Szpital im. Narutowicza zalega swoim kontrahentom ponad 133 mln zł. Placówka ma dług m.in. wobec firmy dostarczającej posiłki pacjentom oraz wobec Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
O tym, że Szpital im. Narutowicza ma problemy finansowe, mówi się już od dłuższego czasu. Dotarliśmy do szczegółów tej sprawy. Jak podkreślają obecne władze lecznicy, długi względem kontrahentów są gigantyczne. Tymczasem realizują oni istotne usługi na rzecz placówki, w tym również te najbardziej podstawowe, jak zaopatrzenie szpitala w wodę, energię elektryczną oraz cieplną, ale również w leki, krew czy produkty biurowe.
Mowa też o firmach, które wykonują na rzecz szpitala naprawy, serwisy i przeglądy gwarancyjne. Wśród kontrahentów dyrekcja lecznicy wymienia m.in. Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, Tauron, Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, firmy farmaceutyczne, Stryker Polska, PGE Obrót, Johnson & Johnson itp.
– Łącznie współpracujemy z ponad 500 firmami. Długi odziedziczyliśmy po poprzedniej dyrekcji. Tylko firmie Catermed, która dostarcza posiłki dla naszych pacjentów, zalegamy ponad 6 mln zł – wylicza Jacek Hymczak, przedstawiciel obecnych władz Szpitala im. Narutowicza. Wyżywienie jednego chorego to koszt 40 zł dziennie. – W naszym szpitalu codziennie znajduje się średnio ok. 300 osób. Wyżywienie wszystkich to koszt ok. 12 tys. złotych dziennie. Żeby zaciągnąć dług 6 mln zł, placówka musiała nie uiszczać płatności przez około 500 dni – twierdzi Hymczak.
Przypomnijmy: do zmiany na stanowisku dyrektora Szpitala Narutowicza doszło w tym roku. Od 2002 r. miejską placówką kierowała dr n. med. Renata Godyń-Swędzioł. Po ponad 20 latach, w marcu tego roku, pożegnała się ze stanowiskiem dyrektora. Od 30 marca szpitalem zarządza Mariola Marchewka, która przez 37 lat pracowała w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
Dobro pacjentów
Postanowiliśmy zweryfikować informacje, przekazywane przez obecne władze szpitala. Skontaktowaliśmy się m.in. z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie. Dług miejskiej lecznicy względem centrum to ponad 1,9 mln zł (RCKiK zauważa, że są to „zobowiązania wymagalne”).
Zapytaliśmy, jakie kroki w tej sprawie podejmują przedstawiciele centrum bądź jakie już zostały podjęte? – RCKiK w Krakowie wysyła wezwania do zapłaty – twierdzi Katarzyna Zaborowska z sekretariatu centrum. Jednocześnie zapewnia, że pomimo długu współpraca ze szpitalem jest kontynuowana: „na podstawie ustawy o publicznej służbie krwi i w trosce o dobro pacjentów”. – Jej zakres dotyczy głównie zaopatrywania szpitala w krew i jej składniki oraz wykonywania badań z zakresu immunologii transfuzjologicznej – twierdzi Zaborowska.
Według niej szpital spłaca swoje zobowiązania z opóźnieniem. – Na spłatę zadłużenia były zawierane porozumienia. Ostatnia duża spłata została zrealizowana w sierpniu tego roku – podkreśla przedstawicielka RCKiK.
„Narutowicz” ma także dług względem Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, który wynosi obecnie ponad 1,5 mln zł. – Zadłużenie dotyczy zlecanych przez Szpital im. Narutowicza badań diagnostycznych i świadczeń, których placówka nie była w stanie sama wykonać i potrzebowała w tym zakresie zabezpieczenia ze strony innych podmiotów leczniczych [w tym ze strony Szpitala Uniwersyteckiego, przyp. red.] – wyjaśnia dla LoveKraków.pl Maria Włodkowska ze Szpitala Uniwersyteckiego.
Jak się dowiadujemy, w ostatnich dniach doszło do spotkania dyrekcji obu placówek. – Podpisano porozumienie i ustalono harmonogram spłat, tak by nie narażać Szpitala im. Narutowicza na dodatkowe koszty, związane z obsługą zadłużenia – przekonuje Włodkowska. – Będziemy spłacać dług przez 24 miesiące od 1 kwietnia 2025 roku – uzupełnia Jacek Hymczak.
Od firmy Tauron otrzymaliśmy natomiast taką odpowiedź: „Należności z tytułu zakupu energii elektrycznej od Taurona w latach 2023 i 2024 przez Szpital im. Gabriela Narutowicza są obecnie przedmiotem postępowania sądowego, dlatego nie podajemy szczegółów dotyczących sprawy. Postępowanie odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa”.
Dyrekcja lecznicy wskazuje, że na 29 listopada 2024 r. szpital był dłużny wszystkim swoim kontrahentom ponad 133,4 mln zł. – Naszym zdaniem, za czasów poprzedniej dyrekcji, szpital na początku 2023 roku po prostu przestał opłacać faktury. Nie wiem, jaki był tego powód – przekonuje Hymczak. Zapewnił nas, że nowa dyrektor Mariola Marchewka robi wszystko, by wyprowadzić placówkę na prostą. – Chciałbym zapewnić, że pomimo długów, przyjęcia pacjentów nie będą wstrzymywane, a tym już przyjętym zostanie zapewniona opieka na najwyższym poziomie – zapewnił Jacek Hymczak.
Dodaje, że niezbędna jest pomoc ze strony miasta. – W lipcu tego roku wnioskowaliśmy do magistratu o pożyczkę w kwocie 30 mln zł, która to kwota pozwoliłaby nam pokryć m.in. część długów, wynikających z nakazów zapłaty, które wystawili kontrahenci. To są płatności, które trzeba zrealizować na cito. Jednocześnie moglibyśmy zawierać ugody z wierzycielami w celu uniknięcia kosztów komorniczych czy kosztów procesowych – mówi przedstawiciel szpitala.
Twierdzi, że pożyczka nie została jednak udzielona: ze względu na brak środków w budżecie miasta. – Będziemy starali się o pomoc dalej. Próbujemy też zawierać ugody z kontrahentami w ramach spraw, które toczą się w sądach – dodaje Jacek Hymczak. I zapewnia: – W samym tylko październiku tego roku spłaciliśmy czterdzieści sześć nakazów zapłaty na łączną kwotę ponad 4,5 mln zł. Jednak w tym samym okresie otrzymaliśmy kolejne nakazy zapłaty, które zwiększyły saldo obciążeń, a kolejne postępowania toczą się obecnie w sądach.
Kontrole i audyty
W listopadzie tego roku poprzednia dyrektorka szpitala Renata Godyń-Swędzioł mówiła w „Dzienniku Polskim”, że każdy szpital w Polsce ma wielomilionowe długi. – Zarządzałam Szpitalem Narutowicza przez 22 lata i nie przypominam sobie jakiejkolwiek wizyty komornika. Wiadomo, raz było lepiej, raz było gorzej. Regularnie mieliśmy kontrole, audyty i nigdy nie mieliśmy problemu z takimi długami, jak jest to teraz od około pół roku – stwierdziła Godyń-Swędzioł.
Z kolei w oświadczeniu przesłanym do mediów napisała: „Osoby nie znające podstawowych mechanizmów finansowych mogą zadawać pytanie, jak to możliwe, że Szpital wykazywał corocznie dodatni wynik finansowy przy dużej skali zobowiązań. Jednostki mogą wykazywać stosowną rentowność pomimo wysokiego zadłużenia, co najlepiej obrazuje efekt dźwigni finansowej. Rentowność i zadłużenie to nie są dwie odrębne rzeczywistości, to są dwa czynniki jednego procesu finansowego”. Dodała, że „za jej kadencji placówka wykazywała adekwatny wynik finansowy pomimo zmieniających się uwarunkowań zewnętrznych, na które kierownictwo nie miało wpływu”.
W urzędzie miasta twierdzą, że za poprzedniej dyrekcji sytuacja finansowa szpitala była na bieżąco analizowana. – Gmina udzieliła m.in. pożyczki dla placówki, dokonała poręczenia kredytu bankowego, udzielała dotacji inwestycyjnych – mówi Katarzyna Misiewicz z magistratu. I dodaje, że 29 listopada zakończyły się czynności kontrolne, zlecone przez prezydenta. Dotyczyły właśnie sytuacji finansowej placówki. – Trwa opracowanie protokołu z przeprowadzonej kontroli – dodaje Misiewicz. Zapewnia, że możliwość udzielenia kolejnego wsparcia finansowego dla szpitala zostanie rozpatrzona w 2025 roku.