Siedem lat zajęło określenie, czy miasto słusznie wystąpiło o egzekucję zadłużenia z tytułu niezapłaconych opłat dodatkowych za brak biletu uprawniającego do postoju w strefie płatnego parkowania.
Przez pół roku – od czerwca do grudnia 2016 roku – kontrolerzy 17 razy wystawili opłatę dodatkową za nieopłacenie postoju w strefie. W sumie właścicielka pojazdu powinna zapłacić 850 złotych (wtedy brak „bileciku” kosztował 50 złotych).
A.M. upierała się jednak, że to nie ona, a inna osoba – R.S., która dokonała zaboru jej auta, powinna zostać obciążona kosztami. Jako dowody przedstawiła umowę pożyczki z 2013 roku i zeznania, jakie złożyła na policji w sprawie rzekomej kradzieży auta. Jednak ani prezydent miasta, ani później Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie dało wiary kobiecie, ponieważ ich zdaniem nie przedłożyła żadnego wiarygodnego dowodu na poparcie jej słów.
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który w wyroku z 2019 roku zauważył, że postepowanie w sprawie kradzieży zostały umorzone przez policję, a same zeznania dotyczące uregulowania wcześniej wspomnianej pożyczki były sprzeczne. Ponownie zaważył brak wiarygodności kobiety.
Sąd podkreślił, że to na niej – jak i na każdej innej osobie, która została obciążona opłatą dodatkową – spoczywa ciężar udowodnienia, że to nie ona powinna być adresatem postępowania egzekucyjnego.
W połowie kwietnia 2023 roku skargę kasacyjną rozpoznawał Naczelny Sąd Administracyjny, ale tam sędziowie orzekli na niekorzyść A.M.
– Skoro autorka skargi kasacyjnej nie wykazała, aby w dacie powstania egzekwowanego obowiązku to nie ona użytkowała przedmiotowy pojazd, organy prawidłowo uznały ją za zobowiązaną w niniejszym postępowaniu egzekucyjnym – widnieje w uzasadnieniu prawomocnego wyroku.