News LoveKraków.pl

„Tu nie można sadzić drzew. Ale w moim projekcie ich nie ma”. Czyli jak absurd goni absurd w budżecie obywatelskim

fot. Krzysztof Kalinowski
Nie brakuje kontrowersji wokół tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego. Sporo projektów odrzucono, pomysłodawcy mówią o absurdalnych uzasadnieniach.
Do tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego mieszkańcy zgłosili 1100 propozycji, z czego weryfikację przeszło 681. Co z pozostałymi? Część odrzucono ze względów prawnych lub formalnych. Najczęstszym brakiem formalnym było niedostarczenie list poparcia. Były też przypadki, gdy zgłaszający wycofali swoje propozycje lub połączyli je z innymi projektami. W ostatnich dniach rozmawialiśmy z wieloma osobami, które zgłosiły swoje pomysły do budżetu, ale zostały odrzucone. Są oburzone nie samym faktem, że ich projekty nie przeszły do dalszego etapu, tylko absurdalnymi przyczynami ich odrzucenia.

Bajkowa iluminacja

Odrzuceniem projektu jest zaskoczona m.in. Marta Pogan. Chciała, żeby poszpitalne budynki na Wesołej, zakupione przez miasto, zostały ozdobione bajkową iluminacją świetlną. „Wesoła stanie się wymarzonym miejscem do spacerów zimową porą. Iluminacja będzie świecić przez cały grudzień i styczeń, umilając wszystkim chętnym czas” – czytamy w projekcie.

– Został odrzucony, bo jak dowiedziałam się z pierwotnego uzasadnienia, stanowiłby konkurencję dla Ogrodu Świateł w Ogrodzie Doświadczeń im. Stanisława Lema. Przez to Muzeum Inżynierii i Techniki miałoby mniejsze wpływy do kasy, tak tłumaczyli to urzędnicy – relacjonuje Pogan. Twierdzi, że później uzasadnienie zostało zmienione i nie było już mowy o konkurencji dla Ogrodu Świateł. – Tym razem pojawił się inny argument: że teren Wesołej należy do miejskiej spółki, a budżet obywatelski nie przewiduje realizacji zadań, które „wymagają współpracy instytucjonalnej” – dodaje Pogan.

Zapoznajemy się z uzasadnieniem, dotyczącym odrzucenia jej projektu. Okazuje się, że Agencja Rozwoju Miasta Krakowa, która zarządza Wesołą, pozytywnie odniosła się do pomysłu Marty Pogan. Skąd zatem odrzucenie? Znaleziono inny argument: „koszty energii koniecznej do zasilania proponowanej dekoracji są trudne do oszacowania bez znajomości mocy iluminacji”.

Wesoła, fot.: Krzysztof Kalinowski
Wesoła, fot.: Krzysztof Kalinowski


Zaskoczenia odrzuceniem projektu nie kryje również Maria Krakowiak. – Nazwałam swój pomysł: „W cieniu sztuki”. Projekt zakładał zaproszenie krakowskich artystów do zaprojektowania i wykonania instalacji artystycznej na placu przed Muzeum Narodowym – objaśnia nasza rozmówczyni. Dlaczego projekt został odrzucony? – W uzasadnieniu czytamy: „Konstrukcję zadaszenia, będącego przedmiotem propozycji zadania, należałoby trwale zamontować w gruncie, co generuje konieczność ingerencji w nawierzchnię placu. Z uwagi na znajdujący się pod powierzchnią placu parking podziemny, nie ma możliwości rozbetonowania i sadzenia drzew dużych o naturalnym pokroju”. Szkopuł w tym, że żadnych drzew w moim projekcie nie było – zauważa Krakowiak.

Jestem świadoma istnienia parkingu pod tym placem i oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że w tym miejscu niestety nie ma możliwości posadzenia drzew. Nie proponowałam też innej formy zieleni, gdyż obawiałam się, że w tak nasłonecznionej, betonowej przestrzeni wymagałaby ona odpowiedniej pielęgnacji, a bez tego szybko wyglądałaby marnie – dodaje autorka projektu. Zwraca też uwagę, że instalacja artystyczna z zasady jest czymś czasowym, nie wymaga trwałego montowania w gruncie.

Biało-czerwone słupki

Kamil Bieniek chciał z kolei, żeby barierki i słupki, które oddzielają chodnik od jezdni, przemalować z bijącego po oczach biało-czerwonego koloru na bardziej stonowany. „Estetyka przestrzeni miasta to rzadko poruszany temat poza zabytkowym Starym Miastem. A przecież równie ważne jest to, czy podoba nam się nie tylko Rynek, ale i ulica przy naszym domu.

Na krajobraz miejski składa się wiele elementów, w tym infrastruktura drogowa. Barierki i słupki oddzielające chodnik od jezdni najczęściej są pomalowane na biało-czerwono, co rzadko współgra z miejskim krajobrazem. Tylko nieliczne, najczęściej te znajdujące się w historycznym centrum, są w kolorach bardziej pasujących do przestrzeni” – czytamy w projekcie. Bieniek wskazał konkretne lokalizacje. Słupki miałyby zmienić kolor wzdłuż ulicy Królewskiej i przy placu Inwalidów. Pomysł został jednak ostatecznie odrzucony.

Urzędnicy wyjaśnili, że w Krakowie standardową kolorystyką słupków jest biel i czerwień. „Elementy urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego, w celu spełnienia swoich głównych założeń, powinny odznaczać się w przestrzeni publicznej np. poprzez intensywną kolorystykę” – napisano w uzasadnieniu. – Czyli w większości miejsc w Krakowie montujemy jaskrawe słupki, by było bezpieczniej, ale już na Starym Mieście może być mniej bezpiecznie, ponieważ ze względów estetycznych należy stosować tam stonowaną kolorystykę? Przecież to absurd – skomentował autor projektu.

I dodał: – Nasza propozycja jest dopuszczalna przez rozporządzenie, a projekt dotyczył też barierek przeciwpieszych, które są poza torem ruchu pojazdów.

Reasumpcja głosowania

Z odrzuceniem projektu nie zgadza się również Krzysztof Dąbrowa ze Stowarzyszenia Lepszy Kraków. Miał pomysł, żeby przeorganizować ruch na alei Daszyńskiego. – Postulowałem m.in utworzenie po jednym pasie drogi dla rowerów w każdym kierunku, poszerzenie chodników i usunięcie betonowych przegród na drodze, która ma limit prędkości 30 km/h – relacjonuje Dąbrowa. Jak twierdzi, urzędnicy odrzucili projekt, ponieważ uznali go za zbyt drogi w realizacji. Szacunki mówią o 8 mln złotych. Mieszkaniec proponował, żeby w takim razie zrezygnować z kilku elementów inwestycji, by zejść z kosztów.

Kiedy projekt został odrzucony, złożyłem protest, który rozpatrywała Rada Budżetu Obywatelskiego. Jej członkowie, w tym pani wiceprezydent Maria Klaman, dopytywali pracowników Zarządu Dróg Miasta Krakowa oraz miejskiego inżyniera ruchu o to, jakie byłyby koszty inwestycji, gdyby wyłącznie wymalować pas ruchu dla rowerów i utworzyć przejście dla pieszych. Pracownicy ZDMK stwierdzili, że tak czy tak, żeby projekt mógł zostać zrealizowany, trzebaby wymienić nawierzchnię na alei Daszyńskiego, a to też kosztuje – relacjonuje.

Najbardziej oburzył go fakt, że rada w pierwszym głosowaniu utrzymała projekt, czyli już jedną nogą był w kolejnym etapie budżetu obywatelskiego. Ale zarządzono reasumpcję głosowania. Projekt przepadł. – Argumentowano wówczas, że nie można głosować nad przyjęciem projektu, który jeszcze nie jest poprawiony, a jednocześnie, że nie ma już możliwości złożenia poprawek – twierdzi mieszkaniec. – Czy tak ma wyglądać budżet, który jak sama nazwa wskazuje, jest obywatelski? Co więcej, regulamin posiedzeń RBO w sprawie rozpatrywania protestów nie przewiduje reasumpcji – twierdzi Dąbrowa.

I dodaje: – Poświęciłem wiele dni i spotkań na przygotowanie projektu. Skonsultowałem go z przedsiębiorcami i dyrekcją Galerii Kazimierz. Wymierzyłem proponowaną do zmiany przestrzeń, która ma miejscami aż 6 pasów ruchu i brak infrastruktury rowerowej u wylotu bulwaru Wisły. Zaproponowałem kompleksowe działania, które wyceniłem tak jak umiałem, zakładając, że ktoś na to spojrzy i spróbuje poprawić. Tymczasem projekt został arbitralnie odrzucony, urzędnicy zarządu dróg okazali kompletny brak szacunku dla mojej pracy, a ja straciłem mnóstwo czasu oraz energii na to, żeby finalnie nie osiągnąć niczego.

***

Wczoraj, 26 czerwca, Rada Budżetu Obywatelskiego rozpatrzyła część protestów mieszkańców, którzy nie zgadzają się z odrzuceniem ich pomysłów przez urzędników. Po wysłuchaniu obu stron członkowie rady decydowali w głosowaniu, co dalej stanie się z projektami. Mieli możliwość nieuwzględnienia protestu bądź zarekomendowania prezydentowi Krakowa, by dany pomysł przywrócił i skierował do dalszego etapu budżetu obywatelskiego. Protestów Kamila Bieńka i Marty Pogan nie uwzględniono. Złożony przez Marię Krakowiak ma być rozpatrywany w najbliższych dniach. Ostateczną listę projektów, które zostaną poddane pod głosowanie, poznamy do 16 lipca.

Łącznie zgłoszono blisko 90 protestów.