Radni o puknięciu sobie w łeb, chamstwie, honorze i śpiewaniu

Włodzimierz Pietrus, Andrzej Hawranek

Radni miasta w środę mieli zająć się uwagami do audytu krajobrazowego Małopolski, ale początek obrad przebiegł w dość emocjonalnej atmosferze.

W środę radni Krakowa podczas posiedzenia mieli zająć się tylko jednym tematem – uwagami do audytu krajobrazowego przygotowanego przez pracowników urzędu marszałkowskiego. To niezwykle istotny dokument planistyczny, który na lata w pewien sposób określiłby ramy planowania przestrzennego miasta. – Dokument zawiera wskazania dla Krakowa, które po przegłosowaniu go przez sejmik, będą musiały być przez nas uwzględniane w planach miejscowych – stwierdził p.o. przewodniczącego komisji planowania Włodzimierz Pietrus z Prawa i Sprawiedliwości.

Niektóre zapisy wzbudziły kontrowersję. Planiści marszałka widzieliby na terenie Krakowa kolejne parki kulturowe, m.in. na obszarze Lasu Wolskiego czy Bielan. Pomylili Drwinkę z Wilgą czy chcieli wykluczyć lokalizację na terenie Starego Miasta budynków, które konkurowałyby z historyczną zabudową m.in. w osiach widokowych. Do sprawy merytorycznie na początku sesji podeszli jedynie radni Jan Pietras, Józef Jałocha oraz Grzegorz Stawowy.

Skandaliczne słowa

Inni radni woleli skupić się na konfliktach personalnych. Na mównicę wyszedł przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Andrzej Hawranek. Stwierdził, że samorządowcy z powodu braku dynamicznych działań radnego PiS Włodzimierza Pietrusa sprawą uwag do dokumentu muszą zajmować się w ostatniej chwili, a to „destabilizuje pracę rady”.

– Ten człowiek nie powinien pełnić żadnych funkcji, szczególnie tak odpowiedzialnych jak przewodniczący komisji. Wzywam pana do jedynego honorowego wyjścia, do ustąpienia ze stanowiska – mówił Andrzej Hawranek. Po chwili dodał, że gdyby żył w czasach II Rzeczypospolitej to wzywałby do „puknięcia sobie w łeb”. – To odniesienie się do tradycji II Rzeczypospolitej, na którą państwo radni PiS lubią się tak powoływać – przypomniał.

Walka na mównicy

– To czysta manipulacja. Wkrótce pewnie wyjaśni się ta cała sytuacja i pan Hawranek będzie musiał to wszystko odszczekać – odpowiadał Włodzimierz Pietrus. Tłumaczył, że dokument od pracownika urzędu miasta otrzymał dopiero 23 października, mimo że tydzień wcześniej wiedział, że projekt wpłynął do komisji planowania. – Nie widzę jakieś zwłoki, tylko normalne funkcjonowanie, do jakiego jesteśmy zobowiązani – dodał.

– Powinienem przeprosić pana prezydenta i panią dyrektor, że słuchają tych wszystkich rzeczy i tracą czas. Bo powinniśmy rozmawiać o samym projekcie uchwały, a państwo nie powinni być świadkami publicznego prania brudów. Myślę, że słowa, które tutaj dziś padły ze strony pana przewodniczącego Andrzeja Hawranka, zwłaszcza to jedno zdanie, są niedopuszczalne. Mówienie, że przewodniczący Pietrus powinien iść strzelić sobie w łeb jest przekroczeniem granic – komentował radny klubu prezydenckiego Przyjazny Kraków Łukasz Wantuch.

Dlaczego warto słuchać?

To nie zakończyło werbalnego spięcia wśród radnych. Na mównicę wyszła członkini klubu Platformy Obywatelskiej Teodozja Maliszewska i zaatakowała wiceprzewodniczącego rady z PiS Michała Drewnickiego. Odniosła się do sytuacji z zeszłej środy, kiedy chciała dowiedzieć się dlaczego ogłoszono przerwę w obradach sesji, mino że niespełna 90 sekund wcześniej Michał Drewnicki mówił, że po ustaleniach w prezydium rady „potrzeba odroczyć dzisiejsze posiedzenie”, ponieważ niektórzy radni potrzebują czasu na zapoznanie się z audytem krajobrazowym. Z sali padło również pytanie, dlaczego tak trzeba zrobić. – Gonią nas terminy i musimy to zrobić do 16 listopada – odpowiedział radny PiS.

– Sesja została odroczona i nie ma możliwości złożenia wniosku formalnego. Po sesji to każdy może tutaj nawet zaśpiewać – stwierdził w ubiegłą środę Michał Drewnicki. Po kilku sekundach weszła na mównicę radna Maliszewska. – Muszę wiedzieć, dlaczego dziś spędziliśmy tyle godzin i za tydzień musimy przyjść drugi raz. Muszę to wiedzieć – artykułowała. – Już to powiedziałem chwilę wcześniej – odpowiedział samorządowiec z PiS.

Dziś radna Teodozja Maliszewska mówiła, że wówczas nie miała „zielonego pojęcia” dlaczego sesja została przerwana. – Nie dając żadnego wyjaśnienia przerywa się sesję, kiedy na polu było prawie widno i mówi się, że ty możesz sobie zatańczyć i zaśpiewać. To jest wysokiej klasy chamstwo. To jest chamstwo – stwierdziła.

Michał Drewnicki: – To co pani mówi jest zupełną nieprawdą. Kontekst był taki, proszę sobie odsłuchać nagrania i zobaczyć plik wideo, że zamknąłem posiedzenie pierwszej sesji i wtedy usłyszałem słowa „skandal”, krzyki i pohukiwania. Może rzeczywiście stwierdzenie, że po sesji można nawet zaśpiewać były nieeleganckie, ale sądzę, że nie wykraczały ponad te wcześniejsze okrzyki.