Nie od 1 lipca, a najwcześniej od 1 grudnia wejdzie w życie nowa strefa czystego transportu. Nie obejmie samochodów, którymi już teraz poruszają się mieszkańcy Krakowa.
Blisko 20 tysięcy zgłoszeń otrzymali urzędnicy Zarządu Transportu Publicznego w ramach konsultacji społecznych, które dotyczyły zmian w strefie czystego transportu. Część z nich, jak przyznał we wtorek na spotkaniu z dziennikarzami szef miejskiej jednostki Łukasz Franek, została odrzucona. Mowa o tych opiniach, które były przeciwko wprowadzaniu strefy.
– Są uwagi odrzucone, które są sprzeczne z ideą SCT. Nie odrzuciliśmy ich, bo mieliśmy takie widzimisię. One nie spełniały celu, który był przedmiotem konsultacji – mówił Łukasz Franek.
Później tłumaczył, że jego współpracownicy chcieli poznać opinie na temat ewentualnych zmian w strefie, jej zasięgu czy pojazdów, które mogą poruszać się po wyznaczonym obszarze. Argumentował, że do funkcjonowania strefy zmusza ich prawo lokalne oraz krajowe. W tym ostatnim przypadku w największych polskich miastach strefy mają działać od początku 2026 roku.
Koszty
Pozostałe uwagi zostały umieszczone w dwóch katalogach: do przekazania prezydentowi miasta oraz przyjęte do wiadomości. Osoba określająca siebie jako mieszkańca Krakowa stwierdziła, że jest przeciwko strefie, a jeśli trzeba ją zrobić – to tylko w miejscu nieuciążliwym dla nikogo. „Musicie Państwo zrozumieć, że Polska to biedny kraj. Nie wszystkich stać na nowsze samochody, nie można łamać prawa i zakazywać wjazdu pojazdom, jeśli mają aktualny przegląd techniczny” – stwierdził.
Przedsiębiorca i mieszkaniec podkrakowskiej gminy w wiadomości do urzędu stwierdził, że wiedział o konieczności wymiany samochodu ciężarowego: na ten cel otrzymał kredyt i zrobił to w zeszłym roku. Nabył samochód wyprodukowany w 2010 roku, który spełnia normę Euro 5. „W tym momencie jestem załamany, ponieważ mimo że kupiłem samochód nowszy, który wedle pierwotnych założeń był wystarczający dla SCT, to teraz, jeśli strefa wejdzie w zaproponowanym nowym wariancie, nie będę mógł legalnie wjeżdżać do Krakowa bez opłat” – pisze w zgłoszeniu.
Różne opinie
Piotr Zajecki, który przedstawił się jako krakowianin w czwartym pokoleniu, prawnuk starszego radcy magistratu i właściciel trzech nieruchomości, stwierdził, że strefa jest zbędna i szkodliwa. Twierdzi, że to tylko pretekst do stopniowego wycofywania prywatnych aut spalinowych z miasta bez zapewnienia alternatywnej komunikacji. Dodaje, że to naruszenie prawa i konstytucji, ponieważ prowadzi do dyskryminacji ze względu na miejsce zamieszkania.
Beata Szmidt napisała: „W żadnym przypadku nie wyrażam zgody na wprowadzenie strefy czystego transportu, gdyż jest to jedno wielkie kłamstwo i oszukaństwo zwykłych biednych obywateli, którzy płacą na was podatki, a wy ich tak traktujecie”. Twierdzi, że pieniądze, które zostały wydane przez prezydenta Krakowa i „jego świtę urzędasów”, powinny być przeznaczone na inne pożyteczne cele, jak np. doświetlenie wszystkich przejść dla pieszych, gdzie należałoby malować pasy odblaskową albo fluorescencyjną farbą.
Strefę trzeba wprowadzić
Inne zdanie na temat strefy ma prądniczanka Bernadetta Selwa. Uważa, że jest to „kolejny konieczny, odważny krok w kierunku poprawy zdrowia publicznego krakowianek i krakowian”. Podkreśla, że po wprowadzeniu zakazu palenia węglem i drewnem czas na ograniczenie zanieczyszczeń dwutlenku azotu w powietrzu, który – jej zdaniem – emitowany jest głównie przez starsze samochody z silnikiem Diesla.
Andrzej Zarycki, który przedstawił się jako „osoba dojeżdżająca”, twierdzi, że potrzebne są bezpłatne parkingi dla samochodów osobowych. To przynajmniej częściowo może rozwiązać problem przesiadek do komunikacji publicznej. Dodał, że „dla ogromnej większości mieszkańców miasta i ludzi dojeżdżających zamiana samochodów spalinowych na bardzo drogie elektryczne jest nierealna”.
Teresa Gerland ze Skawiny, która podpisała się jako „zaprzysiężony prezydent elektorski RP i szefowa Suwerennego Narodowego Rządu Polskiego z Tymczasowej Rady Stanu”, pisze, że ustanowienie strefy „nie jest niczym innym jak wprowadzaniem na terytorium Polski nowoczesnego, podstępnie ukrytego apartheidu”, a radni, którzy zagłosują za tym pomysłem, są „odpowiedzialni za ewentualne wprowadzenie tego projektu w życie” i „dokonają przestępstwa złamania Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”. – Nie ma zgody i być nie może, by na terytorium Krakowa takie haniebne, niemoralne, nieetyczne, niesprawiedliwe, rasistowskie prawa w dostępie do przestrzeni publicznej były realizowane – podkreśla Teresa Gerland.
Problem dla busów i autobusów
Paweł Pachoł, który przesłał uwagi w imieniu wojewódzkiej spółki Koleje Małopolskie, przekazał, że zaproponowane rozwiązania związane z normą emisji spalin mogą skutkować tym, że planowany „termin wejścia w życie uchwały może skutkować zaburzeniami w funkcjonowaniu przewoźników w transporcie drogowym na terenie województwa”. Mowa głównie o operatorach Autobusowych Linii Dowozowych.
Swoje zdanie wyraził również Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych. Przekonuje, że z analizy wynika, iż aż 70 procent pojazdów korzystających z Małopolskiego Dworca Autobusowego nie będzie spełniać norm. Zwraca uwagę, że dzięki przewozom komercyjnym funkcjonującym na liniach regularnych w transporcie publicznym przyczyniają się do ograniczenia wjazdu samochodów osobowych do Krakowa.
Strefa najwcześniej od grudnia
Jak we wtorek poinformował dyrektor ZTP Łukasz Franek konsultacje uwypukliły, że wdrożenie SCT musi być równoważone dodatkowymi działaniami rekompensującymi, np. rozumianymi jako poprawa infrastruktury transportu publicznego, takimi jak rozwój parkingów P&R i rozszerzenie linii tramwajowych.
Według zaprezentowanych założeń, SCT nie będzie obowiązywać pojazdów, którymi obecnie poruszają się mieszkańcy Krakowa. Mają obowiązywać analogiczne rozwiązania jak w Strefie Płatnego Parkowania z Kartą Krakowską. – Wszelkie nowo kupowane pojazdy już tak, ale prawa nabyte są zachowane i tymi pojazdami nadal będzie można się przemieszczać – tłumaczył dyrektor ZTP Łukasz Franek.
Granice strefy wyznaczone zostaną maksymalnie do IV obwodnicy autostradowej. Nowe regulacje wejdą w życie nie wcześniej niż 1 grudnia 2025 roku. Przez okres 3 lat będą obowiązywać opłaty dla samochodów niespełniających norm emisyjnych, zarejestrowanych poza Krakowem.
– Pojazdy zarejesrtowane w Krakowie, które nie spełniają norm emisyjnych stanowią około 10 proc. wszystkich. Po odjęciu tych, które i tak osiągną "śmierć techniczną" w ciągu najbliższych trzech lat, pozostaje ich naprawdę garstka. Projekt ten nie sparaliżuje codziennego życia mieszkańców, a jednocześnie poprawi stan powietrza, którym oddychamy, a tym samym zdrowie nas wszystkich – zapewnia prezydent Krakowa Aleksander Miszalski.