Krótko

To urządzenie może być niebezpieczne. Defektoskop wciąż poszukiwany

fot. Krzysztof Kalinowski
Po blisko dwóch miesiącach od zaginięcia, aparat zawierający źródło promieniowania wciąż jest poszukiwany. Śledztwo prowadzi prokuratura.
Sprawa defektoskopu jest obecnie w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Nowa Huta. W toku śledztwa zarzuty przedstawiono jednej osobie. Chodzi o 33-latka, który był odpowiedzialny za nadzór nad urządzeniem. – Zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze – poinformował nas Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Śledczy informują, że pomimo wyznaczenia nagrody za odnalezienie defektoskopu, urządzenie wciąż jest poszukiwane. Aparat gammagraficzny (czyli właśnie defektoskop), który zawiera wysokoaktywne źródło promieniotwórcze, został zagubiony w nocy z 21 na 22 marca podczas robót budowlanych na ulicy Kocmyrzowskiej.

Urządzenie służy do wykrywania różnego rodzaju wad materiałów (m.in. budowlanych): pęknięć, odwarstwień oraz szczelin. Dr Paweł Gajda z Wydziału Energetyki i Paliw Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie potwierdza, że jeśli defektoskop dostanie się w niepowołane ręce, może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia tego człowieka oraz osób postronnych. – Dopóki urządzenie pozostaje zamknięte, nic nam się nie stanie. Dopiero w momencie jego otwarcia wiązka promieniowania może być dla nas zagrożeniem. Przy czym nie mówimy o ekspozycji, która trwa minutę, tylko więcej czasu – przekonuje dr Paweł Gajda.