O 533 wraki mniej. Ale nowych wciąż przybywa [Rozmowa]

fot. Straż Miejska Miasta Krakowa

O czyszczeniu krakowskich ulic z porzuconych, zdezelowanych pojazdów rozmawiamy z Markiem Aniołem, rzecznikiem prasowym straży miejskiej.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: W sześć miesięcy straż miejska usunęła z ulic 533 wraki, o 20 procent więcej niż przed rokiem. Skąd ten wzrost?

Marek Anioł, Straż Miejska Miasta Krakowa: Jest ich więcej niż w ubiegłym roku, w którym usunięto 1019 sztuk, ale też więcej niż w 2019, gdy zniknęło 969 aut. Pandemia w tym przypadku nie przyniosła spadków, wręcz przeciwnie – było mniej interwencji przy standardowych wykroczeniach, a strażnicy mogli więcej uwagi skupić np. na procedurach związanych z usuwaniem pojazdów. Staramy się intensywnie działać w tej materii, by udostępniać mieszkańcom miejsca parkingowe, których bardzo na osiedlach brakuje. Ale odnosimy też wrażenie, że pomimo usuwania dużej liczby pojazdów, problem wciąż narasta. Albo starzeją się samochody, które jeszcze niedawno były w użyciu, albo docierają do miasta takie, które już są w kiepskim stanie technicznym i po krótkim czasie są pozostawiane na parkingach.

To nie brzmi jak optymistyczny wniosek. Liczyłem raczej na zapowiedź, że jeszcze kilka takich sezonów z tysiącem odholowań i pozbędziemy się tego problemu.

Ja też chciałbym w to mocno wierzyć, że kolejny i kolejny tysiąc doprowadzi nas do momentu, w którym problem będzie marginalny. Może te nasze obserwacje się nie sprawdzą. Ale wystarczy popatrzeć na komentarze pod naszym postem na Facebooku: mieszkańcy wpisują długą listę kolejnych lokalizacji, w których wraki zajmują miejsca parkingowe.

Co powinien zrobić mieszkaniec, któremu przeszkadza widok takiego starego samochodu?

Zdecydowanie wykręcić 986.

Powinien najpierw sprawdzić, do kogo należy działka?

Absolutnie, to nie jest rola mieszkańca. My jesteśmy od tego, żeby mieszkaniec miał komfort zgłoszenia sytuacji, która go irytuje. Z drugiej strony prosimy o zrozumienie, że czas rozwiązania takiego problemu bywa nieraz dłuższy, niż się wydaje.

Jak wygląda cała procedura?

Zgłoszenie trafia do odpowiedniego oddziału, najczęściej do strażników rejonowych, zajmujących się tym tematem. Sprawdzamy, czy dany pojazd był już zgłaszany, czy może dowiadujemy się o nim po raz pierwszy. Jeśli to pierwsze zgłoszenie, strażnik jedzie na miejsce i zakłada kartę pojazdu, po czym rozpoczyna się procedura zmierzająca do usunięcia auta. Wiele zależy od tego, czy stoi ono na drodze publicznej.

Wtedy jest o wiele łatwiej.

Tak. Zdecydowanie najkrócej trwa usunięcie pojazdu, który nie ma tablic rejestracyjnych, jego stan wskazuje na to, że nie jest użytkowany, a znajduje się na drodze publicznej, w strefie ruchu lub w strefie zamieszkania. Natomiast duża część zgłoszeń pochodzi z dróg wewnętrznych, osiedlowych, gdzie zgodnie z prawem nie mamy możliwości usuwania pojazdów. Na tych drogach pojazdy mogą być przez nas usuwane tylko wtedy, gdy stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa osób – np. mają wystające elementy, wybite szyby, pozostawiają możliwość wejścia do środka.

Jeśli tylko samochód ma tablice rejestracyjne, próbujemy dotrzeć do właściciela i prosimy o usunięcie lub doprowadzenie do stanu używalności. To jest czyjaś własność i musimy tu dopełnić wszystkich procedur.

Czy właściciele próbują zapobiec takiemu odholowaniu?

Pojawiają się przeróżne tłumaczenia. Mówią, że wkrótce uruchomią ten samochód, że to będzie dla wnuczki, która robi prawo jazdy, że potrzebują tylko miesiąca-dwóch itp. Potem przychodzimy po tym czasie, samochód dalej stoi, a właściciel wymyśla nowe powody.

Kiedy przychodzi ten moment, kiedy jednak wzywana jest laweta?

Taki moment oczywiście przychodzi. Nie możemy w końcu czekać w nieskończoność, ale to już są indywidualne sprawy dotyczące konkretnej sytuacji. Tyle tylko, że wtedy cała procedura trwa znacznie dłużej.

Co dzieje się dalej z odholowanym samochodem?

Trafia na odpowiedni parking. Koszty odholowania i postoju na tym parkingu pokrywa właściciel. A jeśli nie odbierze samochodu przez pół roku, jest on uznawany za porzucony z zamiarem wyzbycia się i przechodzi na własność gminy.