Mobbing w pogotowiu. Sprawa trwa już dwa lata

fot. Krzysztof Kalinowski

Już 15 rozpraw odbyło się w sprawie podejrzeń o mobbing w krakowskim pogotowiu. Do rozstrzygnięcia jednak może być daleko.

Marta S., kierowniczka zespołów wyjazdowych, która został oskarżona o naruszanie praw siedmiu pracowników i znęcanie się nad nimi, stanęła przed sądem pod koniec stycznia 2019 roku. Oskarżona w pogotowiu pracuje od ponad 30 lat. Najpierw była pielęgniarką, później ratownikiem medycznym. W 2014 roku została kierowniczką zespołów wyjazdowych w KPR. Prowadziła również szkolenia w Szkole Ratownictwa Medycznego.

Zdaniem kilku pracowników (ratowników i lekarzy kontraktowych) oraz prokuratury, od maja 2016 roku do lipca 2017 roku „naruszała złośliwie i uporczywie prawa pracowników”. W akcie oskarżenia znalazły się również zarzuty dotyczące znęcania się psychicznego, wymuszania posłuszeństwa, ośmieszania, poniżania, bezpodstawnego oskarżania o kradzież, bezpodstawnego odbierania premii, ograniczania godzin dyżurowych oraz uniemożliwiania zamiany dniami pracującymi. Zdaniem prokuratury spowodowało to szereg negatywnych skutków w psychice u mobbingowanych pracowników.

Marta S. mówiła w prokuraturze (bo przed sądem skorzystała ze swoich praw i odmówiła wyjaśnień), że była stanowcza i wymagała sumienności od swoich podwładnych. Podkreślała, że zarządzała 400-osobową grupą. Nie ze wszystkimi miała po drodze. Niektórzy nie wykonywali swoich obowiązków z należytą starannością, odnosili się do niej lekceważąco lub nie wykonywali poleceń. Odmienną wersję wydarzeń zaprezentowali ratownicy, którzy oskarżyli swoją przełożoną.

Obecnie postępowanie jest nadal w fazie przesłuchiwania świadków. Tych na liście było 10. Nie wiadomo, czy na najbliższych rozprawach zostanie zakończony ten etap, bo nie jest jasne, czy świadkowie byli słuchani po kolei. Również Marta S. ma uzupełnić swoje wyjaśnienia.