Po ciemnej stronie miasta: prawo magdeburskie

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W XII wieku spisano prawo, które w niedługim czasie stało się wzorem dla wielu miast środkowej Europy. Prawo magdeburskie należalo do najbardziej surowych ze względu na częste karanie śmiercią. W Krakowie proces oskarżonego nie trwał zbyt długo, a skargę mógł wnieść poszkodowany lub jego krewni. Świadkowie składali przysięgę, za której złamanie groziło nawet pozbawienie życia.

W Krakowie funkcjonował urząd zasadźcy, który stawał się wójtem dziedzicznym. Podlegał jednak panującemu w Krakowie władcy. Chociaż miał wydawać sądy, tak naprawdę wspólnie z ławnikami nie miał wiele do powiedzenia w kwestii znacznie poważniejszych przewinień. Wystarczy tu wymienić chociażby zabójstwo, gwałt czy napad. Tego typu sprawy rozstrzygał tylko książę lub jego zastępca.

Po jakimś czasie dziedziczny urząd wójta zaczął zanikać. Bogaci mieszczanie dążyli nie tylko do ograniczenia jego kompetencji, ale i tego, aby znalazł się pod wpływem rady miasta. Kiedy Władysław Łokietek zniósł ten urząd po buncie wójta Alberta w latach 1311-1312, sądowe kompetencje przejął samorząd. W XV wieku pojawiła się zasada, że wójtem mógł zostać rajca miejski. Sądził z ławnikami, a po ogłoszeniu wyroku miało miejsce symboliczne wydarzenie: umycie rąk w srebrnej misie.

Zwierciadło saskie

Prawu magdeburskiemu podporządkowani byli wszyscy mieszkańcy Krakowa. Nie miał tutaj znaczenia status społeczny – wszyscy byli równi względem przepisów zawartych w „Zwierciadle saskim”. Jednak prawo karne opierało się również na kodeksie „Carolina” – kryminalnej konstytucji wydanej w 1532 roku przez cesarza Karola V.

Księgi pełne zdarzeń

Sprawy sądowe były skrupulatnie wpisywane do ksiąg prowadzonych przez miejskiego pisarza. Jak podają Jan Kracik i Michał Rożek w książce „Hultacje, złoczyńcy i wszetecznice w dawnym Krakowie”, od 1300 roku zachowały się acta scabinalia – najstarsze sądowe księgi krakowskie. Kolejne to acta advocatialia, czyli ksiegi wójtowskie,  acta consularia, czyli księgi radzieckiego urzędu oraz tzw. criminalia, czyli dokumenty dotyczące wyłącznie spraw kryminalnych.

Krotki czas postępowania

Postępowanie dowodowe nie trwało zbyt długo. Skarga była wnoszona przez poszkodowanego lub jego rodzinę. Zdarzały się jednak przypadki, kiedy instygator, czyli publiczny oskarżyciel, oskarżał kogoś z urzędu. Po przeprowadzeniu śledztwa, następował pozew, w którym pisano o popełnionym czynie. Mowa tu oczywiście o zabójstwie, gwałcie czy kradzieży. Jeżeli oskarżony przyznał się do winy, zatrzymywano go.

W procesie, oprócz dowodów, ważne było potwierdzenie własnej winy oraz zeznania świadków powyżej 20 roku życia. Niestety, nie każdy mógł być świadkiem. Kobiety, Żydzi czy przestępcy nie mogli świadczyć na korzyść lub niekorzyść oskarżonego. Składano przysięgę, która miała moc wiążącą. Jej złamanie karane było śmiercią.