Sala gimnastyczna szkoły przy ul. Weigla wypełniła się w czwartek mieszkańcami różnych części Bieżanowa. Przyszli na oddolne spotkanie w sprawie problemów z zalewaniem osiedli.
Od czasu do czasu, po kolejnych ulewach, zdjęcia i nagrania z zalanego Bieżanowa obiegają cały Kraków. Wkrótce potem jednak uwaga skupia się już jednak na innych tematach, a dla mieszkańców problem pozostaje aktualny. Nie tylko aktualny, ale z każdym rokiem coraz większy.
Po tegorocznych powodziach wśród mieszkańców zawiązała się grupa osób, które postanowiły aktywnie włączyć się w próby rozwiązania problemu. Spotkali się m.in. z wiceprezydentem Krakowa, wiceburmistrzem Wieliczki, wojewodą czy przedstawicielami Wód Polskich. Powstał profil facebookowy, złożony już też został wniosek o powołanie „Stowarzyszenia Bieżanów-Prokocim STOP POWODZI".
Nie chodzi o oskarżenia
W czwartkowy wieczór przedstawiciele stowarzyszenia zaprosili mieszkańców na spotkanie, by pokazać, co już udało się zrobić i ustalić, a co pozostaje palącym problemem. Zainteresowanie było duże – zabrakło przewidzianych miejsc siedzących.
Przedstawiciele mieszkańców podkreślali, że ich celem nie jest poszukiwanie winnych i oskarżanie urzędników o bezczynność. Przeciwnie – chcą działać w ramach obowiązujących przepisów, pomagać w poszukiwaniu rozwiązań, mobilizować urzędników do działania i wskazywać na problemy, które mogą nie być widoczne z punktu widzenia formalnych procedur.
Metr po metrze
Członkowie grupy od czasu ostatnich powodzi wykonali ogrom pracy. Przeszli metr po metrze wszystkie dostępne odcinki Drwinki, Serafy i Malinówki, robiąc zdjęcia, inwentaryzując szczegółowo potencjalne problemy.
A jest ich mnóstwo, niemal na każdym odcinku. Prezentacja dobitnie pokazała, że problem jest niezwykle złożony i jest splotem wielu czynników – od wieloletnich zaniedbań, przez ukształtowanie terenu, starą infrastrukturę nie nadążającą za potrzebami, brak obiecywanych zbiorników przeciwpowodziowych czy postępującą zabudowę, której efektem jest coraz większy spływ wody.
W trakcie penetrowania koryt rzek mieszkańcy natrafili na wiele śmieci czy gałęzi, mnóstwo wpustów z posesji (w tym prawdopodobnie dużą część nielegalnych), różnego rodzaju bariery, osuwające się odcinki wałów czy miejsca, gdzie takich wałów czy barier brakuje.
Osobnym szerokim tematem jest przepust w rejonie ul. Udzieli, w stronę którego spływa większość wód, a który nie spełnia wystarczająco swojego zadania. Jak mówiono podczas spotkania, to obiekt o długości ponad 400 metrów. Po niedawnych powodziach zatrudniono nawet nurków do sprawdzenia jego drożności, ale ze względów bezpieczeństwa nie byli w stanie pokonać całego odcinka. W środku jest warstwa mułu, która częściowo zmniejsza jego przepustowość, a całość zwęża się i kończy problematycznym zakrętem pod kątem 90 stopni. Nawet jednak gdyby przepust był w pełni oczyszczony, i tak nie wystarczałby do odprowadzania tak ogromnych ilości wody. Potrzebny byłby drugi taki przepust, ale to wiąże się z kolei z inwestycją na bardzo dużą skalę.
Lista zadań
Na część rozwiązań mieszkańcy będą musieli czekać miesiącami lub latami, ale są i takie, które już udało się zastosować lub stanie się to w niedługim czasie. Przygotowana w ramach grupy zadaniowej przy prezydencie (w skład której weszli też przedstawiciele mieszkańców) lista zakłada m.in. punktowe umocnienia wałów, oczyszczenie brzegów i uregulowanie dna czy zakup pomp i osuszaczy. W sprawie newralgicznego przepustu zaproponowano na razie przekopanie tymczasowo niewielkiego kanału ulgi, który łączyłby się z przepustem, pozwalając na łatwiejszy dostęp do tego obiektu i na ominięcie zakrętu na jego końcowym odcinku.
Dużym krokiem naprzód może być wbicie wzdłuż brzegów Serafy grodzic, które z jednej strony uchronią przed zalewaniem osiedli przez wysoką wodę, ale też przed przesiąkaniem wody w dolnej części wałów. To spory wydatek, ale miasto i województwo deklarują wsparcie – a w przeciwieństwie do budowy wałów, jest to rozwiązanie nie wymagające skomplikowanych procedur i wywłaszczania mieszkańców z fragmentów działek.
Bardzo potrzebne są też zapowiadane zbiorniki przeciwpowodziowe. O ile jednak dwa z nich mają być gotowe pod koniec przyszłego roku, nie ma jeszcze konkretnych terminów co do dwóch pozostałych. A nawet kiedy powstaną, same w sobie nie rozwiążą wszystkich problemów.
– Te działania nie będą jednakże skuteczne jeśli odpowiednich kroków nie podejmie Wieliczka. To Wieliczka bowiem nas zalewa. W planach zagospodarowania przestrzennego Wieliczki musi zostać ujęty obowiązek budowy zbiorników retencyjnych, zarówno w przypadku większych, jak i mniejszych inwestycji. Podobnie rzecz się ma z terenami Krakowa, sąsiadującymi z Malinówką. Wieliczka musi także wybudować swoje zbiorniki retencyjne, w tym podziemne – stwierdza Bartłomiej Sosenko ze stowarzyszenia.
Będą pilnować
Mieszkańcy, którzy przyszli na spotkanie, dawali do zrozumienia, że są zdeterminowani, by doprowadzić do rozwiązania problemu powodzi w różnych częściach Bieżanowa. Cierpliwie wysłuchali ponad półtoragodzinnej szczegółowej prezentacji i z dużym uznaniem wypowiadali się o grupie, która przygotowała spotkanie. Urzędnicy mogą się spodziewać, że mają w nich wsparcie, ale też że wszystkie działania będą teraz dokładnie monitorowane.