Kolejna rocznica pożaru miejskiego archiwum. Skala strat była ogromna

Skutki pożaru miejskiego archiwum fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
– Kiedy braliśmy dokumenty do rąk, rozsypywały się w pył – przekonywali biorący udział w akcji ratowania akt ze spalonego archiwum. Skala strat okazała się ogromna.
W czwartek 6 lutego miną cztery lata od pożaru miejskiego archiwum. Krakowska prokuratura przekonuje, że zna jego przyczynę, ale na ten moment nie może jej ujawnić. Przypomnijmy, że ówczesny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski powołał zespół do spraw zabezpieczenia archiwaliów, wydobytych ze zniszczonych magazynów. Raport z jego prac pokazuje ogrom strat.

10 dni walki z pożarem

Jak czytamy w dokumencie, pożar objął swoim zasięgiem cztery magazyny archiwalne, znajdujące się w dwóch halach. Przechowywano tam nieco ponad 20 km akt. Przypomnijmy, że akcja gaśnicza trwała dziesięć dni. W jej trakcie strażakom udało się wynieść z archiwum 18 metrów bieżących dokumentów, które zostały przekazane do Archiwum Narodowego w Krakowie. Po otrzymaniu zgody nadzoru budowlanego, 12 kwietnia 2021 roku, firma Trans-Ziem rozpoczęła prace wyburzeniowe magazynu, znajdującego się w hali nr 2. Równolegle wydobywane były akta, które do namiotów dostarczali pracownicy firmy rozbiórkowej. Tam akta były porządkowane. Wszystkie prace prowadzono pod okiem konserwatorów.

Wydobywanie dokumentów, jak również roboty wyburzeniowe, trwało do 5 sierpnia 2021 roku. Z magazynu nr 2 wyciągnięto 663 metry bieżące akt, z kolei z magazynu nr 1 ich „niewielkie ilości”, w tym 18 książek meldunkowych. Dokumentacja w magazynie nr 3 uległa całkowitemu zniszczeniu. Łącznie w trakcie akcji ratowniczej z archiwum wydobyto 877 metrów bieżących akt.

Rozpaczliwy obraz

Skalę strat opisywaliśmy już na naszych łamach. Przypomnijmy, że nadzór nad wydobywaniem dokumentów ze zniszczonych magazynów sprawowali eksperci z AMC Sztuka. To działająca w Krakowie pracownia konserwacji, którą wraz z mężem prowadzi Aleksandra Ciesielczyk, konserwator papieru z wieloletnim doświadczeniem. O ratowaniu krakowskich archiwaliów szczegółowo opowiedziała w trakcie konferencji „Ochrona dziedzictwa kultury na wypadek szczególnych zagrożeń”, której zapis można odnaleźć na YouTube. Z jej wypowiedzi wyłania się rozpaczliwy obraz, jaki uczestnicy akcji ratowania archiwaliów ujrzeli po wejściu do zniszczonych hal.

Aleksandra Ciesielczyk była na miejscu katastrofy dzień w dzień przez cztery miesiące. W trakcie tych wizyt powstało ponad 14 tysięcy zdjęć. Na niektórych widać nie dokumenty, a popiół. Inne przedstawiają półki, na których akta są ułożone w równych rządkach. Wydawać by się mogło, że dokumentom nic się nie stało. – Ale gdy braliśmy je do rąk, rozsypywały się w pył – mówiła w czasie konferencji Ciesielczyk. – Ogień i wysoka temperatura doprowadzały do dezintegracji papierowego podłoża: w całości, częściowo; zniekształcały tworzywa sztuczne; topiły nośniki cyfrowe, które też były obecne w materiałach archiwalnych. Skrajnie wysoka temperatura doprowadzała również do odkształcania się stropów i przewracania się regałów – odtwarzała przebieg zdarzeń ekspertka.

Fragment raportu z prac zespołu ds. zabezpieczenia archiwaliów, BIP
Fragment raportu z prac zespołu ds. zabezpieczenia archiwaliów, BIP


Zniszczone hale magazynowe rozebrano. Pozostały jedynie fundamenty. Z pożaru ocalał budynek administracyjny oraz korytarze, łączące go z halą nr 3. W archiwum magazynowano m.in. dokumenty z wydziału spraw społecznych czy z wydziału architektury krakowskiego magistratu. Z publikacji medialnych wiemy, że wśród archiwaliów były też m.in.: książka meldunkowa noblistki Wisławy Szymborskiej oraz koperta dowodowa pisarza Stanisława Lema.

Jutro, 6 lutego, w kolejną rocznicę pożaru, opublikujemy wywiad z Sekretarzem Miasta Krakowa Antonim Fryczkiem, który przewodniczył miejskiemu zespołowi do spraw zabezpieczenia wydobytych z hal dokumentów.