8 mln zł od miasta domaga się A.T., który twierdzi, że wprowadzenie planu miejscowego na terenie Kostrza uniemożliwiło zabudowanie działek. Miasto nie zgadza się z jego żądaniami. Proces rusza w poniedziałek.
Plan miejscowy dla obszaru „Kostrze – rejon ul. Falistej” wszedł w życie pod koniec października 2018 roku. Jeden z właścicieli działek w tym miejscu uważa, że stracił przez to dużo pieniędzy. Nie może bowiem korzystać ze swojej nieruchomości w sposób, jaki planował. A zamysł był taki, by przeznaczyć ją na cele inwestycyjne. A.T. uzyskał decyzję o warunkach zabudowy i starał się o pozwolenie na budowę.
„Pozorowane działania”
Miasto uważa, że żądania mieszkańca za bezpodstawne. W odpowiedzi na pozew czytamy, że działka była niezabudowana i porośnięta krzewami oraz drzewami. Pełnomocnicy gminy uważają więc, że zapisy planu ani nie uniemożliwiają ani istotnie nie ograniczają możliwości korzystania w sposób dotychczasowy z nieruchomości.
– Następnie wskazano, że sam fakt uzyskania decyzji o warunkach zabudowy nie może stanowić podstawy do przyjęcia, że korzystanie z nieruchomości w dotychczasowy sposób jest korzystaniem dla celów inwestycyjnych – informuje Emilia Król z biura prasowego krakowskiego magistratu.
Co ważne, żadna z dołączonych do pozwu W/Z nie została wydana na rzecz A.T. Dodatkowo decyzje te nie oznaczały z automatu, że działka może zostać zabudowana. A to z powodu tego, że nie zostały spełnione inne wymagania, w tym te wynikające z warunków zabudowy.
– Zwrócono przy tym uwagę, że takich wymagań pozwalających na ewentualne zabudowanie nieruchomości nie spełniono, choć od daty wydania tych decyzji do daty uchwalenia planu miejscowego upłynęło 10 lat – mówi Król.
Magistraccy prawnicy dodają, że aktywności inwestycyjne „miały charakter pozorowany i były podejmowane, gdy już było wiadomym, że nie będzie możliwe zabudowanie nieruchomości”.
Terminy, formalności
Chodzi m.in. o to, że umowa o prace projektowe została podpisana 10 lat po tym, jak uzyskano decyzję o warunkach zabudowy i trzy lata po wydaniu decyzji środowiskowej. W tym samym czasie pojawiło się ogłoszenie prezydenta o przystąpieniu do sporządzenia planu miejscowego.
– W okresie blisko trzech lat, pomimo działalności legislacyjnej zmierzającej do uchwalenia planu miejscowego, nie podjęto żadnych realnych działań w kierunku zabudowy nieruchomości na zasadach, które dopuszczały pozostające w obrocie prawnym decyzje lokalizacyjne – przekazuje Emilia Król.
Dodatkowo na dwa miesiące przed wejściem w życie planu, a na 19 dni przed jego uchwaleniem, wpłynęły wnioski o wydanie trzech pozwoleń na budowę. Urzędnicy jednak stwierdzili, że zabrakło m.in. projektu budowlanego i innych dokumentów.
– Po kilkukrotnych prośbach skierowanych do wnioskodawcy, a w końcu po formalnym wezwaniu do uzupełnienia braków, dołączył on tylko niewielką część wymaganych dokumentów. Tym samym nawet nie było podstaw do wszczęcia postępowań w sprawie wydania pozwolenia na budowę, a złożone niekompletne wnioski musiały pozostać bez rozpoznania – informuje przedstawicielka Urzędu Miasta Krakowa.
Miasto płaci
W latach 2019-2020 zapadło pięć wyroków nakazujących zapłatę z tytułu rzeczywistej szkody. Cztery z nich w sumie nie przekraczają 240 tys. złotych. Miasto jednak musiało zapłacić ponad milion złotych za nieco ponad hektar działki w Swoszowicach (MPZP „Rajsko”).
W 2021 roku magistrat zrobił dwa przelewy. Jeden na ponad 110 tys. za 2,9 ara na terenie Krzemionek, drugi na blisko 2 mln złotych za ponad 15 arów na terenie Starych Dębnik.