Wassermann, która rok temu przegrała z Jackiem Majchrowskim walkę o prezydenturę w Krakowie, nie mogła się nachwalić osiągnięć obozu rządzącego. Wyliczała, że przez przez ostatnie cztery lata świetnie pracowała policja, prokuratura, CBA, administracja skarbowa, służb specjalne i parlamentarne komisje śledcze, które ujawniały "wielkie afery, które za naszych poprzedników trawiły Polskę i drenowały kieszenie Polaków". 

– Nasi poprzednicy przybierali postawę, którą najkrócej można ubrać w słowa "nic nie mogę, nie wiedziałem, nikt mi nie mówił, dowiedziałem się z gazet" – mówiła Wassermann.

Podkreśliła, że PiS chce silnego państwa, twardo walczącego z patologiami i nieprawidłowościami. Silne państwo – według Wassermann – to państwo w pełni demokratyczne, w którym obywatele sami decydują, kiedy posłać dziecko do szkoły i przejść na emeruturę.

Poseł uważa, że Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło w kraju pełną demokrację.

"Czy ktoś was prześladuje?"

– Nasi konkurenci i zwolennicy opozycji mówią, że w tym kraju już się nie da żyć, że prawie panuje dyktatura. Zwracam się z tego miejsca do wszystkich, którzy 13 października w ramach najbardziej demokratycznej procedury, czyli w ramach wyborów będą decydować, by odpowiedzieli sobie szczerze: czy myśmy w istotny sposób ograniczyli wasze prawa, czy nie możecie dzisiaj robić i mówić tego, co uważacie za stosowne, czy ktoś was prześladuje, czy ktoś was inwigiluje? Nie. Tak naprawdę to PiS wprowadziło pełną demokrację we wszystkich tego aspektach – przekonywała.

Przyznała, że polska demokracja nie jest jeszcze doskonała, bo jej partia szanuje przekonania innych – dopóki nie ingerują w drugiego  człowieka – ale nie zawsze szanowane jest to, w co ona wierzy i jest dla niej ważne.