Wujek ma wyrok za zabójstwo siostrzeńca. Zapłaci też 50 tys. złotych

Józef B. w konwoju policyjnym idzie na proces fot. Artur Drożdżak

Karę ośmiu lat więzienia wymierzył w środę 6 grudnia krakowski sąd Józefowi B. za zabójstwo siostrzeńca pod Krakowem. Oskarżony ma też zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia ojcu ofiary.

Do zbrodni doszło w Klimontowie koło Nowej Huty. 43-letni Bartłomiej K. mieszkał w domu z oskarżonym, który był jego wujkiem. Do budynku mieli osobne wejścia, czasem razem pili alkohol, bywało że się kłócili, a ostatnia awantura z 12 sierpnia 2022 r. skończyła się tragicznie.

Generalnie od lat trwał rodzinny spór o ten dom między 70-letnim Józefem K. i jego siostrą, której matka przekazała tę nieruchomość. Konflikt przybrał na sile, gdy w budynku zamieszkał syn kobiety, Bartłomiej K.

Cios w brzuch, dwa w plecy

Zdaniem prokuratury podczas kłótni Józef K. zadał siostrzeńcowi cios nożem w klatkę piersiową, a gdy ranny rzucił się do ucieczki sprawca uderzył go jeszcze dwa razy nożem w plecy. Nietrzeźwi uczestnicy zajścia wybiegli na podwórko, ranny 43-latek upadł na drogę w okolicach miejscowej piekarni.

Jeden świadek widział, że pokrzywdzony wybiega z domu, do rannego podchodzi Józef B., ale nie udziela mu pomocy i wraca do budynku. Gdy zaczepiła go jedna z mieszkanek i zapytała co się stało, a w żartach zapytała, czy leżący na drodze nie żyje, Józef B. potwierdził, że faktycznie tak jest. Wezwano na miejsce karetkę pogotowia i policjantów.

Funkcjonariusze weszli do domu Józefa B., leżał na łóżku, a obok był zakrwawiony nóż o ostrzu o długości 26 cm. Mundurowym mężczyzna powiedział, że zabił Bartłomieja K. To samo mówił członkom swojej rodziny, którzy zjawili się na miejscu tragedii i odgrażał się, że teraz sam siebie zabije. Faktycznie poranił się nożem.

Przed prokuratorem nie przyznał się do winy. Twierdził, że to pokrzywdzony pierwszy stał się agresywny, atakował go w kuchni widelcem, garnkiem i jakimś ostrym przedmiotem.

Bronił się przed agresorem?

Nie wytrzymałem i ciachnąłem go wtedy nożem – nie krył w sądzie oskarżony. Dodał, że nie pamięta czy dodatkowo uderzył Bartłomieja K. nożem w plecy, był w tamtej chwili zdenerwowany. Biegli potwierdzili, że działał w warunkach ograniczonej poczytalności.

Sąd przesłuchał lekarza pogotowia, który na miejscu najpierw udzielał pomocy rannemu Bartłomiejowi K., a potem oskarżonemu Józefowi B. Zdaniem lekarza pierwszy z nich był bardziej pijany, ale to było jego subiektywne odczucie.

Sędzia Dorota Sośnica-Gurbiel w uzasadnieniu wyroku wskazywała, że oskarżony miał spór o majątek, ale nie konkretnie z Bartłomiejem K.

– W tamtej chwili Józef B. potraktował go jednak jako reprezentanta rodziny, z którą miał ów długotrwały spór – zauważyła sędzia.

Nie planował swojego czynu, nie przygotował sobie narzędzia, był nietrzeźwy. Nie chciał zabić siostrzeńca, ale godził się na jego śmierć i używając noża działał z zamiarem ewentualnym.

Dlatego sąd wymierzył mu najniższą możliwą karę. Wyrok oskarżony ma odbywać wyrok w systemie terapeutycznym z uwagi na swój alkoholizm. Uzasadnienia wyroku mężczyzna wysłuchał płacząc. Orzeczenie nie jest prawomocne.