, nazywanego „Pałacem Dożów”. Jest przepełnione dobrym rzemiosłem i detalami architektonicznymi, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz jest takim dopieszczonym budynkiem, bardzo bogatym i stworzonym z przepychem. Jeden z koncertów zarejestrowaliśmy w budynku hotelu „Cracovia”, to budynek, który świetnie znamy, ale wciąż trudno nam dostać się do środka. Tuż za głównymi drzwiami, w dawnym hotelowym lobby znajduje się piękna mozaika, na której tle zrealizowaliśmy jedno z nagrań. Jedno z wydarzeń Sacrum Profanum nagraliśmy w sali bokserskiej. Nie jest to może jakieś specyficzne miejsce, ale to przestrzeń, do której wielu z nas na co dzień nie zagląda. Poza nieoczywistymi planami miasta, to są też lokalizacje różniące się od siebie i dzięki temu materiały produkowane na potrzeby festiwalu zachowują różnorodność. Ważne, by ten festiwalowy „serial” w sieci dostarczał nam tej różnorodności. Każdy jego odcinek musi być pełen wrażeń muzycznych, konceptualnych i wizualnych.

A cały ten serial klamrą spina hasło „Młodość”.

Jest ona realizowana na wielu planach i co ważne – w planie ten motyw przewodni był już przed pandemią. A pandemia i wejście w internet dopisały kolejne znaczenie. Rzeczywiście internet jest medium zdominowanym przez młodych ludzi, to oni nadają mu kierunek i dobrze się złożyło, że z tym hasłem wchodzimy w internet, przy okazji to 18. edycja festiwalu, który tą liczbą kończy swoją młodość, oddając jej hołd. Metaforycznie chcemy zaznaczyć to, z czym kojarzy się młodość: poczucie humoru, bunt, gniew, zaangażowanie, sport. Te wszystkie atrybuty gdzieś będą realizowane w punktach programu. To festiwal, w którym oddajemy głos przede wszystkim młodym twórcom. Młodzi kompozytorzy i kompozytorki będą wykonywani przez młode zespoły tylko i wyłącznie z Polski. To ukłon dla naszych rodzimych wykonawców, żeby przede wszystkim w tych trudnych czasach otrzymywali wsparcie. To dopiero początek trylogii. Obraliśmy sobie cel na najbliższe lata, żeby festiwal przybliżyć odbiorcy poprzez bardziej humanistyczną rozmowę na temat muzyki współczesnej - tej pozornie trudnej materii. Chcemy mówić o niej przez pryzmat tego, co w niej bliskie, posługując się metaforą życia.