Kultura, biznes, gastronomia, przestrzeń dla sztuki, spotkania towarzyskie. Czy takim miejscem w przyszłości stanie się Wesoła? Na ten temat rozmawiali uczestnicy debaty „Czy Wesoła może być dziełem sztuki? W poszukiwaniu DNA dzielnicy”.
Rozpoczyna się drugi etap konsultacji społecznych, których zwieńczeniem ma być raport prezentujący oczekiwania krakowian co do przyszłości Wesołej.
Miasto zakupiło 10-hektarowy teren od Szpitala Uniwersyteckiego za 283 mln zł. Według planów, w przyszłości ma się on stać prestiżową, kulturalną i zielona dzielnicą Krakowa.
Co z tą Wesołą?
Podczas wtorkowej debaty na pytanie, czy Wesoła może być dziełem sztuki, starali się odpowiedzieć przedstawiciele kultury i środowisk twórczych. Organizatorzy debaty – twórcy Forum Kultura Futura – zaznaczają, że to właśnie kultura jest „sondą poszukującą przyszłej tożsamości Wesołej”.
– Najbliższe działania wyznaczą kierunek, w jakim pójdzie Wesoła. A powinna go wyznaczyć kultura w sojuszu z biznesem, gastronomią i sektorami pokrewnymi – zaznacza Tomasz Janowski z Instytutu Wspólnot Obywatelskich.
Mieszkańcy chcą, aby teren był przede wszystkim miejscem pełnym zieleni, służącym rekreacji i wypoczynkowi, w którym będą mogli spędzać czas. Zwracają również uwagę, że może on „współgrać” ze znajdującym się w sąsiedztwie Ogrodem Botanicznym.
Miejsce wyjątkowe
– Częścią wspólną na warsztatach, w ankietach i formularzach była kwestia, że Wesoła ma być miejscem wyjątkowym, miejscem spotkań dla mieszkańców w różnym wieku, mieszkańców reprezentujących różne środowiska – powiedziała Ewa Kryglon, badaczka miejska, koordynatorka zespołu konsultacji społecznych.
Wśród propozycji krakowian znalazły się również takie pomysły jak muzeum szpitalnictwa, radiologii, zabawek i dziedzictwa czy przestrzeń do prezentacji sztuki użytkowej.
– Mieszkańcy podkreślają, że chodzi o miejsce współtworzone z artystami, a nie przez samych artystów – mówił Marcin Nowicki, architekt zespołu konsultacji społecznych.
Kultura i biznes: to się nie wyklucza
Rektor Akademii Sztuk Pięknych prof. Andrzej Bednarczyk podkreślał, że konieczne jest stworzenie ramy, w obrębie której będzie działać Wesoła.
– Ale takiej, której nie da się domknąć. Musimy stworzyć wielowymiarową, artystyczno-kulturalno-biznesową strukturę. Połączyć energię finansową krakowskiej turystyki z tym, że ciągle brakuje nam miejsca, w którym można spokojnie usiąść. Mamy jedyną szansę w historii, żeby zacząć myśleć, że biznes i kultura mogą działać razem. Wesoła musi pozostać niedomykalna, ale operowalna, być miejscem sztuki, która rodzi się na naszych oczach – zaznaczał.
Dbałość o przyrodę i klimat, ekologia. Również na takie aspekty zwracają uwagę mieszkańcy, z którymi rozmawiali przedstawiciele Kolektywu Wesoła.
– Naszym zdaniem zagospodarowanie budynków powinno odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Mamy tu na myśli pracownie twórcze, pomoc lokalnym rzemieślnikom. Wesoła byłaby wówczas ostoją, w której miasto otaczałoby opieką takie przedsięwzięcia. Proponujemy również, aby działało tu kino studyjne. Miejsca na działalność potrzebuje również centrum wielokulturowe – zwracał uwagę Piotr Grobler.
Artystyczny klaster?
Fundacja Promocji Sztuki TOR ma pomysł, aby w jednym z budynków powstał klaster artystyczny.
– Będzie to miejsce spotkań artystów z mieszkańcami, obcowania ze sztuką codzienną. Kraków potrzebuje przestrzeni, w której artyści mogą się spotkać, tworzyć i prezentować sztukę odbiorcom – wyjaśniał Jacek Peszko z Fundacji Promocji Sztuki TOR.
– Wpuśćmy do tej przestrzeni ludzi, wpuśćmy biznes. Nie bójmy się tego, bo to samonapędzające się środowisko, a po pandemii trzeba będzie zrobić nową rzeczywistość w kulturze, sztuce, rozrywce i gastronomii. To moment, by na Wesołej wprowadzić nową jakość, lepszą niż do tej pory – zwracał uwagę Łukasz Kumecki z Fundacji Tytano.
Kultura, ale jaka?
Dyrektor Teatru Słowackiego Krzysztof Głuchowski podkreślał, że to najwyższy czas, by przestać myśleć o tym, że kultura nie jest częścią biznesu.
– Nie zaczynajmy od biznesu, a kultury. Kultura jest podstawą biznesu, jest kołem zamachowym działającym w dłuższej perspektywie czasu. Żyjemy w mieście, w którym PKB jest zbudowane z turystyki, a czym byłaby turystyka w gdyby miasto obedrzeć ze wszystkiego, co stworzyli tu artyści, poeci, literaci, architekci, muzycy? Zostałaby miejscowość, do której nikt nie chciałby jeździć, nie chciałby mieszkać – oceniał Głuchowski
– Gloryfikujemy tutaj biznes, kultura jest gałęzią gospodarki, ale ta traktowana poważniej. A nie taka, która jest tylko dekoracją do cafe latte. Powinniśmy również odejść od rozróżnienia na artystów i mieszkańców, bo artyści również są mieszkańcami tego miasta. I jest to całkiem spora grupa – powiedziała Magdalena Kownacka z Fundacji F.A.I.T.