Strajk Kobiet. Będą kary dla uczestników protestów?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Mając na uwadze sytuację epidemiologiczną, wobec dalszego braku stosowania się do apeli służb, będziemy zmuszeni wdrażać  działania skutkujące wyciagnięciem konsekwencji prawnych wobec organizatorów czy uczestników zgromadzeń – informuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

W kulminacyjnym momencie sobotniego Strajku Kobiet wzięło udział 2000 osób. Policjanci wylegitymowali 331 uczestników, z czego wobec 46  nałożono mandaty karne a wobec 223 zostaną skierowane wnioski o ukaranie do sądu. To sankcje przede wszystkim za naruszenie zakazu zgromadzeń, brak dystansu i maseczki.

Oprócz tego, funkcjonariusze zarekwirowali sprzęty nagłaśniające – jak informuje policja: służące do popełniania wykroczenia – które teraz decyzją sądu mogą ulec przepadkowi.

W kilku miejscach policjanci blokowali  przejście  zgromadzenia lub korygowali jego trasę  aby manifestanci  nie zakłócali ruchu drogowego. Policjanci użyli siły fizycznej, m.in. wobec mężczyzny który nie chciał zejść z jezdni gdy policjanci udrażniali ruch.

„Będziemy zmuszeni wyciągać konsekwencje”

– Mając na uwadze sytuację epidemiologiczną, wobec dalszego braku stosowania się do apeli służb będziemy zmuszeni wdrażać  działania skutkujące wyciagnięciem konsekwencji prawnych wobec organizatorów czy uczestników zgromadzeń – informuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

W komunikacie policji czytamy, że „uczestnikom nielegalnych zgromadzeń grozi mandat karny do 500 zł (lada dzień zostaną opublikowane w Dzienniku Ustaw przepisy mówiące o mandacie do 1000 zł) lub grzywna w sądzie do 5000 zł oraz kara administracyjna w wysokości od 5 tys. do 30 tys. zł. nakładana przez Państwową Inspekcję Sanitarną”.

Małopolska policja podkreśla, że w obecnej sytuacji epidemiologicznej również organizowanie i  nawoływanie do masowych protestów czy zebrań może wyczerpywać znamiona przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu.

– Kto bowiem sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób powodując zagrożenie epidemiologiczne podlega karze od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jeżeli następstwem takiego czynu  jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12 – pisze małopolska policja.

Utrudnienia w ruchu

Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie zaznacza, że protesty powodują w szczególności utrudnienia w ruchu drogowym.

– W takich miejscach musimy nadzorować sytuację by nie doszło do wypadków. W razie braku takiej możliwości możliwe są interwencje i polecenia natychmiastowego zaprzestania blokowania jezdni.  Stosowanie się do poleceń policjantów drogówki jest konieczne ze względów bezpieczeństwa. Trzeba zwrócić uwagę, że takie drogowe protesty bardzo doskwierają mieszkańcom, którzy coraz częściej zwracają się do nas o podjęcie stosownych działań i egzekwowanie przepisów ruchu drogowego – mówi Gleń.

Funkcjonariusz przypomina, że umyślne niestosowanie się do wydawanych przez funkcjonariusza policji, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwianie lub istotne utrudnianie wykonania czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

– W przypadku konieczności wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania zgodnie z wydanym przez policjanta poleceniem można użyć środków przymusu bezpośredniego, np. siły fizycznej. O stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy, by nie było konieczności stosowania środków przymusu, prosimy także z innego powodu -  ze względu na wzajemne bezpieczeństwo. Unikajmy sytuacji, w której może dojść do zakażenia, tj. bezpośrednich fizycznych kontaktów. Wiele osób jest bowiem nieświadomymi nosicielami koronawirusa – kontynuuje Sebastian Gleń.

Protesty trwają

W ostatnich dwóch tygodniach w wielu miastach i mniejszych miejscowościach Małopolski odbyły się manifestacje osób sprzeciwiających się zaostrzeniu przepisów aborcyjnych.

Policjanci stwierdzają, że z uwagi na ogromną liczbę uczestników protestów  - od kilku do kilkunastu tysięcy, czy nawet  20 tys. osób w Krakowie pod gmachem Muzeum Narodowego - trudno było przeprowadzić legitymowania „tak licznych sprawców wykroczeń”.

– Policja koncentrowała się zatem na zapewnieniu bezpieczeństwa, w tym w ruchu drogowym i porządku publicznego w czasie protestów oraz na  przeciwdziałaniu przestępstwom. Manifestacje przebiegały  spokojnie, sporadycznie dochodziło do aktów agresji czy wandalizmu.  Okoliczności i charakter  działania tych „spacerów”  wskazują , że były to de facto zgromadzenia publiczne. Tymczasem zgodnie z przepisami wprowadzonymi  w związku ze stanem epidemii  cały kraj został objęty czerwoną strefą, tak więc zgromadzenia powyżej pięciu osób nie są dozwolone. Co więcej, powinny być wcześniej zgłoszone – zakazane  są w tej chwili zgromadzenia  spontaniczne – mówi Gleń.

Podkreśla, że w przestrzeni publicznej obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa, a bezpieczna odległość wynosi 1,5 m., która „w tłumie nie jest zachowywana”. Dodaje, że „tak tłumne zgromadzenia mogą zatem sprzyjać  rozprzestrzenianiu się epidemii”.

W komunikacie policja przytacza słowa Głównego Inspektora Sanitarnego, który ponad tydzień temu mówił, że tworzenie zgromadzeń, na których nie jest możliwe zachowanie wymagań sanitarnych, może doprowadzić do lawinowego wzrostu zachorowań.

– Jak widać apele GIS nie przyniosły skutku, wiele osób dalej gromadzi się i narażając siebie i innych na zakażenie – mówi Sebastian Gleń.

Koronawirus w policji

Epidemia dotyka także policjantów – 558 z nich jest wyłączonych z tego powodu ze służby. W Małopolsce 353 funkcjonariuszy jest w tej chwili zakażonych koronawirusem (część z nich zaraziła się podczas pełnienia służby), a 205 mundurowych jest objętych kwarantanną.

Policjanci w Małopolsce kontrolują dziennie około 40 000 osób na kwarantannie domowej (w pierwszej fali epidemii liczba takich kontroli dochodziła  do 16 000 dziennie).

News will be here