News LoveKraków.pl

Gibała o Miszalskim: „lobbysta i baron hostelowy”. Przedsiębiorcy zakłócili konferencję, krzyczeli: „czysty populizm!”

fot. Bartosz Dybała
Łukasz Gibała chce rozwiązać problem nadmiernej turystyfikacji. Konferencję zakłócili przedsiębiorcy, którzy jego postulaty określają jako populistyczne.
Niespodziewany przebieg miała środowa konferencja prasowa Łukasza Gibały z Krakowa dla Mieszkańców, który spotkał się z dziennikarzami na Rynku Głównym, żeby przedstawić pomysły na rozwiązanie problemu turystyfikacji. Zwracał uwagę, że nieliczni już mieszkańcy ścisłego centrum miasta narzekają na alkoturystów, którzy zakłócają ich spokój, hałasując i rozrabiając. – To realny problem, który pomoże rozwiązać m.in. wprowadzenie opłaty turystycznej, a także rozproszenie ruchu turystycznego. Chcemy, żeby turyści przyjeżdżali nie tylko do centrum miasta, ale żeby zwiedzali również piękną Nową Hutę oraz Krowodrzę z modernistyczną architekturą – mówił Gibała.

Później przeszedł do krytyki swojego kontrkandydata z Koalicji Obywatelskiej, z którym zmierzy się w drugiej turze wyborów. – Niepokoi mnie fakt, że Aleksander Miszalski nie ma programu, dotyczącego turystyki – zwracał uwagę Gibała. Podkreślał, że jako radny miejski, a później poseł, Miszalski lobbował na rzecz branży turystycznej. – Zagłosował m.in. za zwiększeniem liczby koncesji na alkohol. Jako radny złożył również interpelację, aby zwiększyć liczbę miejsc postojowych, teoretycznie dla mieszkańców, a tak naprawdę chodziło o miejsca pod jego hostelem – mówił Gibała.

Dodał, że z kolei w Sejmie Aleksander Miszalski zachował się jak typowy lobbysta. – Chciał zwiększenia środków na branżę turystyczną: w ramach bonu turystycznego i tarczy antycovidowej. Sam dostał 11 mln zł wsparcia. To budzi spore wątpliwości – stwierdził Łukasz Gibała. Przypomniał, że jego kontrkandydat prowadził sieć hosteli i jest nazywany baronem hostelowym.

Likwidacja klubów go-go

– Wrzucanie mnie w temat „turystyfikacji” jest absurdalne, bo przez długie lata walczyłem właśnie z negatywnymi skutkami tego procesu – odpowiada Miszalski. Twierdzi, że robił to jako radny Dzielnicy Stare Miasto i szef komisji ds. promocji i turystyki w radzie miasta. – Składaliśmy np. uchwałę o likwidacji klubów go-go, pisałem też rezolucję w sprawie uregulowania kwestii, związanych z wynajmem krótkoterminowym – zapewnia kandydat na prezydenta z Koalicji.

Z jego sztabu otrzymaliśmy też takie oświadczenie: „Pragniemy podkreślić, że A. Miszalski był przez ponad 20 lat jednym ze współudziałowców firm z branży turystycznej w Polsce, jednak przed startem w wyborach na prezydenta pozbył się w niej udziałów, nie ma już z nią żadnego powiązania, ani nie pobiera z niej żadnych dochodów”.

Poseł Koalicji Obywatelskiej zapewnia, że ma pomysły, związane z turystyką. Podobnie jak Łukasz Gibała jest za wprowadzeniem opłaty turystycznej. – Jest w świecie powszechnym instrumentem pozyskania środków finansowych na celowe zadania, w tym wdrażanie polityki zrównoważonego rozwoju w obszarze turystyki – twierdzi Miszalski. Zapewnia, że niepokój Łukasza Gibały jest zbędny. – Nie tylko mam program i wizje, ale też pozostaje w kontakcie z organizacjami turystycznymi w Krakowie – mówi poseł.

Jego sztab zapewnił nas również, że Aleksander Miszalski nigdy nie nadużywał pozycji radnego, by promować swoje partykularne interesy. – Więc jeśli zwiększał liczbę miejsc postojowych dla mieszkańców, to zwiększał ją dla mieszkańców – przekonuje nas Joanna Krzemińska ze sztabu Miszalskiego.

Kandydat KO na prezydenta przyznaje, że firmy, w których był wspólnikiem, faktycznie otrzymały dotację w ramach tarcz antykryzysowych. – Skorzystaliśmy, tak jak tysiące innych przedsiębiorców, z pomocy. Wymagało to także podpisania odpowiednich weksli oraz wydania wszelkich oszczędności i sprzedaży części majątku, żeby firmy przetrwały. Takie dofinansowanie wiązało się także z licznymi obostrzeniami i wymaganiami, a każda złotówka pomocy publicznej – nie pieniędzy premiera Morawieckiego, jak niektórzy piszą – została otrzymana i rozliczona zgodnie z przepisami – komentuje dla nas Aleksander Miszalski.

Przedsiębiorcy: „to populizm”

Wróćmy do środowej konferencji prasowej Łukasza Gibały. Dlaczego miała niespodziewany przebieg? Ano dlatego, że została zakłócona przez przedsiębiorców z branży turystycznej. – Dlaczego nie rozmawia pan z branżą, która spotyka się w tym samym czasie, niedaleko stąd, i nie przedstawia pan swoich postulatów i wątpliwości, tylko organizuje briefing prasowy na Rynku Głównym, mówiąc o tych problemach? Zapraszam serdecznie. Był pan poinformowany – przekonywał jeden z mężczyzn, który przed wygłoszeniem swojej wypowiedzi nie przedstawił się z imienia i nazwiska.

Łukasz Gibała odpowiedział, że bardzo chętnie spotka się z przedsiębiorcami, podkreślając, że turystyka ma swoje plusy, ale i ciemne strony. – Dlatego w takim spotkaniu powinni wziąć udział również mieszkańcy. Nie może być tak, że dyskutujemy tylko z jedną stroną – przekonywał lider Krakowa dla Mieszkańców.

Przedsiębiorcy zwracali uwagę, że turystyka stanowi najważniejszą gałąź gospodarki w stolicy Małopolski. – Daje miejsca pracy, ale trzeba ją uporządkować – odpowiadał Gibała. Był dopytywany o dorożki konne. – Jestem za tym, żeby o ich losie zadecydowało referendum. Uważam, że dorożek nie powinno tutaj być – podkreślał lider Krakowa dla Mieszkańców. – Od 174 lat one tutaj są. Jesteśmy częścią dziedzictwa tego miasta. To, co pan mówi, to jest populizm – zwracał uwagę jeden z mężczyzn, który wypowiadał się podczas konferencji prasowej.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto